Enk, penk, balon pękł. A z balonu wyszedł Antek. Niby premier zrekonstruował sześciu ministrów, ale mówi się tylko o nim. No, ale powiedzmy sobie jasno: rekonstrukcja Macierewicza musi być równie skomplikowana jak jego konstrukcja. Psychiczna.
Wszystko wskazuje na to, że Misiewicz odbił się Antoniemu czkawką. Myślał, że jak się otoczy moherowym murem, to nic mu nie zrobią. Nie może być ministrem obrony ktoś, kto nie potrafi ocenić sił przeciwnika.
Swoją drogą w prawicowych mediach czytamy, że Antoniego wyrzucił prezydent, zwolnił premier, usunęły go służby i lewactwo (jak twierdzi Krystyna Pawłowicz) i tylko Prezes niczemu nie winien. I dlatego jest Prezesem.
Pojawia się pytanie, co Antoni będzie teraz robił. Poza knuciem. Coś mu trzeba do roboty dać. Może dowództwo nieuzbrojonej łodzi podwodnej? Albo Floty Czarnomorskiej?
A taki Mariusz Błaszczak... Co za fachowiec! Na wszystkim się zna! I na policji się zna, i na wojsku się zna. Prawdopodobnie w wolnych chwilach projektuje maszyny latające. Albo pod pseudonimem pisze scenariusz „Korony królów".