Wilbik. Następczyni Sztaudyngera

Często się zdarza, że to, co tworzymy dla żartu, a może „przy okazji", okazuje się dziełem na tyle wartościowym i istotnym, że staje się potem – czasem wbrew woli – naszą specjalnością.

Publikacja: 09.02.2018 15:00

Wilbik. Następczyni Sztaudyngera

Foto: Plus Minus

Hans Christian Andersen marzył o karierze aktorskiej, ale to właśnie pisane „przy okazji" baśnie przyniosły mu powszechne uznanie i podziw. Nie wiem, o jakiej karierze marzy Marlena Wilbik, ale będąc sprawnym menedżerem kultury, dawno już zwróciła na siebie uwagę błyskotliwym talentem literackim, wspartym trafnością obserwacji otaczającego świata i przenikliwą znajomością natury człowieka.

Krótko mówiąc, to, co inni opisują na kilkunastu stronach, ona potrafi zawrzeć w krótkiej jedno- czy nawet półzdaniowej sentencji. Krytycy literaccy zauważyli, że stała się godną następczynią słynnego Jana Staudyngera, i nie ma w tym cienia przesady. Co więcej, trzeci tomik Wilbik pt. „Wianek" przekonuje, że jej fraszkopisarska pasja nie jest zjawiskiem sezonowym czy przypadkowym.

Tematyka tych fraszek jest szeroka jak świat. Zawsze działają na wyobraźnię. I są zaskakujące, np. rewolucja to „czar pochodni, uśmiech zbrodni". Weksel to „niejedna rata u desperata".

Drzewo genealogiczne to „wykopki u snobki", a kochanka to „podatek od namiętności". Wilbik zagląda na społeczne niziny i artystyczny parnas, gdzie jako „Nierozłaczni" występują „światłość wiekuista i artysta". O naszej rzeczywistości mówi z przekąsem „czasy bez klasy". A o „ludziach, którym wszystko jedno" – „przespałem życie, spało się znakomicie".

Z tych utworów bije kobiecość. Bujna, szalona, nieokiełznana. Jest sporo erotycznej perwersji, wyrazów uchodzących za nieprzyzwoite. Po lekturze fraszek Marleny Wilbik powiem krótko: chciałbym być jej przyjacielem. Bałbym się być jej wrogiem. Wilbik posługuje się bowiem piórem równie wprawnie jak chirurg skalpelem.

Marlena Wilbik, „Wianek", Media House

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Hans Christian Andersen marzył o karierze aktorskiej, ale to właśnie pisane „przy okazji" baśnie przyniosły mu powszechne uznanie i podziw. Nie wiem, o jakiej karierze marzy Marlena Wilbik, ale będąc sprawnym menedżerem kultury, dawno już zwróciła na siebie uwagę błyskotliwym talentem literackim, wspartym trafnością obserwacji otaczającego świata i przenikliwą znajomością natury człowieka.

Krótko mówiąc, to, co inni opisują na kilkunastu stronach, ona potrafi zawrzeć w krótkiej jedno- czy nawet półzdaniowej sentencji. Krytycy literaccy zauważyli, że stała się godną następczynią słynnego Jana Staudyngera, i nie ma w tym cienia przesady. Co więcej, trzeci tomik Wilbik pt. „Wianek" przekonuje, że jej fraszkopisarska pasja nie jest zjawiskiem sezonowym czy przypadkowym.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów