Kiedy 18 marca 1936 roku 18-letni Austriak Sepp Bradl jako pierwszy w świecie skoczył w Planicy ponad 100 m (dokładnie 101,5), zachwyt był przeogromny. Pisano: „Bez wątpienia jest to wspaniałe, nawet odurzające uczucie, móc tak długo opadać w powietrzu, sunąc daleko i wysoko, tak naprawdę zachowując się bardziej jak ptak, niźli istota ludzka, w pewnym stopniu nabywając nawet cech nadludzkich, lecąc jak orzeł".
Jeśli więc szukać symbolicznej daty początku lotów narciarskich – miejsce i czas wydają się oczywiste. Na magię orlich lotów złożyła się jednak suma XIX-wiecznej pasji narciarzy urodzonych w Norwegii, w okolicach Telemarku albo Christianii, ale też w Styrii, Bawarii lub w Alpach Julijskich. Do tego musiała dojść wyobraźnia i kreatywność wynalazców sprzętu, konstruktorów, inżynierów, organizatorów zawodów, także zapał tych, którzy oglądali te widowiska i niezmiennie podziwiali odwagę skoczków rzucających wyzwania górom i wiatrowi.
Przed sławnym skokiem Bradla o lotach raczej nie wspominano, mówiono raczej o zapale Norwegów, którzy mieli fantazję pokonywać na nartach nie tylko długie trasy, ale też skakać ze skalnych progów, jakie obok fiordów dała im natura. W 1868 roku któryś skoczył 19,5 metra, potem dalej i dalej. Norwegowie z przyczyn historycznych dość długo przyznawali sobie zasłużone prawo odkrywców skoków, być może nie przewidując, że oczywista symbolika tej trudnej dyscypliny sportu zajmie umysły i serca w wielu innych miejscach.
Niełatwo dociec, czemu właśnie w Słowenii w latach 30. w głowach kilku osób zrodził się pomysł budowy największej wówczas skoczni na świecie. Słoweńcy przyznają – mieli w latach 20. skocznię w Bohinjskiej Bistricy (postawioną przez Norwega), mieli parę innych progów, ale rekord kraju z 1921 roku, ustanowiony przez Jože Pogačara, wynosił ledwie 9 m.
Planica, 1934
Trochę zapomnianym bohaterem tej historii jest Joso Gorec, lokalny sprzedawca sprzętu sportowego i aktywny działacz (później sekretarz jugosłowiańskiej federacji sportów zimowych), którego ambicją było wyróżnienie dalekiego skakania jako odrębnej dziedziny narciarstwa. Planicę wybrał ze względu na naturalny układ terenu i nowe połączenie kolejowe z Lublaną, może zadecydowało także zaangażowanie inżyniera Stanko Bloudka, który też miał plany postawienia tam skoczni 70-metrowej, których jednak nie zrealizował, gdy padł pomysł powiększenia obiektu. Dzięki uporowi Goreca, projektowi Ivana Rozmana i wsparciu Bloudka, skocznia stanęła w 1934 roku, co od razu spowodowało konflikt z Międzynarodową Federacją Narciarską (FIS), której przewodził wówczas norweski pułkownik Nikolai Ramm Östgaard, zakochany, jak większość rodaków, w rodzimej tradycji zawodów na Holmenkollen.