Jeszcze kilka tygodni temu ważni politycy PO przekonywali, że kandydata na prezydenta Warszawy poznamy na przełomie roku. Gdy jednak w czwartek rano biuro prasowe PO rozesłało zaproszenia na konferencję prasową Grzegorza Schetyny o tytule „Co dalej z Warszawą?", było już jasne, że oczekiwanie na kandydata PO wkrótce się skończy. Tak też się stało.
Grzegorz Schetyna – zaskakując opozycję, a przede wszystkim Nowoczesną – stwierdził, że Rafał Trzaskowski będzie kandydatem PO na prezydenta stolicy. Jak dodał lider Platformy, chciałby, aby Trzaskowski był też kandydatem całej zjednoczonej opozycji. Ale o to będzie akurat bardzo trudno. Jak wynika z naszych informacji, decyzja wynikała m.in. z chęci podtrzymania impetu PO po konwencji samorządowej w Łodzi. Stratedzy PO są też przekonani, że Trzaskowski to najsilniejszy kandydat w kontekście przeprowadzonych już badań poparcia. Argumentem było też to, że partia nie może pozwolić, by PiS bez przeszkód przez kolejne miesiące prowadziło kampanię w mieście.
Kandydat PO podkreślił już na starcie, że „skończyły się żarty". Użył nawet hasła z popularnego serialu fantasy „Gra o tron". – Zima nadchodzi, winter is coming – powiedział na konferencji prasowej. I rzeczywiście, dla PO i PiS to będzie najważniejsze i najbardziej symboliczne starcie w 2018 roku.
Trzaskowski ma swoje priorytety. – Warszawa potrzebuje nowej energii, kogoś nowego, o innej wrażliwości, tolerancyjnego. Celem jest zmiana priorytetów: Warszawa musi być przyjaznym miastem. Po etapie dużych inwestycji w infrastrukturę trzeba skupić się na jakości życia i na tym, by mieszkańcy o nim decydowali w jak największym stopniu – mówi „Rzeczpospolitej" kandydat PO o swojej wizji miasta. I stawia sobie cel dotyczący zaufania. – Moim zadaniem jednym z głównych zadań jest odzyskanie zaufania do ratusza. To kwestia fundamentalna – podkreśla.
Reakcja PiS na ogłoszenie kandydatury Trzaskowskiego była konsekwentna i zapowiada kształt całej kampanii. W mediach społecznościowych zaroiło się od zdjęć Trzaskowskiego z urzędującą prezydent. Stratedzy PiS liczą, że szybko uda się utrwalić jedno proste skojarzenie: „Trzaskowski to 4. kadencja Hanny Gronkiewicz-Waltz", wykorzystując m.in. to, że był szefem jej sztabu w 2010 roku. – Zdjęcia Trzaskowskiego z prezydent Warszawy zobaczy każdy jej mieszkaniec do 2018 roku. Tym go skleimy z nią na stałe i nieodwołalnie – mówił nam rozmówca z Nowogrodzkiej jeszcze przed czwartkową konferencją PO.