Dość słów. Czekam na fakty

Koniec roku to pora prognoz dotyczących następnych 12 miesięcy. Zapowiedzi polityków można włożyć między bajki. Ci, którzy trzymają w ręku ster władzy, tradycyjnie nie znajdą umiaru w lukrowaniu przyszłości, ci zaś z opozycji roztoczą wizje nadciągającego dantejskiego piekła.

Publikacja: 26.12.2016 21:52

Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski

Foto: materiały prasowe

Eksperci branżowi będą kalkulować – stawiać wyraźne tezy i ryzykować pomyłkę, czy schować się za bezpiecznym brakiem konkretów.

Nie jestem wróżką i nie zaklinam rzeczywistości. Mogę za to z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, czego nie będzie.

Nie będzie żadnego spektakularnego odbicia gospodarki, rosnącego PKB, jeśli w najbliższych miesiącach polscy przedsiębiorcy nie ujrzą na własne oczy, że otoczenie biznesowe – np. prawo podatkowe – staje się stabilne i przejrzyste. Bo gdy stracą wiarę w sens prowadzenia biznesu, zamiast inwestować – będą czekać.

Bez wzrostu spełzną na niczym wszystkie szczodre plany społeczne, bo zabraknie pieniędzy na ich realizację. Żadna inwestycja zagraniczna, choćby nie wiadomo jak medialna, nie da polskiej gospodarce tego, co dają setki tysięcy rodzimych przedsiębiorców. Miejsc pracy w małych i dużych miejscowościach, przywiązania do ziemi przejawiającego się w gospodarczym patriotyzmie.

Aby przekonać to środowisko, nie wystarczą już piękne zapowiedzi i efektowne projekty. Czekamy na fakty.

Nie będzie też żadnego skoku innowacyjnego, jeśli nadal przedsiębiorcy będą grzęznąć w niewydolnej administracji. Zamiast obmyślać gospodarcze strategie tracą energię, wysyłając rocznie od ponad 100 do niemal 400 sprawozdań – w zależności od wielkości firmy. Aby być na bieżąco ze zmianami w prawie, powinni poświęcać ponad 3 godziny dziennie na czytanie nowych przepisów. A jeśli pójdą do sądu, aby walczyć o zaległości płatnicze lub udowodnić błąd fiskusa – odczekają średnio 700 dni na wyrok!

Innowacje? Jesteśmy na 24. miejscu na 28 unijnych gospodarek według Innovation Union Scoreboard. Zaręczam, nie dlatego, że polskim przedsiębiorcom brakuje pomysłowości. A bez innowacji można zapomnieć o wzroście PKB.

Nie będzie taryfy ulgowej. Świat na nas nie zaczeka, inne kraje rozpychają się łokciami w wyścigu do gospodarczej elity. Z radością wykorzystają fakt, że sami sobie utrudniamy życie. Wyłowią i podkupią naszych najlepszych inżynierów, naukowców. Powitają z otwartymi ramionami rzutkich i dynamicznych pracowników, chętnych do emigracji do państw oferujących lepsze warunki życia. Ogołocą nas z naszych najcenniejszych atutów, jeśli sami nie potrafimy o nie zadbać – budując sprawne i przyjazne państwo.

W 1992 roku Bill Clinton wygrał wybory w Stanach Zjednoczonych, rzucając hasło „Gospodarka, głupcze". Wiedział, że bez solidnych podstaw gospodarczych żaden plan polityczny czy społeczny nie ma szans.

Dziś w Polsce nie chodzi o wybory, tylko o coś ważniejszego. O to, czy w przyszłym roku w naszej ojczyźnie będzie można normalnie żyć i pracować, czy też zaczniemy się cofać do gospodarczego średniowiecza.

Życzę nam wszystkim tego pierwszego scenariusza.

Eksperci branżowi będą kalkulować – stawiać wyraźne tezy i ryzykować pomyłkę, czy schować się za bezpiecznym brakiem konkretów.

Nie jestem wróżką i nie zaklinam rzeczywistości. Mogę za to z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, czego nie będzie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację