W Missouli, amerykańskiej stolicy gwałtów

Raport Diane Barz wstrząsnął Missoulą, a trzy miesiące później sprawą epidemii przemocy seksualnej w zachodniej Montanie zainteresował się Departament Sprawiedliwości. FBI ogłosiło, że w ostatnich trzech latach w Missouli zgłoszono co najmniej 80 gwałtów.

Aktualizacja: 28.01.2018 17:04 Publikacja: 26.01.2018 16:00

W Missouli, amerykańskiej stolicy gwałtów

Foto: materiały prasowe

Office Solutions & Services, firma z Missouli zajmująca się dystrybucją artykułów biurowych, zorganizowała przyjęcie bożonarodzeniowe dopiero 6 stycznia 2012 r. Żeby zrównoważyć mróz panujący tamtego wieczoru, biuro udekorowano motywami hawajskimi. Koło dziewiątej impreza trwała już w najlepsze: jakieś 30–40 osób, w większości pracownicy i ich rodziny, zgromadziło się w sali z widokiem na parking i rozmawiało, grało w różne gry towarzyskie i popijało napoje z czerwonych plastikowych kubków. Właśnie wtedy na parking wjechał błyszczący chrysler 300 sedan i zatrzymał się dokładnie naprzeciw sięgającego od podłogi do sufitu okna, przyciągając uwagę bawiących się ludzi. Dwóch elegancko ubranych mężczyzn o posępnych twarzach wysiadło z samochodu. „To był naprawdę piękny czarny wóz" – wspomina Kevin Huguet, właściciel Office Solutions.

Może mi wyjaśnicie, o co chodzi?

Podziwiał chryslera, gdy jeden ze sprzedawców go spytał:

– Szefie, co to za goście?

Huguet nie miał pojęcia. Wyszedł zatem na zewnątrz i zapytał, czy może w czymś pomóc.

– Jesteśmy z policji – odpowiedział mężczyzna, który wcześniej prowadził samochód. – Chcemy porozmawiać z Allison.

– Allison to moja córka – powiedział Huguet i poczuł, że włosy stają mu dęba na głowie. – Może mi wyjaśnicie, o co chodzi?

– W porządku, tato – przerwała mu dwudziestodwuletnia Allison, która wyszła za ojcem na parking.

Mierzący 195 cm i ważący 113 kg śledczy Guy Baker spojrzał z góry na Allison, smukłą kobietę o jasnych oczach i włosach związanych w kucyk.

– Muszę z tobą pogadać – powiedział. – Nie musimy tego robić w obecności twojego taty. Możemy gdzieś odejść.

Oddalili się we dwoje od samochodu, a śledczy Mark Blood został z Kevinem.

– Cześć – powiedział Baker do Allison mniej oficjalnym tonem, gdy odeszli już jakiś kawałek. Poznali się cztery lata wcześniej, kiedy Allison była w ostatniej klasie szkoły średniej i poprosiła go, by pomógł jej przy jednym ze szkolnych projektów. Oboje byli wtedy z tej współpracy zadowoleni.

– Uznałem – powiedział Guy, chcąc wytłumaczyć nagłe pojawienie się podczas świątecznej imprezy firmowej – że muszę ci to jak najszybciej sam przekazać. Godzinę temu zatrzymałem Beau Donaldsona. Przesłuchałem go i wsadziłem do aresztu.

W oczach Allison pojawiły się łzy ulgi.

Tymczasem stojący przy samochodzie Kevin Huguet coraz bardziej się niecierpliwił.

– Słuchaj – rzucił po kilku minutach do śledczego Blooda. – Chcę wiedzieć, co się tutaj dzieje. To moja córka i chyba mam prawo wiedzieć, o co chodzi? – dodał, a potem zdecydowanym krokiem podszedł do Bakera.

– Nie zrobiła nic złego – wyjaśnił na jego widok Baker. – Bez obaw.

Po czym zwrócił się do Allison:

– Myślę, że powinnaś porozmawiać z ojcem i mu powiedzieć.

Allison stanęła przed ojcem i drżącym głosem oświadczyła:

– Beau mnie zgwałcił.

Kevina wprost zamurowało. Starając się zrozumieć sens słów, które wypowiedziała jego córka, odruchowo ją przytulił. Kiedy jednak w końcu pojął, co przydarzyło się Allison, szok i dezorientacja zamieniły się w furię.

– Myślałam, że pojedzie szukać Beau, żeby go zabić albo coś w tym stylu – powiedziała mi Allison, wspominając tamten wieczór.

Beau Donaldson był studentem drugiego roku i futbolistą grającym w drużynie Uniwersytetu Montany, gdy dopuścił się gwałtu na Allison, która w tym czasie studiowała na Uniwersytecie Wschodniego Oregonu (Eastern Oregon University, EOU) i korzystała ze stypendium dla młodych sportowców. Oboje wychowywali się razem w Missouli i przyjaźnili od pierwszej klasy podstawówki, lecz nigdy nie łączył ich żaden romantyczny związek.

Donaldson często nazywał Allison swoją siostrzyczką, a ona traktowała go jak brata. Od 16 lat drzwi domu państwa Huguet były otwarte dla Beau, jak gdyby był członkiem rodziny.

– Przez całe życie troszczymy się o swoje dzieci, próbując je chronić – powiedział mi potem Kevin Huguet. – Ale kto by pomyślał, że przyjaciel córki, któremu tak ufała, okaże się potworem i pewnej nocy się na nią rzuci?

Allison była równie wściekła jak jej ojciec, choć z czasem gniew rozmył się w mieszance dręczących ją odczuć. Donaldson zgwałcił ją 25 września 2010 r. Czekała 15 mies., cierpiąc w milczeniu, zanim zdecydowała się pójść na policję i złożyć doniesienie. W ciągu tych 15 mies. powiedziała o gwałcie tylko matce i kilkorgu najbliższym przyjaciołom. Ojciec Allison i jej siostry nie wiedzieli, co ją spotkało. Okazuje się, że podobna skrytość jest dość powszechna wśród ofiar przemocy seksualnej. Trudno w to uwierzyć, ale na policję zgłaszanych jest nie więcej niż 20 proc. gwałtów. Żeby zrozumieć, dlaczego tak jest, warto przyjrzeć się temu, jak amerykański wymiar sprawiedliwości traktuje ofiary przemocy seksualnej.

Dwadzieścia minut drogi od... Montany

Montana to ogromny stan, lecz żyje w nim niewiele ludzi. Licząca 70 tys. mieszkańców Missoula jest drugim co do wielkości miastem stanu. Sprawia wrażenie malowniczej miejscowości, zamieszkanej przez sympatyczną społeczność. Niektórzy zakochują się w Missouli od pierwszego wejrzenia i już kilka godzin po przyjeździe postanawiają kupić tutaj dom. Prawie 42 proc. populacji ma wyższe wykształcenie, w porównaniu z 28 proc. w skali całego kraju. Działa tu sporo świetnych restauracji i barów. Środkiem miasta wartko płynie krystalicznie czysta rzeka obfitująca w pstrągi. Dawniej wzdłuż jej brzegu biegły tory kolejowe, które przekształcono w ścieżkę rowerową oraz trasę dla biegaczy i spacerowiczów. Na południe od rzeki rozciąga się szeroka dolina, okolona pasmem pięciu szczytów górskich i wypełniona bezpretensjonalną zabudową.

Od założenia Missouli w połowie XIX w. do drugiej połowy kolejnego stulecia lokalna gospodarka opierała się głównie na przetwórstwie drewna pochodzącego z okolicznych górskich lasów. Jednak jakieś 35 lat temu dla tej branży nadeszły ciężkie czasy. Większość tartaków zamknięto, a drwale paradujący niegdyś po ulicach w buciorach podbitych kolcami i wodoodpornych płóciennych spodniach stali się rzadkością. Gigantyczny kombinat drzewny, który rokrocznie zasilał lokalną gospodarkę sumą 45 mln dol., a czasami spowijał miasto tak gęstym smogiem, że kierowcy samochodów musieli włączać światła w środku dnia, w 2009 r. został zamknięty, a maszyny sprzedano na złom.

Obecnie największym pracodawcą w regionie jest Uniwersytet Montany. Kształcąca 15 tys. studentów i zatrudniająca ponad 800 wykładowców uczelnia silnie wpływa na atmosferę miasta – na przykład mieszkańcy Missouli znacznie częściej niż reszta Montany głosują na demokratów. Miejscowi żartują nawet, że wielkim plusem Missouli jest to, że leży zaledwie 20 min drogi od... Montany.

Mimo swego liberalnego nastawienia Missoula pod wieloma względami przypomina inne miasta podobnej wielkości w Górach Skalistych. Jej populacja jest w 92 proc. biała, 2 proc. to rdzenni Amerykanie, kolejne dwa to Latynosi, a mniej niż jeden stanowią Afroamerykanie. Średni roczny dochód rodziny wynosi 42 tys. dol. Jedna piąta ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Większość missoulczyków popiera prawo Amerykanów do posiadania i noszenia broni oraz sprzeciwia się nadmiernemu ingerowaniu władz w życie obywateli.

Missoula ma swoją unikatową kulturę, będącą połączeniem traperskich tradycji Dzikiego Zachodu i liberalnej atmosfery uczelni wyższej. Na Uniwersytecie Montany realizowane są pionierskie w skali całego kraju programy nauczania biologii i ekologii, ale największą sławę zawdzięcza on kursowi kreatywnego pisania, prowadzonemu tu od 1920 r. przez takie sławy, jak Richard Hugo, James Crumley czy William Kittredge. Ten ostatni w jednym ze swych niedoścignionych literacko esejów tak opisuje, co ściągnęło go w te strony:

„Szukałem prawdziwego życia w prawdziwym świecie. Chciałem stać się kimś, kogo mógłbym zrozumieć i zaakceptować – brzmi to może cokolwiek romantycznie, ale takie podejście było wtedy tu, na Zachodzie, powszechne. (...) Północna część Gór Skalistych sprawiała wrażenie nieodkrytej przez człowieka krainy, pełnej tajemnic, które leżały na wyciągnięcie ręki".

W 1972 r., podczas pijacko-wędkarskiej eskapady, razem z Kittredge'em do Missouli trafił Raymond Carver, pisarz minimalista. Carver zakochał się po uszy zarówno w miasteczku, jak i w Diane Cecily, szefowej uniwersyteckiego wydawnictwa. W latach 80. w Missouli mieszkał też Richard Ford, pisarz i późniejszy laureat Pulitzera. Te kilka lat było zresztą bardzo płodnym okresem w jego twórczości, a missoulczycy do dziś z dumą wspominają Forda. Jednak pisarzem najsilniej utożsamianym z tym miastem pozostaje Norman Maclean, autor „A River Runs Through It", na poły autobiograficznej powieści, której akcja osadzona jest w Missouli i nad pobliską rzeką Big Blackfoot. Nakręcony na jej podstawie film z Bradem Pittem został nagrodzony Oscarem.

Bezgraniczne uwielbienie dla Grizzlies

Wszystkie te gwiazdy blakną w porównaniu ze sławą, jaką cieszy się w Missouli drużyna futbolowa Uniwersytetu Montany, czyli Grizzlies z Konferencji Big Sky, którzy zdobyli tytuł mistrza subdywizji w roku 1995 i ponownie w 2001. Przez 12 lat z rzędu (1999–2010) Grizzlies utrzymywali się na czele konferencji, co stanowi drugą co do długości passę zwycięstw w historii pierwszej dywizji National Collegiate Athletic Association (NCAA ). W 1985 r. Dennis Washington, miliarder branży budowlanej z Missouli, wyłożył 1 mln dol. na budowę nowego stadionu, nazwanego na jego cześć Washington-Grizzly Stadium. Ten imponujący obiekt może pomieścić nieco ponad 25 tys. widzów i jest wypełniony do ostatniego miejsca podczas niemal każdego meczu miejscowej drużyny. Od otwarcia stadionu do 2011 r. Grizzlies odnieśli tu 174 zwycięstwa i jedynie 24 razy przegrali.

Jak dotąd Grizzlies nie znaleźli się w czołówce drużyn futbolu amerykańskiego, wśród takich gigantów jak Florida State, Ohio czy Alabama. Zapewne nie mieliby tak świetnych wyników, gdyby grali w Big Ten lub Konferencji Południowo-Wschodniej, a nie w takiej pomniejszej lidze jak Big Sky. Nie zmienia to faktu, że cieszą się takim samym fanatycznym oddaniem kibiców jak Seminoles w Tallahassee czy Crimson Tide w Tuscaloosa. Fani drużyny nazywają siebie Griz Nation, „Narodem Grizzlies", a swoje miasto – Grizzlyville. Naprawdę trudno byłoby znaleźć przykład większego lokalnego patriotyzmu kibiców niż kult Grizzlies wśród mieszkańców zachodniej Montany.

Jednak wydarzenia z ostatnich lat spowodowały, że przynajmniej część missoulczyków musiała przemyśleć swe bezgraniczne uwielbienie dla Grizzlies. W grudniu 2010 r. czterech kolegów Beau Donaldsona z drużyny zostało oskarżonych o zbiorowy gwałt na studentce, która była zbyt pijana, by móc się im skutecznie oprzeć. Cała czwórka stwierdziła jednak, że dziewczyna wyraziła zgodę na seks, i nie wytoczono im sprawy. Rok później, w grudniu 2011 r., trzech zawodników Grizzlies miało podać dwóm studentkom narkotyki, a potem seksualnie je napastować. Również i tym razem żaden ze sprawców nie stanął przed sądem.

Kiedy ten ostatni incydent opisano w lokalnej gazecie, rektor Uniwersytetu Montany Royce Engstrom poprosił o wszczęcie dochodzenia sędzię Diane Barz, która w 1989 r. jako pierwsza kobieta zasiadła w Sądzie Najwyższym stanu Montana. W swym wstępnym raporcie, podanym do wiadomości publicznej 31 grudnia 2011 r., Barz stwierdziła:

„Dochodzenie ujawniło (...) dowody na dokonanie aktów seksualnych bez zgody drugiej strony, czego nie zarejestrowano w dokumentacji uniwersyteckiej. (...) Uczelnia jest zobowiązana do podjęcia natychmiastowych i odpowiednich działań".

Przerażające statystyki

W raporcie końcowym, sporządzonym 31 stycznia 2012 r., Barz wskazała, że między wrześniem 2010 a grudniem 2011 r. doszło do dziewięciu przypadków napastowania seksualnego, którego sprawcami byli studenci uczelni (nie wszyscy z nich byli zawodnikami Grizzlies). Na pierwszym miejscu wymieniony został gwałt Beau Donaldsona na Allison Huguet. Barz alarmowała:

„Raporty z ataków na tle seksualnym na kampusie Uniwersytetu Montany wymagają natychmiastowego działania w ramach uprawnień określonych na mocy Rozporządzenia numer 9. (...) Kampus, na którym toleruje się gwałty i nie zapewnia ich ofiarom należytego wsparcia i który nie ma odpowiednich procedur składania skarg, jest niebezpieczny dla wszystkich studentów. (...) Częstotliwość występowania aktów przemocy seksualnej w kampusach jest znacznie zaniżona w stosunku do rzeczywistości, a ich ofiarom grozi depresja, zespół stresu pourazowego, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, a także kłopoty w nauce".

Raport Diane Barz wstrząsnął Missoulą, a trzy miesiące później sprawą epidemii przemocy seksualnej w zachodniej Montanie zainteresował się Departament Sprawiedliwości. FBI ogłosiło, że w ostatnich trzech latach w Missouli zgłoszono co najmniej 80 gwałtów i że Departament Sprawiedliwości przeanalizuje wszystkie przypadki napastowania kobiet w Missouli, nie tylko studentek.

Prokurator generalny Stanów Zjednoczonych Eric Holder za bardzo niepokojące uznał zarzuty, iż Uniwersytet Montany, lokalna policja i prokuratura okręgowa nie zdołały odpowiednio zareagować na przypadki napastowania seksualnego.

Fala gwałtów w Grizzlyville zainteresowała media ogólnokrajowe, a artykuły na ten temat pojawiły się w takich dziennikach jak „New York Times" i „Wall Street Journal". Dobremu imieniu Missouli najbardziej jednak zaszkodził liczący niecałe 4 tys. słów tekst zamieszczony na stronie internetowej Jezebel.com dziewięć dni po ogłoszeniu stanowiska Departamentu Sprawiedliwości. Artykuł napisała Katie J.M. Baker i zatytułowała go „My Weekend in America's So-Called »Rape Capital«", czyli „Mój weekend w tak zwanej amerykańskiej stolicy gwałtu". To obraźliwe określenie poszło w świat, wywołując oburzenie missoulczyków, przekonanych, że ich miasto nie zasługuje na takie miano.

Lektura tego napisanego ciętym językiem, ale zarazem wnikliwego tekstu pokazuje, że sama jego autorka nie była przekonana do tej nazwy. Tytuł odnosił się do drugiego akapitu, w którym zacytowano wypowiedź dwudziestoletniego handlarza narkotyków z Missouli. Ubolewał on, że zdaniem wielu osób Missoula to amerykańska „stolica gwałtu", po czym dodał: „A przecież tak nie jest. Missoula jest jak każde inne miasto uniwersyteckie".

Jak zauważyła w swym tekście Baker, 80 gwałtów w ciągu trzech lat nie odbiega dramatycznie od średniej krajowej dla miast uniwersyteckich wielkości Missouli. Według najnowszych statystyk FBI w miastach wielkości Missouli w 2012 r. dokonano średnio 27 gwałtów z użyciem przemocy, co przekłada się na 80 gwałtów w ciągu trzech lat. Innymi słowy, liczba napaści na tle seksualnym w Missouli może się wydawać wysoka, ale jeśli dane FBI odpowiadają rzeczywistości, sytuacja w tym mieście nie jest czymś wyjątkowym. Gwałt – jak się okazuje – to przerażająco częste zjawisko w całych Stanach Zjednoczonych.

Książka Jona Krakauera „Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim" w przekładzie Stanisława Tekielego ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne.

Śródtytuły pochodzą od redakcji

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Office Solutions & Services, firma z Missouli zajmująca się dystrybucją artykułów biurowych, zorganizowała przyjęcie bożonarodzeniowe dopiero 6 stycznia 2012 r. Żeby zrównoważyć mróz panujący tamtego wieczoru, biuro udekorowano motywami hawajskimi. Koło dziewiątej impreza trwała już w najlepsze: jakieś 30–40 osób, w większości pracownicy i ich rodziny, zgromadziło się w sali z widokiem na parking i rozmawiało, grało w różne gry towarzyskie i popijało napoje z czerwonych plastikowych kubków. Właśnie wtedy na parking wjechał błyszczący chrysler 300 sedan i zatrzymał się dokładnie naprzeciw sięgającego od podłogi do sufitu okna, przyciągając uwagę bawiących się ludzi. Dwóch elegancko ubranych mężczyzn o posępnych twarzach wysiadło z samochodu. „To był naprawdę piękny czarny wóz" – wspomina Kevin Huguet, właściciel Office Solutions.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów