Relacja z Pjongczangu
Mistrz wskoczył na podium lekko, uniósł ręce ku niebu, w takich chwilach wszystko robi się spontanicznie i z uśmiechem. Jak cztery lata temu w Soczi, złoty medal wręczyła mu Irena Szewińska, prezes Apoloniusz Tajner dodał uścisk dłoni i pamiątkowe drewniane pudełko.
Mazurek zabrzmiał energicznie, dwie zwrotki przeszły żwawo, uroczystość nie mogła się przedłużać, w programie napisano – tylko 9 minut, bo od 19 do 23 trzeba było wręczyć na Medal Plaza wiele medali. Przed Stochem, Andreasem Wellingerem i Robertem Johanssonem maszerowały sztafety kobiece 4x5 km z Marit Bjoergen wśród nagrodzonych. Chwilę wcześniej w strefie wywiadów można było zobaczyć z bliska spokój spełnionej norweskiej mistrzyni i wciąż trochę zawodu w oczach Szwedki Charlotte Kalli.
Pod oświetloną na biało i niebiesko wielką sceną stanął wcale zgrabny tłumek (choć impreza jest biletowana), barwy biało-czerwone były widoczne, mowa polska słyszalna. Była też pozostała polska czwórka skoczków.
Stefan Horngacher postanowił, że w niedzielę skakania nie będzie, będzie odpoczynek, tylko trochę ruchu, wieczorem uroczysta chwila dla Kamila i koniec. Dla drużyny ważny jest poniedziałek.