Futbol w okresie PRL był oficjalnie sportem amatorskim. Praktyka była jednak inna – nasi piłkarze byli zawodowcami, których kluby pozyskiwały na różne sposoby. Czasem dzięki doskonałym (oczywiście jak na Polskę Ludową) warunkom finansowym, częściej jednak wykorzystując swą uprzywilejowaną pozycję czy po prostu układy. Wiele na ten temat można się dowiedzieć z dokumentów SB zgromadzonych dziś w IPN.
Dziekanowski – miliony za „amatora"
Z pewnością najgłośniejszy transfer w czasach PRL miał miejsce latem 1983 r., gdy utalentowany 21-letni piłkarz Gwardii Warszawa Dariusz Dziekanowski przeszedł do Widzewa Łódź. Zakończyło się to wręcz skandalem. Nie chodziło jednak o sposób, w jaki doszło do tego transferu, lecz o kwotę, którą za tego „amatora" uiszczono – 21 mln zł. Na jej ujawnienie Polacy nie byli po prostu przygotowani. I nie ma w tym nic dziwnego, jeśli się uwzględni, że przeciętnie zarabiająca osoba musiałaby na takie pieniądze pracować blisko 121 lat...
Problem w tym, że suma ta nie była wyjątkiem. Tym razem jednak po prostu została upubliczniona, do dziś zresztą nie wiadomo, przez kogo – nikt się do tego nie przyznaje. O transferze pisała prasa, przeliczając, ile za kwotę wyłożoną przez Widzew za Dziekanowskiego można byłoby kupić popularnych wówczas samochodów Fiat 126p, rozmawiali o tym zwykli ludzie, interesowała się tym władza ludowa. Futboliście wytykali te 21 milionów nawet niechętni mu – warszawiakowi – łódzcy kibice.
Nic zatem dziwnego, że ten zawodnik – w dodatku krnąbrny i niechcący podporządkować się zastanej w Widzewie hierarchii – nie zagrzał w Łodzi długo miejsca. Po dwóch latach wrócił do stolicy. Tym razem do Legii. I chociaż klub z Łazienkowskiej wyłożył za niego 60 mln zł, czyli blisko 250 przeciętnych rocznych pensji w tym czasie, nikt nawet nie wspomniał o skandalicznie wysokiej (oczywiście jak na peerelowskie warunki) sumie zapłaconej za tego doskonałego piłkarza.
Leśniak – uwolniony przez gen. Siwickiego
Ciekawe były transferowe przypadki Marka Leśniaka – piłkarza szczecińskiej Pogoni i reprezentanta kraju. W sierpniu 1984 r. Służba Bezpieczeństwa uzyskała informację o jego niedoszłym transferze do Górnika Zabrze. Zmianą barw klubowych był zainteresowany zarówno sam piłkarz, jak i klub ze Śląska. Przeciwko były – co zrozumiałe – władze Pogoni, które ostatecznie ten pomysł storpedowały.