Według Brejzy elementem "nagonki" na niego jest materiał TVP, w którym wytknięto jego ojcu - Ryszardowi Brejzie, prezydentowi Inowrocławia - wydanie kilku milionów na nagrody dla urzędników. - Nagrody w urzędzie miasta były przyznawane w sposób legalny, dla sprzątaczki, dla referenta, która zarabia 1800-1900 zł, na Boże Narodzenie, na Wielkanoc, na Dzień Samorządowca. To jest okres kilku lat - powiedział poseł PO.

- Prezydent jest bezpartyjny, przez 12 lat rządził z PiS-em, jedną z większych nagród dostał jego zastępca, pan Ireneusz Stachowiak, przyjaciel Zbigniewa Ziobry - akurat prezydent ma poglądy bardzo pluralistyczne, rządziła szeroka koalicja, miasto pięknie się zmieniło - tłumaczył. - I ja jestem atakowany za co? Za to, że prezydent nosi takie samo nazwisko jak ja? Nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej - zauważył Brejza.

Polityk Platformy zapowiedział, że "doprowadzi sprawę do końca", "wbrew nagonce, organizowanej przez twarz Jacka Kurskiego, twarz autora tego reportażu".

- Zmuszę polityków PiS - zmusimy, mamy zespół powołany w Platformie Obywatelskiej - do tego, by te pieniądze wróciły do budżetu. Przekazywanie lewych nagród dla polityków PiS na Caritas problemu nie rozwiązuje - bo one przyznane były niezgodne z prawem, bez podstawy prawnej - ocenił Brejza.

Poseł dodał, że boi się o rodzinę, ponieważ od poniedziałku do piątku jest w Warszawie, a otrzymuje różne pogróżki. - Ale czasem strach ma duże oczy. Ja się nie poddam - zadeklarował.