W przypadku tego typu wyróżnień rolę odgrywa nie tylko wartość artystyczna, ale i argumenty polityczne. I właśnie dlatego wyróżnienie „Wołynia" jest bardzo dobrą wiadomością. Film Smarzowskiego, w przeciwieństwie do produkowanych na kilogramy w ostatnich latach patriotycznych politgramot, jest bowiem we właściwym sensie tego słowa aktem polityki historycznej.
Warunkiem dojrzałości wspólnoty politycznej jest jednak autentyczne skonfrontowanie się z własnym cierpieniem. Doświadczenie go w prawdzie, wraz z całą złożonością wydarzeń XX wieku, również z uznaniem własnych win. Takie właśnie kino tworzy Smarzowski – nie podporządkowuje swojej opowieści żadnej tezie, wiernie oddaje cały bieg wydarzeń.
Martyrologia narodu, która była dotąd głównym motywem opowieści o cierpieniu Polaków, nie jest rozwojowym i autentycznym doświadczeniem krzywd naszej wspólnoty. Prowadzi albo do fałszywej dumy (cierpieliśmy bardziej niż inni, a cierpienie uszlachetnia), albo poczucia bezsilności i wstydu (cierpieliśmy bardziej niż inni, a to oznacza, że jesteśmy od innych słabsi). Martyrologia jest ucieczką przed cierpieniem w nierzeczywisty świat zbiorowej wyobraźni.
Jak bardzo boimy się prawdy o naszych krzywdach, jak często prawda ta pada ofiarą fałszywie pojmowanej polityki historycznej, pokazuje historia powstawania filmu Smarzowskiego. Choć reżyser ten gwarantuje zarówno wysoki poziom artystyczny, jak i sukces komercyjny (czego dowiodły „Wesele", „Dom zły" czy „Róża"), miał poważne problemy ze zdobyciem dofinansowania swojego filmu. „Temat tego filmu parzy" – mówił Smarzowski w apelu o wsparcie finansowe, który zamieścił w internecie na kilka miesięcy przed premierą „Wołynia".
O wartości autentycznie przeżywanych krzywd pisał austriacki psychoterapeuta Viktor Frankl. Cierpienie jest według Frankla jedną z form naszej komunikacji ze światem, rzeczywistością. Jeżeli jest ono właściwie przeżywane, jeśli traktujemy je jako nasze zadanie i powinność, pozwala nam przekraczać samych siebie; sprawia ono, że „jak drzewa w gęstym lesie, stojące blisko siebie, nie mogąc rosnąć wszerz, zmuszone są rosnąć w górę". Cierpienie, aby było przeżywane we właściwy sposób, musi być intencjonalne – wskazywać na cel, o który w nim chodzi. Staje się ono wtedy ofiarą. Ofiara zaś, w przeciwieństwie do cierpiętnictwa, jest budująca.