W środę rząd przyjął i przesłał do Sejmu nowelizację ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych, która znacząco ograniczy wsparcie dla osób zatrudnionych w upadających spółkach. Obecnie jeśli nie uda się im uzyskać zaległych pensji od pracodawcy, o ich wypłatę mogą wystąpić do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Warunkiem wypłaty jest jednak ogłoszenie upadłości spółki albo uznanie przez sąd, że zaprzestała ona działalności i nie reguluje swoich zobowiązań.
Większość bez ochrony
Po zmianach z ustawy ma zniknąć art. 8a, który przyznaje prawo do wypłaty świadczeń z funduszu, gdy firma zaprzestanie prowadzenia działalności, ale nikt nie ogłosi jej upadłości. Co prawda osoby, które znajdą się w tej sytuacji, nie zostaną całkowicie bez ochrony. Będą mogły wystąpić jedynie o wypłatę zaliczki na poczet wszystkich należności. Zaliczka nie może być jednak większa niż minimalne wynagrodzenie. Dotychczas dostawali pełną wypłatę wynagrodzenia z uwzględnieniem ekwiwalentu za urlop wypoczynkowy i nagród jubileuszowych, jeżeli ich wysokość nie przekraczała przeciętnego wynagrodzenia.
– Problem w tym, że obecnie nawet trzy czwarte wniosków rozpatrywanych przez wojewódzkie oddziały funduszu opiera się na przesłance faktycznego zaprzestania działalności – tłumaczy pracownik wojewódzkiego urzędu pracy odpowiedzialny za obsługę świadczeń wypłacanych przez fundusz. – To bardzo zła informacja dla pracowników upadających spółek.
Z uzasadnienia do projektu zmian wynika, że wykreślenie art. 8a z ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych jest uzasadnione wątpliwościami interpretacyjnymi wśród potencjalnych beneficjentów pomocy.
Faktyczne uzasadnienie tej zmiany może być jednak zgoła inne. W 2016 r. fundusz miał wypłacić 2,2 mld zł wsparcia. W 2017 r. ta kwota zmaleje do 650 mln zł.