Aneta Łazarska o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego

W artykule z dnia 18 listopada 2015 r. red. Marek Domagalski napisał, że Prezydent Andrzej Duda uniewinniając Mariusza Kamińskiego okazał prawdziwy power .

Publikacja: 24.11.2015 15:06

Aneta Łazarska o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego

Foto: 123RF

Rzecz jednak w tym, że Prezydent nie uniewinnił Mariusza Kamińskiego, a co najwyżej ułaskawił. Różnica jest zasadnicza, gdyż okazując swój akt łaski Prezydent podważył dwie podstawowe wartości. Prezydent naruszył odwieczną zasadę domniemania niewinności. Zgodnie z art. 42 ust. 3 Konstytucji każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Prezydent wydał faktycznie sam wyrok w sprawie nie czekając na ostateczną decyzję sądu.

Poza tym akt łaski Prezydenta jest wyrazem słabości. Pod jego płaszczem kryje się obawa przed niezawisłymi sądami. Tak też należy intepretować słowa Prezydenta, który przed prawomocnym osądzeniem sprawy wydał już sam wyrok w sprawie Kamińskiego nie czekając na decyzje sądów. Prezydent wskazał, że: „wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych z procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją. Sprawa została maksymalnie upolityczniona . Sędzia pierwszej instancji przez pięć miesięcy pisał uzasadnienie wyroku, ogłaszając je tu przed wyborami, a według CBA ujawnił w nim nazwiska funkcjonariuszy, którzy działali pdo przykryciem. Prezydent postanowił więc uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy, w której zawsze ktoś powiedziałby, że sądy działały na polityczne zlecenie..."

Takie wypowiedzi Prezydenta naruszają drugą fundamentalną zasadę jaką jest niezależność i odrębność władzy sądowniczej. Przekroczył on bowiem granice dopuszczalnej krytyki orzecznictwa sądów powszechnych. W każdym demokratycznym państwie prawnym dopuszczalna jest krytyka konkretnych wyroków dopiero ex post, po zapadnięciu orzeczenia. Niemniej nawet wówczas trzeba mieć baczenie na nadawaną krytyce formę, aby nie podważać nią zaufania do wymiaru sprawiedliwości.

Takie niebezpieczeństwo wynika zwłaszcza wtedy, gdy krytyka pochodzi od innych władz. Krytyka taka rodzi bowiem społeczne obawy, że sędziowie nie wydają wyroków na podstawie prawa, ale intuicyjnie wydają wyroki na życzenie władzy wykonawczej, aby w ten sposób uzyskać jej akceptację. Tymczasem władza sądownicza, jako gwarant sprawiedliwości - podstawowej wartości w państwie prawa - dla prawidłowego funkcjonowania potrzebuje zaufania ze strony obywateli.

Działania Prezydenta podważają społeczne zaufanie do sądów i niezawisłości sędziowskiej. Jak bowiem obywatele mają ufać sądom i niezawisłym sędziom, jeśli nawet Prezydent nie ma zaufania do sądów i dlatego postanowił sam wziąć sprawiedliwość w swoje ręce.

Sąd, który będzie podejmował decyzje co do tego, czy umorzyć postępowanie będzie miał niezwykle trudne zadanie. Będzie bowiem musiał orzekać pod presją polityczną, więcej pod naciskiem samego przedstawiciela władzy wykonawczej Prezydenta, który już sam bez udziału sądów sprawę osądził. Dopuszczenie do powstania takiej atmosfery politycznej wobec toczącego się postępowania sądowego przed wydaniem prawomocnego wyroku godzi w najważniejsze demokratyczne wartości i narusza prawo do rzetelnego procesu.

Prezydent zaś ma stać na straży Konstytucji. Ma być strażnikiem jej postanowień i wartości. Prezydent ma stać na straży przestrzegania prawa przez każdą z innych władz, nie wyłączając władzy ustawodawczej.

W dniu 20 listopada 2015r. Prezydent podpisał uchwaloną w pośpiechu i bez konsultacji z Krajową Radą Sądownictwa kontrowersyjną ustawę PIS o nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Nie miał żadnych wątpliwości konstytucyjnych co do jej zgodności z prawem, choć mógł odmówić jej podpisania.

Samo jednak uchwalenie nowej ustawy i nawet ponowny wybór innych sędziów - nie będzie legitymacją dla na nowo wybranych na podstawie tej ustawy sędziów TK do orzekania. Jeśli bowiem Trybunał Konstytucyjny stwierdzi niezgodność nowo uchwalonej ustawy z Konstytucją wówczas nowo wybrani sędziowie automatycznie stracą legitymację do orzekania. Nie zmieni tego nawet fakt ich zaprzysiężenia przez Prezydenta, gdyż to orzeczenia Trybunału mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.

Sytuacja nowo wybranych sędziów będzie więc podobna do niedawnej pozycji asesorów sądowych, którzy utracili swą legitymację do orzekania wskutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Co więcej jeśli sędziowie ci zostaną zaprzysiężeni i będą wydawać wyroki to po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ich orzeczenia mogą okazać się pozbawione skuteczności, jako wydane przez osoby, które nie były sędziami Trybunału Konstytucyjnego. Trudno sobie aż wtedy wyobrazić jak bardzo poważne skutki dla obywateli i państwa może mieć pośpieszny wybór i zaprzysiężenie nowych sędziów TK na podstawie obecnie uchwalonej nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.

O tym, czy mający być na podstawie uchwalonej w piątek ustawy nowo wybrani sędziowie będą mogli orzekać zadecyduje ostatecznie Trybunał Konstytucyjny. To władza sądownicza jest konstytucyjnym hamulcem dla działań władzy ustawodawczej. Jak dotychczas jeszcze legislatywa nie jest konstytucyjnym sędzią swych uprawnień. I to jest niewątpliwie wielka wartość Konstytucji RP, która statuuje równowagę i podział władzy.

Nadal jednakże pozostanie nierozwiązany spór dotyczący zaprzysiężenia aktualnie wybranych zgodnie z prawem sędziów TK. Spór ten powinien być dla dobra państwa i jego obywateli niezwłocznie rozwiązany, gdyż uderza on w prawa obywateli, których sprawy czekają na rozstrzygnięcie przed Trybunałem.

Sytuacja wydaje się być podobna do tej niedawnej związanej z likwidacją sadów i wstrzymaniem się sędziów od orzekania. Wskutek uporu Ministra Sprawiedliwości i odmowy podpisania decyzji o przeniesieniu sędziowie musieli wstrzymać się od orzekania, a sprawy czekały miesiącami na rozpoznanie. Spór ostatecznie został rozstrzygnięty przez Sąd Najwyższy, ale za chaos w obrębie władzy sądowniczej nikt do tej pory nie odpowiedział.

Paraliż i dezorganizacja pracy Trybunału Konstytucyjnego to kolejny chaos w obrębie władzy sądowniczej, za który odpowiadają wyłącznie politycy. Niezależnie od tego z której partii wywodzą się rządzący politycy za każdą cenę dążą do podporządkowania sobie sądów i sędziów. Podważanego już społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości i niezwisłych sądów nie da się odbudować szybko. To powolne niszczenie wizerunku i autorytetu władzy sądowniczej.

Uchwalenie nowelizacji ustawy o TK potęguje zamieszanie, którego skutki odczują przede wszystkim obywatele. Ostatnie słowo w tym sporze będzie miał jednak Trybunał Konstytucyjny.

Sędzia Sądu Okręgowego Aneta Łazarska

Rzecz jednak w tym, że Prezydent nie uniewinnił Mariusza Kamińskiego, a co najwyżej ułaskawił. Różnica jest zasadnicza, gdyż okazując swój akt łaski Prezydent podważył dwie podstawowe wartości. Prezydent naruszył odwieczną zasadę domniemania niewinności. Zgodnie z art. 42 ust. 3 Konstytucji każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Prezydent wydał faktycznie sam wyrok w sprawie nie czekając na ostateczną decyzję sądu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?