Ponieważ jednak wszystko to można odebrać jak chaos, postaram się z Nowym Rokiem uporządkować, co się da.
Jestem przeciwna działaniom PiS. Nie rozumiem brutalnego, prowokacyjnego działania, kiedy większość parlamentarna zapewnia przegłosowanie wszystkiego. Uważam, że trzeba się zbierać, buntować i opierać. Mam jednak cały czas pewien opór przed tym, żeby się zespolić mentalnie z ludźmi opozycji.
Przez wiele lat uważałam za oczywiste, że naszym priorytetem jest uczestnictwo w Unii Europejskiej. Dostrzegałam widoczny rozwój Polski związany z jej funduszami. Byłam dumna, że się tak zmienia. Jednoznacznie i z czystym sercem głosowałam na PO. Byłam też za tym, żeby pokazywać bolesne prawdy naszej historii. Jednak ta rzeczywistość zaczęła się przekrzywiać. Dominacja wątków seksualności, cyniczne spojrzenie na patriotyzm, jednoznaczne zaczernianie białych plam. To wszystko niepokoiło nie ze względu na „niepolskość", tylko dlatego, że było nachalne i niespójne z tym, na co rzeczywiście należało zwracać uwagę. Pojęcie „tolerancja" zaczęło tamować wolność słowa, stało się cenzurą dla debaty i krytyki. To było tak, jakby ktoś „gorszych" uczniów zamknął do osobnej klasy i nie pozwolił wychodzić, póki się nie nauczą, jak i co trzeba mówić. Miałam wtedy wrażenie, że robi to jakaś „niewidzialna ręka".
Po śmierci Margaret Thatcher zostałam poproszona do studia TVN 24, żeby porozmawiać o tym, kogo straciliśmy. Przygotowując się do programu, przypominałam sobie jej słynne zdanie: „Unia Europejska jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów". Nie tracąc pewności, że powinniśmy być członkiem Unii, zaczęłam patrzeć na Unię pod tym właśnie kątem.
Oczywiście nie tak jednoznacznie i nie tak dynamicznie jak brytyjska polityk w płomiennym przemówieniu. Zrozumiałam jednak wtedy, że niewidzialna ręka należy do „lewicowych intelektualistów", którzy poza jednością gospodarczą czy walutową chcą wprowadzić w życie ideę kształtowania człowieka na modlę ideałów lewicowych. Ateizacja, kosmopolityzacja, nieskrępowana obyczajowość.