Jolanta Ojczyk o opłatach egzekucyjnych: Dwie twarze egzekucji

Opłaty za komornika od lat budziły spory. Nietrudno się domyślić dlaczego. Za swoje usługi komornik bierze 15 lub 8 proc. zajętej kwoty i dolicza koszty poszukiwania majątku.

Aktualizacja: 07.12.2016 20:24 Publikacja: 07.12.2016 19:00

Jolanta Ojczyk

Jolanta Ojczyk

Foto: Fotorzepa

Minister sprawiedliwości chce to zmienić. Komornik będzie pobierał zawsze 10 proc. ściągniętych należności, ale nie więcej niż 50 tys. zł. Dla wielu zadłużonych firm to bardzo dobra informacja. Dla Kowalskiego niekoniecznie. Teraz bowiem, jeśli komornik zajmuje mu wynagrodzenie, konto bankowe, zasiłek dla bezrobotnych czy stypendium, to zabiera tylko 8 proc. Po zmianach za wysłanie pisma do pracodawcy lub banku, którzy automatycznie blokują środki, dostanie więcej.

Lepiej by było, gdyby te 2 proc. trafiło np. na konto dziecka, którego ojciec zapomina o alimentach. Tym bardziej że projekt przewiduje dobrą, od lat postulowaną zmianę. Dłużnik, który szybko ureguluje zobowiązanie, zapłaci mniej. Prawda jest jednak taka, że zanim sprawa alimentacyjna skończy się w sądzie, tatuś zdąży ukryć swoje dochody. I tak dzięki nieudolnemu systemowi mamy 282 tys. dłużników alimentacyjnych zalegających na jakieś 9 mld zł.

Warto, by resort sprawiedliwości pomyślał i o tym, kto i w jakim stopniu ma ponosić opłaty. I teraz, i po zmianach obciążenia obejmują dłużnika. Komornik ściga wierzyciela, tylko gdy ten ścigał kogoś bezpodstawnie. Kiedy wierzyciel idzie do firmy windykacyjnej, musi zapłacić za jej usługi. Ta kieruje dalej sprawę do e-sądu.

Problem w tym, że zgłoszone długi często są fikcyjne, przeterminowane czy zawyżone, a na dodatek niepotwierdzone. A komornik i tak musi się nimi zająć. Po zmianach, jeśli okaże się, że jego praca była daremna, będzie mógł obciążyć opłatą niefrasobliwego pożyczkodawcę czy usługodawcę. I z pewnością z tego skwapliwie skorzysta.

To krok w dobrą stronę, ale może warto, by tacy masowi wierzyciele od początku musieli się liczyć z wysokimi opłatami. Wówczas zastanowiliby się, czy gra jest warta świeczki. Inaczej trudno będzie nam wymazać z pamięci obraz komornika z filmu Feliksa Falka: bezlitosnego służbisty, który bez mrugnięcia okiem egzekwuje najmniejszy nawet dług.

Minister sprawiedliwości chce to zmienić. Komornik będzie pobierał zawsze 10 proc. ściągniętych należności, ale nie więcej niż 50 tys. zł. Dla wielu zadłużonych firm to bardzo dobra informacja. Dla Kowalskiego niekoniecznie. Teraz bowiem, jeśli komornik zajmuje mu wynagrodzenie, konto bankowe, zasiłek dla bezrobotnych czy stypendium, to zabiera tylko 8 proc. Po zmianach za wysłanie pisma do pracodawcy lub banku, którzy automatycznie blokują środki, dostanie więcej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji