Tomasz Terlikowski: Modlitwa za bluźnierców

Mam z „Klątwą" Olivera Frjicia problem. Nie, nie chodzi o to, czy zawiera on elementy profanacji krzyża, bo to akurat jest dla mnie absolutnie oczywiste. Nie chodzi też o to, czy wolność sztuki i wypowiedzi powinna być ograniczona, bo w tej sprawie także mam absolutnie jednoznaczne poglądy.

Aktualizacja: 26.02.2017 17:48 Publikacja: 23.02.2017 15:51

Tomasz Terlikowski: Modlitwa za bluźnierców

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Jak się wobec „Klątwy" zachować? W naszym prawie istnieją zapisy chroniące symbole religijne (w tym krzyż, który aktorkom służy do masturbacji) czy symbole innych państw (flaga państwa Watykan posłużyła w „sztuce" do podtarcia się). I wydawać by się mogło, że należy po prostu wyegzekwować owo prawo. Ale... tu zaczynają się wątpliwości, bo zarówno reżyser, jak i cały zespół Teatru Powszechnego tylko na to czekają. Jakikolwiek wyrok uczyniłby autora szmirowatej sztuki bohaterem na wieki. Od tego momentu objeżdżałby wszystkie teatry w kraju i wystawiał kolejne dzieła. A za nim w kolejce do sądowego męczeństwa (w praktyce zapewne grzywny) ustawiłyby się dziesiątki innych, którzy obrażaliby chrześcijan i profanowali symbole religijne z coraz większą agresją. Z nadzieją czekając na procesy, które także z nich uczyniłyby bohaterów.

Wniosek, że należy odpuścić, choć nasuwa się od razu, jakoś mnie nie przekonuje. Otóż „artyści", jeśli pozostawić im całkowitą wolność, będą i tak łamali kolejne tabu, profanowali symbole, obrażali chrześcijan. Dlaczego? Bo chrystianofobia, co doskonale pokazał amerykański badacz Philip Jenkins, stała się antysemityzmem i rasizmem współczesności. Opluwanie chrześcijan stało się dopuszczalne, nikomu nie przeszkadza i uchodzi za dowód nowoczesnego myślenia i postępowości. Zgoda na to, a tym jest ostatecznie odpuszczenie, oznacza akceptację prymitywizmu i bezpodstawnych ataków, które będą się tylko zaostrzać.

Jest jeszcze jeden problem, czysto już religijny. Trudno bowiem nie dostrzec, że masturbowanie się krzyżem, ścinanie go pokazuje głęboką kulturową, duchową zapaść aktorów i reżysera. Pierwszą reakcją na takie działanie jest złość, rozgoryczenie, chęć odegrania się. A potem przychodzi współczucie dla ludzi, dla których krzyż jest zabawką, nic nieznaczącym symbolem, a może symbolem, który dla nich oznacza tylko postrzeganą jako wroga organizację. A przecież na tym krzyżu, także za nich, umarł Bóg. Bóg, który ukochał ich, tak jak nas, do szaleństwa. Szaleństwa straszliwej śmierci i poprzedzającej ją męki.

I ten drugi moment zmienia perspektywę. Nie, nie chodzi o to, by odstępować od stosowania prawa, by nie organizować bojkotów konsumenckich sponsorów, ale o to, by na osoby zaangażowane w spektakl spojrzeć jak na ofiary. Ofiary satanicznego zwiedzenia, może głębokiego poranienia, może braku katechezy i formacji, a może nawet takie, które nigdy nie spotkały się z głoszeniem Miłości Chrystusa. Osoby, które są skrzywdzone już przez to samo, że nie spotkały Jezusa Chrystusa, nie dostrzegły w Jego krzyżu znaku swojego osobistego zbawienia.

Ale to nie może być koniec. Chrześcijanin jest przecież posłany do osób oddzielonych od Boga. Ma się z nimi spotkać i próbować je ewangelizować. Opowiedzieć im o miłości Jezusa do nich, do Olivera Frljicia, do aktorów, którzy na scenie masturbują się krzyżami, do pań, które przyznają się do aborcji, i do polityków, którzy bronią czegoś, czego obronić się nie da. On tak ich kocha, że oddał za nich swoje życie. Na krzyżu, który oni profanują. I oni, tak jak my, w każdej chwili mogą do Niego wrócić. Wystarczy jeden gest, jedno westchnienie. Bóg jest obok nich. Czeka...

A jeśli nie możemy tego zrobić, to odmówmy za nich modlitwę. O odnalezienie drogi, o zrozumienie, czym jest piękno, o odkrycie Bożej miłości. Różańce w dłoń, koronka do Miłosierdzia Bożego może działać cuda. Naszym celem nie jest ich pokonanie przed sądem ani poniżenie, ale nawrócenie. A w tej sprawie nie ma innej drogi niż modlitwa i post. I oddanie sprawy Bogu.

Magazyn Plus Minus

 

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Jak się wobec „Klątwy" zachować? W naszym prawie istnieją zapisy chroniące symbole religijne (w tym krzyż, który aktorkom służy do masturbacji) czy symbole innych państw (flaga państwa Watykan posłużyła w „sztuce" do podtarcia się). I wydawać by się mogło, że należy po prostu wyegzekwować owo prawo. Ale... tu zaczynają się wątpliwości, bo zarówno reżyser, jak i cały zespół Teatru Powszechnego tylko na to czekają. Jakikolwiek wyrok uczyniłby autora szmirowatej sztuki bohaterem na wieki. Od tego momentu objeżdżałby wszystkie teatry w kraju i wystawiał kolejne dzieła. A za nim w kolejce do sądowego męczeństwa (w praktyce zapewne grzywny) ustawiłyby się dziesiątki innych, którzy obrażaliby chrześcijan i profanowali symbole religijne z coraz większą agresją. Z nadzieją czekając na procesy, które także z nich uczyniłyby bohaterów.

Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów