„Szukałem prawdziwego życia w prawdziwym świecie. Chciałem stać się kimś, kogo mógłbym zrozumieć i zaakceptować – brzmi to może cokolwiek romantycznie, ale takie podejście było wtedy tu, na Zachodzie, powszechne. (...) Północna część Gór Skalistych sprawiała wrażenie nieodkrytej przez człowieka krainy, pełnej tajemnic, które leżały na wyciągnięcie ręki".
W 1972 r., podczas pijacko-wędkarskiej eskapady, razem z Kittredge'em do Missouli trafił Raymond Carver, pisarz minimalista. Carver zakochał się po uszy zarówno w miasteczku, jak i w Diane Cecily, szefowej uniwersyteckiego wydawnictwa. W latach 80. w Missouli mieszkał też Richard Ford, pisarz i późniejszy laureat Pulitzera. Te kilka lat było zresztą bardzo płodnym okresem w jego twórczości, a missoulczycy do dziś z dumą wspominają Forda. Jednak pisarzem najsilniej utożsamianym z tym miastem pozostaje Norman Maclean, autor „A River Runs Through It", na poły autobiograficznej powieści, której akcja osadzona jest w Missouli i nad pobliską rzeką Big Blackfoot. Nakręcony na jej podstawie film z Bradem Pittem został nagrodzony Oscarem.
Bezgraniczne uwielbienie dla Grizzlies
Wszystkie te gwiazdy blakną w porównaniu ze sławą, jaką cieszy się w Missouli drużyna futbolowa Uniwersytetu Montany, czyli Grizzlies z Konferencji Big Sky, którzy zdobyli tytuł mistrza subdywizji w roku 1995 i ponownie w 2001. Przez 12 lat z rzędu (1999–2010) Grizzlies utrzymywali się na czele konferencji, co stanowi drugą co do długości passę zwycięstw w historii pierwszej dywizji National Collegiate Athletic Association (NCAA ). W 1985 r. Dennis Washington, miliarder branży budowlanej z Missouli, wyłożył 1 mln dol. na budowę nowego stadionu, nazwanego na jego cześć Washington-Grizzly Stadium. Ten imponujący obiekt może pomieścić nieco ponad 25 tys. widzów i jest wypełniony do ostatniego miejsca podczas niemal każdego meczu miejscowej drużyny. Od otwarcia stadionu do 2011 r. Grizzlies odnieśli tu 174 zwycięstwa i jedynie 24 razy przegrali.
Jak dotąd Grizzlies nie znaleźli się w czołówce drużyn futbolu amerykańskiego, wśród takich gigantów jak Florida State, Ohio czy Alabama. Zapewne nie mieliby tak świetnych wyników, gdyby grali w Big Ten lub Konferencji Południowo-Wschodniej, a nie w takiej pomniejszej lidze jak Big Sky. Nie zmienia to faktu, że cieszą się takim samym fanatycznym oddaniem kibiców jak Seminoles w Tallahassee czy Crimson Tide w Tuscaloosa. Fani drużyny nazywają siebie Griz Nation, „Narodem Grizzlies", a swoje miasto – Grizzlyville. Naprawdę trudno byłoby znaleźć przykład większego lokalnego patriotyzmu kibiców niż kult Grizzlies wśród mieszkańców zachodniej Montany.
Jednak wydarzenia z ostatnich lat spowodowały, że przynajmniej część missoulczyków musiała przemyśleć swe bezgraniczne uwielbienie dla Grizzlies. W grudniu 2010 r. czterech kolegów Beau Donaldsona z drużyny zostało oskarżonych o zbiorowy gwałt na studentce, która była zbyt pijana, by móc się im skutecznie oprzeć. Cała czwórka stwierdziła jednak, że dziewczyna wyraziła zgodę na seks, i nie wytoczono im sprawy. Rok później, w grudniu 2011 r., trzech zawodników Grizzlies miało podać dwóm studentkom narkotyki, a potem seksualnie je napastować. Również i tym razem żaden ze sprawców nie stanął przed sądem.
Kiedy ten ostatni incydent opisano w lokalnej gazecie, rektor Uniwersytetu Montany Royce Engstrom poprosił o wszczęcie dochodzenia sędzię Diane Barz, która w 1989 r. jako pierwsza kobieta zasiadła w Sądzie Najwyższym stanu Montana. W swym wstępnym raporcie, podanym do wiadomości publicznej 31 grudnia 2011 r., Barz stwierdziła:
„Dochodzenie ujawniło (...) dowody na dokonanie aktów seksualnych bez zgody drugiej strony, czego nie zarejestrowano w dokumentacji uniwersyteckiej. (...) Uczelnia jest zobowiązana do podjęcia natychmiastowych i odpowiednich działań".
Przerażające statystyki
W raporcie końcowym, sporządzonym 31 stycznia 2012 r., Barz wskazała, że między wrześniem 2010 a grudniem 2011 r. doszło do dziewięciu przypadków napastowania seksualnego, którego sprawcami byli studenci uczelni (nie wszyscy z nich byli zawodnikami Grizzlies). Na pierwszym miejscu wymieniony został gwałt Beau Donaldsona na Allison Huguet. Barz alarmowała:
„Raporty z ataków na tle seksualnym na kampusie Uniwersytetu Montany wymagają natychmiastowego działania w ramach uprawnień określonych na mocy Rozporządzenia numer 9. (...) Kampus, na którym toleruje się gwałty i nie zapewnia ich ofiarom należytego wsparcia i który nie ma odpowiednich procedur składania skarg, jest niebezpieczny dla wszystkich studentów. (...) Częstotliwość występowania aktów przemocy seksualnej w kampusach jest znacznie zaniżona w stosunku do rzeczywistości, a ich ofiarom grozi depresja, zespół stresu pourazowego, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, a także kłopoty w nauce".
Raport Diane Barz wstrząsnął Missoulą, a trzy miesiące później sprawą epidemii przemocy seksualnej w zachodniej Montanie zainteresował się Departament Sprawiedliwości. FBI ogłosiło, że w ostatnich trzech latach w Missouli zgłoszono co najmniej 80 gwałtów i że Departament Sprawiedliwości przeanalizuje wszystkie przypadki napastowania kobiet w Missouli, nie tylko studentek.
Prokurator generalny Stanów Zjednoczonych Eric Holder za bardzo niepokojące uznał zarzuty, iż Uniwersytet Montany, lokalna policja i prokuratura okręgowa nie zdołały odpowiednio zareagować na przypadki napastowania seksualnego.
Fala gwałtów w Grizzlyville zainteresowała media ogólnokrajowe, a artykuły na ten temat pojawiły się w takich dziennikach jak „New York Times" i „Wall Street Journal". Dobremu imieniu Missouli najbardziej jednak zaszkodził liczący niecałe 4 tys. słów tekst zamieszczony na stronie internetowej Jezebel.com dziewięć dni po ogłoszeniu stanowiska Departamentu Sprawiedliwości. Artykuł napisała Katie J.M. Baker i zatytułowała go „My Weekend in America's So-Called »Rape Capital«", czyli „Mój weekend w tak zwanej amerykańskiej stolicy gwałtu". To obraźliwe określenie poszło w świat, wywołując oburzenie missoulczyków, przekonanych, że ich miasto nie zasługuje na takie miano.
Lektura tego napisanego ciętym językiem, ale zarazem wnikliwego tekstu pokazuje, że sama jego autorka nie była przekonana do tej nazwy. Tytuł odnosił się do drugiego akapitu, w którym zacytowano wypowiedź dwudziestoletniego handlarza narkotyków z Missouli. Ubolewał on, że zdaniem wielu osób Missoula to amerykańska „stolica gwałtu", po czym dodał: „A przecież tak nie jest. Missoula jest jak każde inne miasto uniwersyteckie".
Jak zauważyła w swym tekście Baker, 80 gwałtów w ciągu trzech lat nie odbiega dramatycznie od średniej krajowej dla miast uniwersyteckich wielkości Missouli. Według najnowszych statystyk FBI w miastach wielkości Missouli w 2012 r. dokonano średnio 27 gwałtów z użyciem przemocy, co przekłada się na 80 gwałtów w ciągu trzech lat. Innymi słowy, liczba napaści na tle seksualnym w Missouli może się wydawać wysoka, ale jeśli dane FBI odpowiadają rzeczywistości, sytuacja w tym mieście nie jest czymś wyjątkowym. Gwałt – jak się okazuje – to przerażająco częste zjawisko w całych Stanach Zjednoczonych.
Książka Jona Krakauera „Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim" w przekładzie Stanisława Tekielego ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne.
Śródtytuły pochodzą od redakcji
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95