Od tego specjalistą jest mój brat Jan-Piotr, astrofizyk. Mimo wieloletnich wysiłków nie jestem w stanie nie tylko ich zrozumieć, ale też wyobrazić.
Myślę raczej o czarnych dziurach naszej niewiedzy o różnych krajach czy regionach, które nie zasługują na zainteresowanie mediów, a w których jednak coś się dzieje. Zazwyczaj jest to coś niedobrego. Gdy nagle pojawia się więc jakaś informacja z danego miejsca, musimy włożyć pewien wysiłek, by ją uporządkować.
Na przykład niedawno nowy prezydent Uzbekistanu Shawkat Mirzijojew ogłosił amnestię. Z więzień wychodzą lub będą mieli skrócone wyroki kobiety, nieletni, starcy, cudzoziemcy i inwalidzi. Ale choć amnestia objęła aż ponad 40 tysięcy osób, to okazuje się, że jest to tylko niewielki procent więźniów w kraju zamieszkałym przez 30 milionów ludzi. Dla porównania: w Polsce więźniów jest około 70 tysięcy.
Ciekawe, że Mirzijojew ogłosił w październiku, że amnestia będzie miała miejsce w grudniu, cztery dni przed wyborami. Co naiwniejsi komentatorzy pisali, że miało to na celu „przysporzenie popularnosci" nowemu prezydentowi, co jest absurdalne w komunistycznym kraju, gdzie jest tylko jeden kandydat. Być może chodziło o zapobieżenie rozruchom w przededniu wyborów. Uzbekistan, tak jak i jego najbliższy sąsiad Turkmenistan, pozostały krajami komunistycznymi, tyle że nie są już częścią Związku Sowieckiego. Wszystkie prawie atrybuty komunizmu pozostały, z pewnymi wyjątkami, jak prawo do wyjazdów zagranicznych czy posiadanie (ograniczonej) własności prywatnej.
Poprzedni prezydent Uzbekistanu Isłam Karimow, który zmarł we wrześniu zeszłego roku, był kawalerem Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej nadanego mu w 2003 roku. Karimow spędził całe życie, pnąc się po szczeblach partii komunistycznej, aż został pierwszym sekretarzem partii Uzbekistanu, którą to godność zamienił później na tytuł prezydenta. Jak z wieloma dyktatorami bywa, nie wiadomo, kiedy dokładnie umarł. Często trzyma się ich w lodówce, póki partyjni towarzysze nie dojdą do porozumienia, kiedy ogłosić ich zejście.