Swoje lotnictwo do nalotów na pozycje dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego jest gotowa wysłać i Wielka Brytania. Byłaby to próba rozwiązania problemu masowej migracji na terenie kraju, z którego wywodzą się miliony uciekinierów.

Dotychczas kraje zachodnie nie atakowały dżihadystów w Syrii, choć robią to w sąsiednim Iraku. Nie chciały bowiem wspierać w ten sposób syryjskiego dyktatora Baszara Asada. Kryzys z imigrantami w Europie zmienia jednak wiele. Na dodatek w wojnę po stronie Asada coraz mocniej angażuje się Rosja.

Francuski dziennik „Le Monde" podał w sobotę, powołując się na wysoko postawione źródła, że Hollande omawiał sprawę interwencji podczas piątkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa. W poniedziałek poinformuje na konferencji prasowej o jej wynikach.

Prasa brytyjska spekulowała, czy do interwencji dołączy się ich kraj. Wypowiedzi polityków rządzącej Partii Konserwatywnej sugerują, że się do tego szykują. Minister finansów George Osborne mówił, że z problemem uchodźców trzeba się zmierzyć u źródeł, a kryje się za nim zło w postaci reżimu Asada i terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego.

Premier David Cameron spyta o zgodę Izbę Gmin. Może być z nią problem, bo jak pisze „Daily Telegraph", część konserwatystów się buntuje. Nie wiadomo, jak zachowają się opozycyjni laburzyści. Ich szefem ma zostać Jeremy Corbyn, przeciwnik interwencji militarnych.