Szkliwione figurki SS-manów powstawały pod osobistym nadzorem Himmlera

Himmler: naprawdę nie życzę sobie irytacji z powodu jednej z niewielu rzeczy, które sprawiają mi przyjemność.

Aktualizacja: 14.01.2017 06:06 Publikacja: 13.01.2017 00:00

Foto: Bayerische Staatsbibliothek

Historia zaczyna się w roku 1935 na Lindenstrasse 8 w Allach, przedmieściu Monachium na północny zachód od miasta, od trzech zdeklarowanych członków SS. To malarz Franz Nagy, rzeźbiarz Theodor Kärner i artysta Karl Diebitsch. Budują fabryczkę przylegającą do podmiejskiej willi. Ich plan to stworzenie porcelany godnej partii.

Plan szybko dociera do Heinricha Himmlera, który aranżuje istotny zastrzyk kapitału w wysokości czterdziestu pięciu tysięcy reichsmarek ze swojego osobistego biura. Powstaje PMA, Porzellan-Manufaktur Allach. Himmler wierzy w dewizę „sztuka w każdym niemieckim domu", ale „przede wszystkim w domach moich SS-manów".

(...) Manufaktura w Allach staje się za mała i w końcu 1940 roku zostaje przeniesiona do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ulokowanie fabryki właśnie tutaj przynosi wiele korzyści.

Jest natychmiastowy zysk w postaci siły roboczej. Fabryka Porcelany Allach – podobnie jak miało to miejsce w Miśni – traci wykwalifikowanych robotników na froncie wschodnim, a tutaj można wykorzystać więźniów. Z nielicznych więźniów przywiezionych z obozu w 1941 roku w roku 1943 robi się ponad stu. (...)

W Dachau jest też na podorędziu artystyczna rada, którą służy Frau Eleonore Pohl, żona SS-Hauptamtchefa Oswalda Pohla. Jest artystką. On jest szefem SS-Wirtschafts- und Verwaltungshauptamt, Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS (WVHA), który zarządza wszystkimi ekonomicznymi i finansowymi aktywnościami SS. Wliczając obozy koncentracyjne.

A Himmler ma własną fabrykę, do której może przyprowadzać swoich kolegów, oficerów SS, przechadzać się wzdłuż stołów, zaglądać więźniom przez ramię i wypytywać, i przeprowadzać inspekcje. Kiedy do Dachau przyjeżdżają goście, fabryka jest pierwszym punktem na trasie zwiedzania. Obóz odwiedza Johannes Heesters, najsławniejszy artysta estradowy w Niemczech. Jest obchód i upominki. Jest księga gości.

I są tam – podnoszą figurki, porównują rzeczy.

Gość odwraca porcelanowy przedmiot, tak jak się tego po nim spodziewają, i widzi markę: napis Allach i symbol podwójnej błyskawicy, Sig, z SS. Jest to także sprytna transpozycja miśnieńskiego znaku dwóch mieczy.

Wszyscy są zadowoleni z układu polegającego na tym, że Allach jest półautonomiczną firmą. Są awanse: Kärner otrzymuje honorową rangę SS-Hauptsturmführera i – w urodziny Hitlera – honorową profesurę, a Diebitsch, który ciężko pracuje, projektując nowe insygnia, plakietki i przybory, flagi, pochwy na broń i czapki, tak ważne dla wyjątkowości SS, zostaje Obersturmbannführerem w Waffen SS.

To precyzyjnie zarządzana firma. Rachunki się zgadzają. Słupki liczb są wpisywane skrupulatnie. Himmler zabiera czterdzieści pięć procent produktu fabryki, czasami zań płacąc.

A w 1942 roku, kiedy pośród więźniów w Dachau panuje epidemia tyfusu, Himmler żąda zapłaty za pracowników, którzy zmarli.

Himmler chciał, żeby jego Allach robiło przedmioty künstlerisch wertvolle – artystycznie wartościowe, niedegenerujące się w kicz. (...) Deutsch sein heisst klar sein. Niemieckość to klarowność, powiedział Hitler.

Być klarownym to znaczy być umiejętnym i dobrze coś opowiadać, nie zaciemniać. Zdegenerowana sztuka jest dyletancka, ledwie naszkicowana, nieudolna. Jest nieklarowna. Hitler wie, czego chce. Chce widzieć umiejętności.

To wszystko, co musisz pokazać, jeśli chcesz wywrzeć wrażenie na Führerze. (...) Produkowana była tylko wysoce ceniona, artystyczna porcelana, tak znakomita, że przezwyciężała największe technologiczne trudności. Polegało to na przykład na wytworzeniu figurki konia z jeźdźcem, wspierającej się jedynie na dwóch cienkich nogach rumaka, bez zwyczajowej podpórki ciężkiego końskiego ciała w postaci alegorycznego pnia drzewa, gałęzi albo kwiatów umieszczonych pod brzuchem. Nawet słynne niemieckie manufaktury, jak Miśnia, Nymphenburg i tak dalej, nie zdołały tyle osiągnąć pod względem technicznym! Była to wola Reichsführera SS. (...)

A Hitler, zobaczywszy, do czego zdolne jest Allach, składa specjalne zamówienie: sto figurek Fryderyka Wielkiego na końskim grzbiecie, Friedrich der Grosse zu Pferd. Trzyma jedną w swoim gabinecie w Kancelarii. Inne daje tym, którzy zrobili na nim wrażenie swoim oddaniem sprawie czystości Rzeszy.

Jest coraz więcej umiejętności, coraz więcej klarowności. Spójrzcie na modelunek porcelanowych niedźwiedzi, jeleni, łań i sarniąt, małych lisków, jamników i owczarków alzackich.

Szczenięta są takie ekspresyjne. Spoczywający jeleń profesora Th. Kärnera jest czujny, każdy mięsień drga, gotów poderwać ciało do biegu. To niemieckie bestiarium ze zwierzętami do pieszczenia albo do łowienia. Jelenie podobnej wspaniałości pasą się w jelenim parku na południowym krańcu obozu Dachau, tuż za ogrodzeniami z drutu kolczastego i wieżyczkami strażniczymi, starannie otoczone zagrodą, by można było do nich strzelać z domku myśliwskiego, po obiedzie z komendantem.

Po zwierzętach kolej na posążki młodych i pięknych: dziewic po kąpieli, matek z dziećmi, zwycięzców, kroczących nagusek, chłopca z Hitlerjugend w szortach, hałaśliwie uderzającego w bębenek, ze wzrokiem utkwionym w przyszłość, członkini Bund Deutscher Mädel, Związku Dziewcząt Niemieckich, z kucykami obramowującymi twarz i wysuniętą lewą stopą. Następnie pędzący oficerowie w pełnym umundurowaniu z szablami i figurka nonszalanckiego pilota, prosto z kokpitu, i kawalerzysty SS, i chorążego SS. „Chorąży ma na sobie oddany ze szczegółami ryngraf SA–SS", mówi książka dla kolekcjonerów. Chorąży nie trafia do sklepów, jest osobistym podarunkiem od Himmlera.

A potem jeszcze szturmowiec SS.

„Biała porcelana jest ucieleśnieniem niemieckiej duszy"

Hrabia von Ribbentrop, niemiecki ambasador w Londynie, kupuje je na prezenty dla tych osób z towarzystwa, co do których czuje, że rozumieją złożoność Rzeszy. Allachański porcelanowy szeregowiec ląduje na kominku markiza Londonderry w Ulsterze.

Najbardziej pożądaną ze wszystkich figurek była ta przedstawiająca muskularnego młodzieńca bez koszuli, wspartego na swojej épée – Der Fechter, Szermierz. Rozdawano ją tylko elicie partii. (...)

„Das Schwarze Korps", gazeta SS, odnotowuje otwarcie nowego salonu Allach w Berlinie na Leipzigstrasse 13, 1 kwietnia 1939 roku. Cytuje Hitlera. Stwierdził on, ujrzawszy tę porcelanę, że „kein Volk lebt länger als die Dokumente seiner Kultur", „żaden naród nie żyje dłużej niż dokumenty jego kultury".

„Te słowa Führera są dla nas kulturalnym mottem. Wiemy, że wszystko, co możemy wytworzyć, będzie krytycznie badane przez tych, którzy przyjdą po nas, i nie chcemy, by te późniejsze pokolenia wydały kiepski werdykt o naszych dziełach".

Nowy salon jest w istocie bardzo elegancki, z parą ogromnych okien otaczających wejście i kinkietami, które mają rozświetlać go nocą, i z napisem „ALLACH" nad drzwiami. W następnym dniu „Das Schwarze Korps" zabiera czytelników do środka. Po prawej stronie pomieszczenia stoją witryny z punktowo oświetlonymi figurkami.

Fotografia ukazuje Himmlera, który przechodzi obok szklanych szafek, z rękoma założonymi z tyłu, dokonując przeglądu swoich dragonów.

W1941 i 1942 roku, w miarę jak armia parła na wschód, salony Allach otwierano w nowych miastach Rzeszy: Warszawie, Poznaniu i Lwowie, teraz przemianowanym na Lemberg. Na talerzu na Julfest 1943, wysłanym do najznaczniejszych członków SS, z zaśnieżonej ziemi wyłaniają się różowe krokusy. Z tyłu jest faksymile podpisu Pohla otoczone przez kółeczko run. 14 stycznia 1943 roku Himmler pisze do Oswalda Pohla, że odwiedził salon Allach w Poznaniu: „W Allach mieliśmy bardzo ładnego glinianego orła, matowego. A teraz widzę tego orła w sklepie w Poznaniu pokrytego szkliwem! Wygląda haniebnie. Żądam, by natychmiast to zmieniono". To chyba nie takie trudne wysłać mu pierwszą wyprodukowaną próbkę i zasięgnąć jego opinii? I załoga jest zbyt młoda. Nie powinni pracować na tak eksponowanych stanowiskach podczas wojny. „Naprawdę nie życzę sobie irytacji z powodu jednej z niewielu rzeczy, które sprawiają mi przyjemność".

Szczegóły mają dla Himmlera znaczenie. Liczy na Pohla i są w nieustannym kontakcie. 6 lutego Pohl wysyła Himmlerowi, tak jak tego zażądał, inwentarz dóbr odebranych Żydom w Auschwitz. 155 tysięcy palt damskich, 132 tysiące męskich koszul, 11 tysięcy chłopięcych kurtek, 6600 funtów kobiecych włosów.

Jest nowy wspaniały salon w Warszawie. Figurki spoglądają na wchodzących. Kobieta w futrze waha się na progu. Porcelana jest wielkim sukcesem, na fali wznoszącej, w ruchu, znajdując nowych odbiorców.

Większość tych figurek jest biała. Takie było życzenie Himmlera. Albo porcelana szkliwiona na biało, albo nieszkliwiony biskwit. Ilości wyprodukowanej białej porcelany dalece przewyższają ilości barwnej.

„Biała porcelana jest ucieleśnieniem niemieckiej duszy", mówi pierwszy katalog Allach.

Modele szturmowców zniknęły z Drezna

W nocy 13 lutego 1945 roku Drezno zostało zbombardowane przez brytyjskie samoloty. Następnego dnia zbombardowano je ponownie. Była Środa Popielcowa. Nikt się nie spodziewał nalotów. Oczekiwano, że miasto zostanie oszczędzone ze względu na znaczenie kulturalne.

Drezno zawsze było gęsto zaludnione, ale teraz było zapchane ludźmi uciekającymi przed nacierającymi Rosjanami, uchodźcami z innych miast zbombardowanych tej zimy, Żydami czekającymi na wysłanie do obozów, amerykańskimi jeńcami wojennymi, robotnikami zaciągniętymi do fabryk, niemieckim wojskiem.

Ogień wypełniał powietrze. Ogień wypełniał rzekę. Burzę ognia w płonącym mieście było widać z odległości 60 mil.

Liczba schronów przeciwlotniczych była ograniczona. Ludzie ginęli tysiącami w swoich piwnicach. W pożodze zginęło co najmniej dwadzieścia tysięcy ludzi, a może znacznie, znacznie więcej. Może dziesięć razy tyle. Te liczby stały się linią uskoku w historii.

Drezno było zniszczone. Gruzy piętrzyły się tak wysoko, że zniknęły ulice. Horyzont miasta zapadł się, poszarpany. Altmarkt stał się otwartym krematorium dla ciał wyciąganych z ruin. Fotografie z dni po bombardowaniu ukazują zgarbione postaci chodzące pomiędzy trupami.

„Obecne odczucia odnośnie do Drezna – napisał marszałek lotnictwa Arthur Harris, dowódca floty bombowców, w odpowiedzi na głosy oburzenia wywołane jego nalotami – może łatwo wyjaśnić każdy psychiatra. Są one związane z niemieckimi orkiestrami i drezdeńskimi pastereczkami. Tymczasem tak naprawdę Drezno było siedliskiem przemysłu zbrojeniowego, nietkniętym ośrodkiem rządowym i kluczowym punktem transportowym na wschód. Teraz nie jest już żadną z tych rzeczy".

Miał rację. Nie było żadną z tych rzeczy.

Bomby zniszczyły dziesiątki tysięcy istnień, tysiące rodzin. Zniszczyły także kościoły i pałace, Zwinger, osiemdziesiąt pięć tysięcy domów, niezliczone dzieła sztuki, soczewki Tschirnhausa i – na ciężarówce zaparkowanej na noc na dziedzińcu zamku – skrzynie wczesnej miśnieńskiej porcelany zrabowanej żydowskiej rodzinie z Berlina. „Drezdeńskie pastereczki".

29 kwietnia obóz koncentracyjny Dachau został wyzwolony przez wojsko amerykańskie. Oddziały nadchodzące z zachodu natknęły się na wagony pełne straconych więźniów. W ciągu poprzedniego tygodnia dziesięć tysięcy więźniów zmuszono do opuszczenia obozu na ciężarówkach lub pognano na piechotę w stronę Alp. W tym marszu zginęło tysiąc osób.

W obozie odkryto trzy tysiące martwych więźniów. Niszczenie obciążających dowodów trwało od trzech tygodni, ale krematorium było przepełnione.

A Fabryka Porcelany Allach [działająca w obozie w Dachau – red.] została wyczyszczona. Formy zniknęły. Zostało kilka modeli, ale żadnej z nazistowskich figurek, żadnego z obciążających modeli białych szturmowców.

Przedsiębiorczy Herr Kärner

Na początku 1947 roku fabryka porcelany Oscara Schallera i Sp. w Windischeschenbach zaczęła produkować serię porcelanowych zwierzątek: niedźwiadków, koni, szczeniąt, jelonków, sarenek. Podnieś je i spójrz na podstawę, a zobaczysz napis:

„Eschenbach Germany–US Zone". A powyżej nazwisko modelarza Kärnera.

SS-Hauptsturmführer Kärner stał się Herr Kärnerem. W ciągu kilku ostatnich dni przed wyzwoleniem pochował „splamioną" porcelanę, wziął formy i zaczął od nowa. Nie było run SS, ale modele były te same.

W Norymberdze 17 września 1947 roku obrona Oswalda Pohla, szefa WVHA (Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS – red.), wygłasza końcowe oświadczenie w odpowiedzi na zarzuty popełnienia przezeń zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Oskarżenie stwierdziło, że w obozach WVHA więziono dziesięć milionów ludzi, że miliony zginęły.

Pohl został uznany za winnego i skazany na śmierć. Złożył apelację raz, potem drugi. Napisał książkę „Credo. Moja droga do Boga" o swoim nawróceniu na chrześcijaństwo. Nie był osobiście winien żadnych zbrodni: „Nigdy nie pobiłem nikogo na śmierć ani nie zachęcałem nikogo, by to zrobił". Credo zostało opublikowane ze wsparciem Kościoła katolickiego, który poprosił o amnestię dla Pohla. Zawierało ilustracje autorstwa jego żony Eleonore, w Allach doradczyni do spraw artystycznej jakości porcelany. Jeden z jej obrazków ukazywał zamyśloną postać w więziennej celi, pogrążoną w kontemplacji. Pohl został stracony 8 czerwca 1951 roku, wciąż zapewniając o swojej niewinności i wierze.

Nowe modele charakterystycznych niemieckich zwierzątek z fabryki porcelany w Eschenbach chciwie kolekcjonowano w nowej Niemieckiej Republice Demokratycznej.

Powstaje ona 7 października 1949 roku. W Dreźnie tłumy świętują na Theaterplatz otoczonym przez ślepe okna ruin. Nowa flaga zwiesza się ze słupów latarni. Miasto jest szkieletem, drogi są czyste i puste. Nie ma odbudowy, ale jest przemianowywanie. Most Augusta na Łabie to teraz Georgi-Dimitroff-Brücke, na cześć bułgarskiego komunisty. Są roszczenia odszkodowawcze. Pewna kobieta wspomina, jak pracowała na „kupie gruzu [...], czyszcząc cegły. A potem musieliśmy rozbierać tory kolejowe – szyny i drewniane podkłady miały być odebrane w ramach reparacji". Milczący mężczyźni z Syberii pilnują, by Niemcy się nie ociągali.

Aspiracje nowego państwa są wielkie. Pierwszy sekretarz Ulbricht obwieszcza, że gruzy Berlina ma przeciąć ogromny bulwar. Ludność oczyści mu drogę z optymizmem i ofiarnością. Budynki przy Stalin-Allee mają mieścić mieszkania dla robotników i sklepy. Fasady mają być wyłożone miśnieńską porcelaną, z reliefami przedstawiającymi snopy zboża i inne łatwe do odczytania symbole. Cała ulica jest białym mieczem nowoczesności.

Na cześć siedemdziesiątych urodzin Stalina w Moskwie odbywa się przyjęcie. Na fotografii można zobaczyć Mao i Ulbrichta po obu stronach Przywódcy. Rosyjska Państwowa Fabryka Porcelany robi biały porcelanowy model Stalina i Mao w nakładzie trzech sztuk. Dwóch starszych przywódców siedzi na sofie z frędzlami, w komforcie wspólnej wizji Czerwonego Wschodu.

I jakkolwiek w NRD w 1949 roku, w zimnym powojennym okresie, nie powstało zbyt wiele filmów – tuzin czy coś koło tego – na ekrany wchodzą „Die blauen Schwerter", „Błękitne miecze". To najdroższa produkcja tamtego roku, z pokaźną inwestycją w rekwizyty i kostiumy.

(...) NRD jest malutkie i biedne. Ma jednak silną filialną relację z Chinami, ogromnymi i biednymi. Jest taki żarcik: Mao i Walter Ulbricht, przywódca NRD o pokerowej twarzy i leninowskiej bródce, porównują, jaka część populacji jest im przeciwna. „Siedemnaście milionów", mówi Mao. „U mnie to samo", odpowiada radośnie Ulbricht.

Jako że Związek Radziecki wysyła do Chin ekspertów od budowy tam i konstrukcji stalowych, Ulbricht musi dotrzymywać kroku i postanawia także wysłać tam technicznych doradców.

W 1955 roku Niemiecka Republika Demokratyczna wysyła do Chin ekspertów w dziedzinie, która jest jej mocną stroną. Robotnicy z Miśni jadą, by pomóc robotnikom z Jingdezhen stworzyć nową porcelanę.

Fragment książki Edmunda de Waala „Biały szlak. Podróż przez świat porcelany", która ukaże się 18 stycznia nakładem wydawnictwa Czarne. Autor jest uznanym artystą ceramikiem, krytykiem, historykiem sztuki, wykładowcą na Uniwersytecie Westminster. Wydał m.in. nagradzaną książkę „Zając o bursztynowych oczach. Historia wielkiej rodziny zamknięta w małym przedmiocie".

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Historia zaczyna się w roku 1935 na Lindenstrasse 8 w Allach, przedmieściu Monachium na północny zachód od miasta, od trzech zdeklarowanych członków SS. To malarz Franz Nagy, rzeźbiarz Theodor Kärner i artysta Karl Diebitsch. Budują fabryczkę przylegającą do podmiejskiej willi. Ich plan to stworzenie porcelany godnej partii.

Plan szybko dociera do Heinricha Himmlera, który aranżuje istotny zastrzyk kapitału w wysokości czterdziestu pięciu tysięcy reichsmarek ze swojego osobistego biura. Powstaje PMA, Porzellan-Manufaktur Allach. Himmler wierzy w dewizę „sztuka w każdym niemieckim domu", ale „przede wszystkim w domach moich SS-manów".

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie