Zmagania Koreańczyków o igrzyska zimowe w Pjongczang

Koreańczycy chcą, by dzięki igrzyskom świat w końcu odkrył atrakcje Pjongczangu i okolic – niewysokich gór z licznymi ośrodkami alpejskimi i polami golfowymi, przy Morzu Japońskim i niestety w bliskim sąsiedztwie Korei Północnej.

Publikacja: 02.02.2018 14:00

Widok na Pjongczang. Tu odbędą się ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk

Widok na Pjongczang. Tu odbędą się ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk

Foto: AFP, Ed Jones

Igrzyska odbędą się na terenie górzystej prowincji Gangwon (Gangwon-do). Można po prostu pojechać palcem po mapie: z Seulu, albo od razu z międzynarodowego lotniska Incheon, jedzie się autem lub szybkim pociągiem cały czas na wschód. Z lekkim skrętem ku północy, im bliżej drugiego brzegu półwyspu. Po 2–3 godzinach jest się w rejonie, w którym będą rozgrywane igrzyska.

Prowincja Gangwon ma ponad 1,5 mln mieszkańców, 7 miast i 11 powiatów, ok. 150 km szerokości i ponad 240 km długości. Przytula się na górze do historycznego 38. równoleżnika (granica z Koreą Północną liczy w prowincji dokładnie 145 km), po prawej dociera do wybrzeża Morza Japońskiego. Główne obiekty igrzysk nie leżą daleko od wojskowej linii demarkacyjnej dzielącej dwie Koree – od stadionu olimpijskiego do strefy zdemilitaryzowanej na północy jest 90 km.

Firmująca igrzyska nazwa „Pjongczang" oznacza w zasadzie tylko jeden z powiatów, usytuowany mniej więcej w środku prowincji. Ani duży, ani mały, jak na koreańskie normy – w sumie trochę ponad 40 tys. osób. W powiecie jest miasteczko (Pyeongchang-gun) pełniące skromną rolę stolicy administracyjnej tego małego regionu i dumną – oficjalnego tytularnego miasta gospodarza igrzysk. Wbrew pozorom nie wynika jednak z niej wiele, główny zegar odmierzający czas do otwarcia znajduje się przed ratuszem w Seulu. Jest też w pobliżu siedem gmin, z których dla uczestników i gości olimpijskich najważniejsza jest Daegwallyeong-myeon – tam, między wzgórzami, postawiono główny stadion oraz liczne areny sportowe.

Lata w prowincji Gangwon z reguły są gorące i wilgotne (docierają tam monsuny), na dość ostre zimy wpływają chłodne i suche kontynentalne azjatyckie wyże. O mróz i śnieg wokół aren igrzysk martwić się raczej nie należy. Są też w prowincji Góry Wschodniokoreańskie (pasmo Taebaek), 500 km wzdłuż wybrzeża Morza Japońskiego. Ich wysokość może nie robić wrażenia (średnio mają ok. 1000 m, najwyższy szczyt Seorak-san – 1708 m n.p.m.), ale urozmaicenie i rozległość już tak.

Po wschodniej stronie góry dość stromo schodzą do morza, po zachodniej opadają łagodniej, przecinane rzekami i wodospadami, w okolicach Pjongczangu osiągając 700–800 m. Ta wysokość ma dla organizatorów znaczenie praktyczne i symboliczne zarazem – wedle powszechnego mniemania Koreańczyków 700 m to poziom, na którym najlepiej żyje się w zgodzie z naturą. Stąd slogan miasta gospodarza: „Happy 700", stąd liczba 700 pojawiająca się w wielu innych nazwach.

Prowincja Gangwon zaczęła olimpijskie przygotowania już w 1993 r. – komitet założycielski kandydatury chciał wstępnie stworzyć ofertę z myślą o igrzyskach zimowych już w 2002 lub 2006 r. Koreańczycy zaczęli od starań o organizację zimowych igrzysk azjatyckich w 1996 r. i – można dziś powiedzieć, że tradycyjnie – na starcie przegrali – z chińskim Harbinem. Równie tradycyjnie nie poddali się po porażce i trzy lata później 4. Zimowe Igrzyska Azjatyckie jednak odbyły się w Gangwon-do. Dzisiejsze igrzyska nie mają jednak wielu wspólnych obiektów z tymi kontynentalnymi sprzed 19 lat. Łączą je tylko niektóre trasy slalomowe narciarstwa alpejskiego oraz jedno miejsce rozgrywek hokejowych – wyłącznie miejsce, bo hala jest zupełnie nowa.

Rywalizacja o pierwsze zimowe igrzyska w Korei Płd. miała najpierw lokalny wymiar, bowiem olimpijskie aspiracje miała też Jeolla Północna (Jeollabuk-do) – prowincja, wbrew nazwie, z południowo-zachodniej części kraju, ze stolicą w Jeonju. Tę walkę działacze z Gangwon-do wygrali od razu (znaczącym argumentem było to, że na południu kraju śnieg w zasadzie nie pada), zostali więc jedynymi kandydatami do organizacji igrzysk w 2010 r.

Głosowanie w lipcu 2003 r. podczas 115. sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Pradze przyniosło w pierwszej turze efektowną wygraną Koreańczyków (Pjongczang – 51 głosów, Vancouver – 40, Salzburg – 16), Austriacy odpadli, Pjongczang i Vancouver walczyły dalej. W dogrywce 56:53 wygrali Kanadyjczycy.

Drugie podejście (na rok 2014) było bardzo podobne. 119. sesja MKOl w Gwatemali: pierwsze głosowanie: Pjongczang – 36, Soczi – 34, Salzburg – 25; drugie: igrzyska w Rosji – 51, igrzyska w Korei Płd. – 47. Świat może chwilę współczuł, ale przesadnie się nie przejmował. Przejęli się Koreańczycy, którzy poprawiwszy, co było jeszcze do poprawienia, wystartowali po raz trzeci i wreszcie wygrali. Podczas 123. sesji MKOl w Durbanie efektownie pokonali rywali już w pierwszym podejściu. Na Pjongczang głosowało 63 członków, Monachium dostało 25 głosów, Annecy – tylko 7.

Dopiero w lipcu 2011 r. zaczęło się na poważnie odkrywanie zimowych obszarów olimpijskich Korei, choć ujmując sprawę rzetelnie – ten proces nadal trwa. W 2014 r. kenijski delegat lecący na konferencję w ONZ w Pjongczangu wylądował na lotnisku w Pjongjangu (kiedyś Phenianie), czyli w stolicy Korei Północnej, bo agencja podróżna wystawiająca bilety pomyliła nazwy miast.

Smocza dolina

Podobny problem miała grupa sponsorów korporacyjnych igrzysk, która w 2017 r. też poleciała niechcący do Pjongjangu z powodu błędnych danych wprowadzonych przez pilota do planu nawigacji. Organizatorzy igrzysk w związku podobnymi pomyłkami (w zapisie anglojęzycznym: Pyeongchang i Pyongyang) w oficjalnych dokumentach powiększyli w nazwie igrzysk literę C (PyeongChang), co chyba nie rozwiązuje problemu, ale przynajmniej pokazuje troskę o podróżnych.

Drogową osią igrzysk jest autostrada nr 50 (Yeongdong Gosok Doro) łącząca Seul z prowincją Gangwon, aż do morza. Jadąc nią z zachodu, już na kilkanaście kilometrów przed miastem Pjongczang można odkryć po lewej pierwszy z kilkunastu obiektów igrzysk – Phoenix Snow Park. Tam formalnie zaczyna się jeden z dwóch zbiorczych obszarów igrzysk – tzw. Klaster Górski (Mountain Cluster).

Phoenix Snow Park (albo Bokwang Snow Park) to miejsce rozgrywania konkurencji snowboardowych i narciarstwa dowolnego. Na miejscu jest pięciogwiazdkowy hotel, liczne kondominia, pole golfowe i inne obiekty rekreacyjne, przede wszystkim jednak jest 17 stoków narciarskich (cztery z homologacją Międzynarodowej Federacji Narciarskiej), kilka lodowych rynien, snowboardowe skocznie, muldy, wszystko, by przedstawiciele dwóch dyscyplin nie musieli podróżować gdzie indziej.

Nieco bliżej stadionu olimpijskiego (ale wciąż względnie daleko od centrum Klastra Górskiego, kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód) jest ośrodek alpejski Jeongseon (Jeongseon Alpine Centre), w którym rozegrane będą konkurencje szybkościowe oraz kombinacja. Oddalenie wynika z powodów prozaicznych, niełatwo było znaleźć miejsce na trasę zjazdową spełniającą normy FIS (800 m przewyższenia), a jak już miejsce się znalazło, to koreańscy ekolodzy też mieli coś do powiedzenia w kwestii wycinania lasów. Kompromis osiągnięto – po igrzyskach w miejscu wycinki będą zrobione nasadzenia.

Pozostałe konkurencje alpejskie, czyli slalomy, odbędą się w Smoczej Dolinie (Yongpyong Ski Resort), największym ośrodku narciarskim i snowboardowym w Korei Płd., skąd na inne areny igrzysk jest już bardzo blisko. Skądinąd wiadomo, że właścicielem ośrodka Yongpyong jest grupa Tongil, koreański czebol skojarzony z Ruchem pod wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego (Kościołem Zjednoczeniowym) założonym przez Sun Myung Moona, zmarłego w 2012 r. kontrowersyjnego biznesmena podającego się za Mesjasza, twórcę głośnej, wpływowej sekty.

Właściwym centrum igrzysk (i Klastra Górskiego) jest wspomniana gmina Daegwallyeong-myeon, w której oprócz stadionu olimpijskiego na 35 tys. miejsc, przeznaczonego wyłącznie na uroczystości otwarcia i zamknięcia, postawiono blisko siebie obiekty służące skokom i biegom narciarskim, kombinacji norweskiej, biatlonowi, saneczkarswu, bobslejom i skeletonowi.

Wszystkie cztery obiekty (centrum skoków, centrum biatlonu, centrum biegowe i tory saneczkowo-bobslejowe) łączy nazwa „Alpensia" (pochodzi z połączenia Alp i Azji). Obiekty projektowała znana w branży Cunningham Group, amerykańska firma z Minneapolis. Jest to w istocie gigantyczny ośrodek rekreacyjny zbudowany kilkanaście lat temu z myślą o przyciągnięciu turystów z całego świata.

Oferuje się w nim rozproszone po pagórkowatej okolicy trasy narciarskie i snowboardowe, ogromne parki wodne (Ocean 700), kilka pól golfowych wzorowanych na najsławniejszych polach europejskich i amerykańskich (m. in. Troon Golf & Country Club oraz Alpensia 700 Golf Club) plus pełną obsługę hotelową na dowolnym poziomie z atrakcjami w postaci sklepów, restauracji, sal muzycznych i mniejszych parków sportowych. Wszystko pod hasłem rozrywki i rekreacji przez 365 dni w roku w otoczeniu dziewiczej przyrody dwóch dolin, oczywiście nie wolno zapomnieć, że na doskonałej do życia wysokości 700 m n.p.m.

Można więc śmiało stwierdzić, że biegacze, kombinatorzy norwescy i biatloniści, walcząc o medale igrzysk, tak naprawdę przemierzać będą kilometry po śniegu między golfowymi dołkami. Można to było dostrzec już w 2009 r., gdy w Pjongczangu (tak naprawdę w ośrodku Alpensia) zorganizowano mistrzostwa świata w biatlonie. Duża skocznia narciarskia z charakterystyczną wieżą w kształcie tradycyjnego koreańskiego cylindrycznego kapelusza gat już wtedy stała. Z jej szczytu doskonale było widać nie tylko strzelnicę i budynek stadionu biatlonowego, ale też rozsiane po okolicy grupy hoteli, baseny, wyciągi narciarskie, także kształty golfowych fairwayów wokół skoczni.

Charakterystyczny pięciokątny stadion olimpijski wtedy jeszcze nie był nawet w planach, teraz już stoi, zaledwie 2 km od Alpensii, przy niedużym ośrodku narciarskim o nazwie „Hoenggye". Jest obiektem tymczasowym, zbudowanym za 109 mln dol. z myślą o szybkiej rozbiórce. Przy stadionie stanęły ważne dla kibiców stoiska spożywcze, bary, sklepy z pamiątkami, które mają zostać na pamiątkę po igrzyskach. Jest tam także Medal Plaza – obszar przeznaczony na uroczystości wręczania medali.

Tego stadionu miało nie być. Uroczystości otwarcia i zamknięcia igrzysk planowano przeprowadzić bardziej skromnie, na mniejszym stadionie pod skoczniami. Jednak w lipcu 2012 r. komitet organizacyjny uznał, że potrzebna jest nowa konstrukcja, gdyż czas prób i przygotowania części artystycznych mocno kolidował z treningami skoczków i skoczkiń.

Druga – halowa część igrzysk odbędzie się w całości 30 km na wschód od stadionu olimpijskiego, tam, gdzie autostrada nr 50 kończy swój bieg na brzegu Morza Japońskiego, czyli w mieście Gangneung. Wszystkie areny igrzysk postawiono tam względnie blisko siebie, razem tworzą Klaster Przybrzeżny i mają spełniać zapowiedź organizatorów, że koreańskie igrzyska będą mocno zwarte.

Miasto Gangneung (Gangneung-si) liczy ponad 220 tys. mieszkańców jest ekonomicznym centrum wschodniej części prowincji Gangwon – Yeongdong. Jest tam także wojskowa baza koreańskich sił powietrznych (bliskość granicy z krajem Kima ma jakieś znaczenie), był także mały cywilny port lotniczy. Dla lokalnych turystów okolica jest ważna z powodu leżącego w pobliżu Jeongdongjin – pełnego uroku miasteczka, które ma plażę Gyeongpo. Sławna plaża jest miejscem pielgrzymek tysięcy osób, także z głębi kraju, które tylko tam chcą zobaczyć wschód słońca w Nowy Rok. Taka tradycja.

Gangneung-si stało się miastem turystycznym z ekonomicznego przymusu. Wcześniej rządził tam przemysł wydobywczy, góry dawały przede wszystkim węgiel kamienny, ale sytuacja gospodarcza regionu uległa pogorszeniu, gdy polityka racjonalizacji przemysłu węglowego spowodowała zamknięcie wszystkich okolicznych kopalń. Straty były duże, jednym ze sposobów poprawy lokalnej ekonomiki stało się ożywienie turystyki i budowa kurortów (m.in. takich jak Alpensia).

W ten sposób miasto – Klaster Przybrzeżny igrzysk – próbuje także zapracować na nową etykietę – miasta przyjaznego zdrowiu (koreański rząd wdrożył tam pilotażową inicjatywę Low Carbon Green City – całościowego ograniczenia emisji dwutlenku węgla) i miasta dbającego o tradycję – co ma zapewnić Gangneung Danoje Festival z oficjalną pieczęcią UNESCO, gdyż jest wydarzeniem chroniącym „reprezentatywne niematerialne dziedzictwo kulturowe zarejestrowane jako światowe arcydzieło ustnego i niematerialnego dziedzictwa ludzkości", jak czytamy w oficjalnym dokumencie.

Dla igrzysk w 2018 r. Gangneung jest miejscem rozgrywek hokejowych, każdego rodzaju łyżwiarstwa oraz curlingu. Koreańczycy zbudowali lub przebudowali w tym celu w stosownym Parku Olimpijskim cztery hale lodowe: Gangneung Hockey Centre (dla rozgrywek mężczyzn), Gangneung Curling Centre, Gangneung Oval (duży tor do łyżwiarstwa szybkiego) oraz Gangneung Ice Arena, w której oprócz łyżwiarzy i łyżwiarek ścigających się na krótkim torze rozegrane zostaną wszystkie konkurencje łyżwiarstwa figurowego.

Poza Parkiem Olimpijskim, ale wciąż w mieście, na terenie Catholic Kwandong University, znalazła się hala Kwandong Hockey Centre, w której turniej hokejowy rozegrają panie. Poza halą curlingową, która istniała w Gangneung przez przyznaniem igrzysk zimowych Korei Płd., wszystkie obiekty są zupełnie nowe. Tych hal jest trochę za dużo, jak na przyszłe potrzeby, pewnie jedna lub dwie zostaną przerobione lub rozebrane po igrzyskach.

Do ważnych miejsc igrzysk doliczyć należy jeszcze dwie wioski olimpijskie – zgodnie z logiką jedną postawiono w Klastrze Górskim, drugą w Klastrze Przybrzeżnym. PyeongChang Village pomieści 3900 osób, Gangneung Village – 2900. Wioski są, jak to od lat bywa na igrzyskach, nie tylko zimowych, grupką wielopiętrowych bloków, umieszczonych za wysokimi i dobrze strzeżonymi ogrodzeniami.

Główne centrum prasowe (MPC) mieści się w ośrodku Alpensia, blisko wydarzeń narciarstwa klasycznego i biatlonu. Prawie 3000 dziennikarzy będzie pracować w trzech budynkach, jednym nowym i dwóch przerobionych: z centrum kongresowego (Alpensia Convention Hall) i sali koncertowej (Alpensia Concert Hall).

Igrzyska w Pjongczangu, w istocie zgrupowane w jednej gminie i jednym mieście średniej wielkości, wydają się spełniać potrzeby sprawnej organizacji, także klimat powinien sprzyjać, pozostają tylko okoliczności polityczne wynikające z położenia w tej gorącej, nawet zimą, części świata. Bliskość granicy z Koreą Północną wydawała się jeszcze do niedawna czynnikiem niepokojącym, teraz przyszła wyraźna odwilż, przynajmniej w gestach i słowach.

Chociaż nie można przypisywać rywalizacji olimpijskiej przesadnej mocy pojednania, to jednak obie reprezentacje Korei pójdą razem podczas uroczystości otwarcia i zamknięcia igrzysk (ostatni raz tak maszerowały w 2006 r.). Korea Płn. nie była obecna cztery lata temu w Soczi, także latem w Los Angeles (1984) i Seulu (1988).

Polityczna cena

W Pjongczangu pojawi się kilka północnokoreańskich hokeistek występujących we wspólnej drużynie, uczestnicy zawodów łyżwiarskich i alpejskich – w sumie MKOl dał przepustkę 22 sportowcom (i 24 osobom towarzyszącym), a także 230-osobowej delegacji czirliderek, która wydaje się dziś budzić największe zainteresowanie. Niezależnie od ukrytych intencji i motywów decyzji Kim Jong-una, wydaje się, że udział Koreańczyków z Północy pomoże igrzyskom. USA i Korea Płd. uzgodniły, że wstrzymają wspólne manerwy wojskowe na czas imprezy, by nie było powodów do żadnych prowokacji.

Cenę za spokój igrzysk pod 38. równoleżnikiem poniosą organizatorzy i MKOl, który zobowiązał się opłacić koszty pobytu drużyny Kima. Być może będzie też cena polityczna w postaci tymczasowego zniesienia niektórych sankcji, dotyczących przyjmowania w Pjongczangu ważnych oficjeli z Północy.

To pewien paradoks, że lokalizacja igrzysk w prowincji Gangwon wywołała jednak konflikt międzynarodowy, wprawdzie nieduży, ale zawsze. Poszło o to, że na oficjalnej stronie igrzysk została pokazana i przypisana do terytorium koreańskiego maleńka wulkaniczna wysepka Dokdo, czemu zdecydowanie sprzeciwia się Japonia, uważająca, że ta i parę innych podobnych wysepek i raf nazwanych Takeshima, to od ponad wieku terytorium japońskie. Spór spowodował reakcje urzędowe, noty i protesty, choć wysepki nie mają żadnego znaczenia. W końcu sprawa trafiła na japoński szczebel ministerialny, tym bardziej że na koreańskiej olimpijskiej mapie w internecie zmieniono także nazwę Morza Japońskiego na Morze Wschodnie. Pani Fumio Kishida, minister spraw zagranicznych Japonii, podparła się nawet słowami Karty Olimpijskiej o wzajemnym zrozumieniu i sprzeciwie wobec politycznego wykorzystywania sportu, ale reakcji Seulu nie doczekała. Może gdyby zagroziła, że po igrzyskach Japończycy zbojkotują pola golfowe Alpensii i okolic, efekt byłby lepszy.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Igrzyska odbędą się na terenie górzystej prowincji Gangwon (Gangwon-do). Można po prostu pojechać palcem po mapie: z Seulu, albo od razu z międzynarodowego lotniska Incheon, jedzie się autem lub szybkim pociągiem cały czas na wschód. Z lekkim skrętem ku północy, im bliżej drugiego brzegu półwyspu. Po 2–3 godzinach jest się w rejonie, w którym będą rozgrywane igrzyska.

Prowincja Gangwon ma ponad 1,5 mln mieszkańców, 7 miast i 11 powiatów, ok. 150 km szerokości i ponad 240 km długości. Przytula się na górze do historycznego 38. równoleżnika (granica z Koreą Północną liczy w prowincji dokładnie 145 km), po prawej dociera do wybrzeża Morza Japońskiego. Główne obiekty igrzysk nie leżą daleko od wojskowej linii demarkacyjnej dzielącej dwie Koree – od stadionu olimpijskiego do strefy zdemilitaryzowanej na północy jest 90 km.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami