Greenpeace zlecił Uniwersytetowi w Sussex, jednej z najważniejszych instytucji naukowych Wielkiej Brytanii, przeprowadzenie przeglądu badań naukowych dotyczących sytuacji pszczół, których wyniki opublikowano w ciągu minionych trzech lat. Raport ukazał się także po polsku, nosi tytuł „Neonikotynoidy: zagrożenie nie tylko dla pszczół". Szczegółowe dane z tego raportu, zawarte na niespełna stu stronach w formacie A4, skłaniają do wniosku, że Albert Einstein miał rację, ostrzegając, iż po śmierci ostatniej pszczoły ludzkość zdoła przetrwać jeszcze tylko cztery lata, i nawet jeśli nieco przesadził, to – nie histeryzując – jednak należy się liczyć z tym, że podstawy współczesnej światowej cywilizacji zostaną zachwiane.
Niestety, dane i wnioski z tego raportu pokrywają się z danymi i wnioskami z poprzedniego raportu Greenpeace, sprzed trzech lat, zatytułowanego „Trudny los pszczół". Opiera się on na analizie próbek pobranych z kwiatów i uli w 12 europejskich krajach, także w Polsce. Biorąc pod uwagę zasięg geograficzny i liczbę jednocześnie pozyskanych próbek, jest to jedno z najszerzej zakrojonych badań pozostałości pestycydów w pyłku zbieranym przez pszczołę miodną. Eksperci z Greenpeace wykorzystali także dane przekazane im przez naukowców brytyjskich z Uniwersytetu w Exeter, którzy analizowali 70 szczegółowych studiów na ten temat powstałych w ostatnich latach.
Ludzie o słabych nerwach niech lepiej nie zapoznają się z sytuacją: mówiąc oględnie, nie napawa ona optymizmem. Ule gwałtownie pustoszeją, pszczoły giną miliardami. Powody są nieznane. Zjawisko to objęło już praktycznie cały świat i zagraża rolnictwu. Tylko w Stanach Zjednoczonych zimy 2007 roku nie przeżyło 60 proc. rojów, w niektórych stanach wschodnich i południowych nawet 90 proc. W kanadyjskiej prowincji Quebec wyginęło 40 proc. rojów, we Francji, w Szwajcarii, Niemczech, Portugalii, Grecji – jedna czwarta. W Polsce nieco mniej, ale nasi pszczelarze też mają do czynienia z tą plagą, jak zresztą cała Europa. Podobnie jest w Azji i Ameryce Południowej. Pierwsze oznaki tego, co przerodziło się w kataklizm, zaobserwowano w XX stuleciu. Pierwsze naukowe studium zjawiska miało miejsce w 1979 roku. Teraz kataklizm objął cały świat.
Co się dzieje?
Przebieg zjawiska, które nazwano CDD (Colony Collapse Disorder), jest wszędzie taki sam: ul pustoszeje niemal z dnia na dzień. Przy czym, co najdziwniejsze, nie ma w nim martwych owadów. Nie ma również robotnic, jest tylko królowa, która nie przestaje znosić jajeczek, kilka młodych pszczół i parę dorosłych zaatakowanych przez wirusy i grzyby. Plaster jest otwarty, ale mimo to zapasy miodu i pierzgi (pyłku pszczelego) pozostają nienaruszone przez pszczoły z innych rojów.
W wielu krajach prowadzone są badania zmierzające do odkrycia przyczyny tego zjawiska. Badacze ułożyli listę substancji i produktów – środków owadobójczych, ochrony roślin, w ogóle wszelkich środków chemicznych stosowanych masowo w rolnictwie, które szkodzą pszczołom. Trafiają one do gleby, pozostają w niej latami i w efekcie przenikają do kwiatów, z których korzystają pszczoły. Niektóre z nich uszkadzają system nerwowy owadów, sprawiając, że nie potrafią one odnaleźć ula.