Lasota: Uzbekistan czyli czarne dziury niewiedzy

Nie mam na myśli czarnych dziur, czyli „obszaru czasoprzestrzeni, którego z uwagi na wpływ grawitacji, nic nie może opuścić".

Publikacja: 16.02.2017 11:39

Lasota: Uzbekistan czyli czarne dziury niewiedzy

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Od tego specjalistą jest mój brat Jan-Piotr, astrofizyk. Mimo wieloletnich wysiłków nie jestem w stanie nie tylko ich zrozumieć, ale też wyobrazić.

Myślę raczej o czarnych dziurach naszej niewiedzy o różnych krajach czy regionach, które nie zasługują na zainteresowanie mediów, a w których jednak coś się dzieje. Zazwyczaj jest to coś niedobrego. Gdy nagle pojawia się więc jakaś informacja z danego miejsca, musimy włożyć pewien wysiłek, by ją uporządkować.

Na przykład niedawno nowy prezydent Uzbekistanu Shawkat Mirzijojew ogłosił amnestię. Z więzień wychodzą lub będą mieli skrócone wyroki kobiety, nieletni, starcy, cudzoziemcy i inwalidzi. Ale choć amnestia objęła aż ponad 40 tysięcy osób, to okazuje się, że jest to tylko niewielki procent więźniów w kraju zamieszkałym przez 30 milionów ludzi. Dla porównania: w Polsce więźniów jest około 70 tysięcy.

Ciekawe, że Mirzijojew ogłosił w październiku, że amnestia będzie miała miejsce w grudniu, cztery dni przed wyborami. Co naiwniejsi komentatorzy pisali, że miało to na celu „przysporzenie popularnosci" nowemu prezydentowi, co jest absurdalne w komunistycznym kraju, gdzie jest tylko jeden kandydat. Być może chodziło o zapobieżenie rozruchom w przededniu wyborów. Uzbekistan, tak jak i jego najbliższy sąsiad Turkmenistan, pozostały krajami komunistycznymi, tyle że nie są już częścią Związku Sowieckiego. Wszystkie prawie atrybuty komunizmu pozostały, z pewnymi wyjątkami, jak prawo do wyjazdów zagranicznych czy posiadanie (ograniczonej) własności prywatnej.

Poprzedni prezydent Uzbekistanu Isłam Karimow, który zmarł we wrześniu zeszłego roku, był kawalerem Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej nadanego mu w 2003 roku. Karimow spędził całe życie, pnąc się po szczeblach partii komunistycznej, aż został pierwszym sekretarzem partii Uzbekistanu, którą to godność zamienił później na tytuł prezydenta. Jak z wieloma dyktatorami bywa, nie wiadomo, kiedy dokładnie umarł. Często trzyma się ich w lodówce, póki partyjni towarzysze nie dojdą do porozumienia, kiedy ogłosić ich zejście.

Karimow miał (zasłużoną) opinię jednego z bardziej bezwzględnych i okrutnych dyktatorów. Polityczne morderstwa i tortury były na porządku dziennym. Zachód oburzał się trochę, ale uspokoił się po 11 września 2001 roku. Z jednej strony Uzbekistan ma 130-kilometrową granicę z Afganistanem i wojskową bazę Karshi-Khanabad, z której przez pięć lat korzystała armia amerykańska, z drugiej zaś strony wedle władz uzbeckich kraj pełen jest islamskich terrorystów i silna ręka potrzebna jest do powstrzymywania ich od przenikania na Zachód.

Wedle Amnesty International i innych organizacji praw człowieka każdy krytyk władz oskarżany jest o bycie terrorystą. Rzeczywiście w Uzbekistanie działają dwie organizacje uznane za terrorystyczne: IMU i Hizb ut-Tahrir. Obydwie głosiły hasła zbliżone do propagowanych przez Talibanów, al-Kaidy i ISIS, łączyły się, rozdzielały, ale jak to zawsze w takim kraju nie sposób było ustalić, które bomby podkładali ludzie Karimowa, a które jego partyjni koledzy, czy islamscy terroryści.

Wiadomo w każdym razie, że islamiści czy terroryści nie mieli nic wspólnego z masakrą w Andiżanie, w Dolinie Fergańskiej w 2005 roku, gdzie zginęło kilkaset osób. W Andiżanie demonstrowała miejscowa ludność przeciwko procesowi młodych biznesmenów. Wojsko okrążyło plac, gdzie zbierali się ludzie i gdy przyszła wiadomość, że zaraz przyjedzie sam Karimow na rozmowy – do ataku ruszyły czołgi i zaczęła się strzelanina. Karimow ogłosił potem, że był to atak islamistów, ale świadków zdarzeń było zbyt wielu, by ta wersja mogła się utrzymać.

Można domniemywać, że w takiej właśnie czarnej dziurze, jaką jest Uzbekistan, a zwłaszcza Dolina Fergańska, rodzą się terroryści, którzy są podatni na agitacje islamskich rekruterów. Abdulkadir Maszaripow – podejrzany o podłożenie bomby w Istanbule w sylwestra w barze, gdzie zginęło kilkadziesiąt osób – pochodził podobno z Uzbekistanu, a szkolony był w Pakistanie i Afganistanie.

Polska nie musi nagradzać swoimi orderami wszystkich przywódców świata, między innymi zbrodniarzy. W polityce międzynarodowej dominuje oczywiście pragmatyka, ale trzymanie się jakichś, choćby minimalnych wartości też jest potrzebne.

Magazyn Plus Minus

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Od tego specjalistą jest mój brat Jan-Piotr, astrofizyk. Mimo wieloletnich wysiłków nie jestem w stanie nie tylko ich zrozumieć, ale też wyobrazić.

Myślę raczej o czarnych dziurach naszej niewiedzy o różnych krajach czy regionach, które nie zasługują na zainteresowanie mediów, a w których jednak coś się dzieje. Zazwyczaj jest to coś niedobrego. Gdy nagle pojawia się więc jakaś informacja z danego miejsca, musimy włożyć pewien wysiłek, by ją uporządkować.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków