Andrzej Zwara: Zostawiam adwokaturę w lepszej kondycji

Podczas sześciu lat udało nam się wyjść z wielu problemów, ale powstają nowe. Adwokatura będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim kierunku chce podążać – podsumowuje swoją kadencję prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Publikacja: 21.11.2016 07:55

Andrzej Zwara

Andrzej Zwara

Foto: tv.rp.pl

Rz: Mija sześć lat pańskiego urzędowania na stanowisku prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Jaką adwokaturę pan zastał, a jaką zostawia?

Andrzej Zwara: Zastałem adwokaturę w żałobie po tragicznej śmierci poprzedniej prezes Joanny Agackiej-Indeckiej i z tego powodu zupełnie wewnętrznie rozbitą. Depresję pogłębiały konflikty wewnętrzne. Przede mną stały zadania dostosowania infrastruktury samorządowej do realiów XXI w., zwłaszcza w zakresie lokalowym i informatycznym. Był to również czas, kiedy zaczęły się ujawniać skutki niekontrolowanego otwarcia zawodu. Gwałtowny przypływ nowych prawników. Samo przyjęcie wielu aplikantów i adwokatów w struktury organizacyjne samorządu było wielkim wyzwaniem. Samorząd z 9 tys. adwokatów rozrósł się do ok. 25 tys. osób.

A jaką adwokaturę pan zostawia?

W ciągu tych sześciu lat nastąpiła pełna integracja adwokatury. Obecnie izby partnersko współpracują, nie ma niepotrzebnych podziałów. Mamy nowoczesną infrastrukturę informatyczną, co oznacza m.in. przebudowane siedziby izb, nowe sale wykładowe i nowy system informatyczny, wspólny dla dwudziestu paru tysięcy ludzi. Mówiąc krótko, w sensie technologicznym i organizacyjnym jesteśmy przygotowani sprawnie wykonywać zadania samorządowe. Dokonaliśmy też rewolucji organizacyjnej. Mianowicie, nie zmieniając regulacji ustawowych, stworzyliśmy system struktur organizacyjnych, złożonych z komisji i zespołów, które pozwoliły włączyć się w pracę adwokatury ludziom, którzy nie pełnią w niej na co dzień żadnych funkcji i nie są tzw. działaczami samorządowymi. Zaowocowało to nieprawdopodobną ilością projektów i wydarzeń, w których wzięła udział rzesza prawników. Dzisiaj obserwujemy też pewnego rodzaju stabilizację, jeśli chodzi o napływ nowych roczników do adwokatury. Udało nam się tych nowych ludzi – a warto podkreślić, że 50 proc. adwokatów nie przekroczyło 40. roku życia – zintegrować z samorządem. Ci młodzi ludzie, choć borykają się z różnymi problemami socjalnymi, które trzeba rozwiązać, czują się członkami adwokatury, jej częścią. To jest to, co zastałem, i to, co zostawiam.

A co pan uważa za swój największy sukces podczas tych dwóch kadencji?

Zdecydowanie zmianę ustawy – Prawo o adwokaturze i reformę sądownictwa dyscyplinarnego. Ta reforma przesądziła o dwóch podstawowych kwestiach. Po pierwsze: sądownictwo dyscyplinarne, które jest filarem niezależności adwokatury, jest sądownictwem samorządowym. Dzięki reformie, m.in. wprowadzeniu instytucji rzeczników dyscyplinarnych niezależnych od samorządowych struktur wykonawczych, jest to organ w pełni transparentny i niezawisły. Muszę też pochwalić, że działa on o wiele sprawniej w porównaniu z sądami powszechnymi. Czas rozpatrywania spraw to kilka miesięcy, a nie lat. Koszty postępowań nie obciążają w żaden sposób podatników.

Co będzie największym wyzwaniem w następnych latach? Czym powinien zająć się pana następca?

Podczas tych sześciu lat udało nam się wyjść z wielu problemów, ale powstają nowe. Adwokatura będzie więc musiała odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim kierunku chce iść. Czy skupić się na problemach socjalnych adwokatów? To duży problem dotykający szczególnie młodych prawników, którzy są ofiarą płytkiego rynku pomocy prawnej w Polsce, szczególnie w porównaniu z krajami zachodnimi, oraz ewidentnego spowolnienia gospodarczego. Gdyby jednak to był wyłączny priorytet adwokatury, jej samorząd stałby się de facto związkiem zawodowym walczącym o prawa swoich członków. Czy może ma angażować się politycznie? Czy też zachować społeczny, proobywatelski wymiar działalności? Jestem pewien, że wyzwań na kolejne lata nie zabraknie – jedno z podstawowych to obrona tajemnicy adwokackiej, na którą politycy co raz robią zakusy.

Ograniczenie tajemnicy adwokackiej byłoby zamachem na fundament zawodu adwokata? Adwokatura powinna bronić tego prawa?

Nie powinna, ale musi bronić tajemnicy adwokackiej. To absolutny imperatyw. To prawda, że tajemnica adwokacka jest bardzo często atakowana przez polityków. A ona w żadnym wypadku nie jest przywilejem adwokatów, bo adwokat nie ma żadnych tajemnic. On chroni tajemnice swoich klientów. Klient powinien mieć pełne prawo rozmawiania ze swoim pełnomocnikiem bez obawy o bycie inwigilowanym czy przesłuchiwanym. To jego konstytucyjne prawo obywatelskie. Odebranie obywatelom takiej przestrzeni oznaczałoby koniec idei społeczeństwa obywatelskiego.

W ostatnich latach to aplikacja radcowska jest częściej wybierana przez adeptów prawa. Radcowie mają zbliżone kompetencje do adwokackich, ale przy tym szerszy wachlarz możliwości wykonywania zawodu. Jak wzmacniać atrakcyjność adwokatury? A może należy dążyć do połączenia samorządów?

Podobieństwa są coraz większe i kompetencje rzeczywiście coraz bardziej się pokrywają. Różnice są jednak istotne, przeszło 60 proc. środowiska radcowskiego to są ludzie pozostający w stosunku pracy, często w instytucjach państwowych. Praca kontraktowa z jednej strony daje duże przywileje, ale z drugiej nie chroni w zakresie tajemnicy zawodowej tak, jak prawników wykonujących niezależny, wolny zawód. Adwokatura zawsze była niezależna i wolna. Wydaje mi się, że nie jest konieczne, aby powstał jeden twór, lepsze jest współistnienie dwóch odrębnych, sprawnie działających wspólnot, zachowujących własne tradycje i tożsamość. Choć gdyby była taka wola obu samorządów – to oczywiście państwo powinno na to pozwolić. Nie obawiam się też o atrakcyjność naszego zawodu, najlepsi absolwenci wciąż wybierają aplikację adwokacką, bo zawód adwokata niesie prestiż, wolność, niezależność, nawet jeśli jest to kosztem pewnych przywilejów socjalnych.

Czy sam system nauczania aplikantów adwokackich będzie w najbliższym czasie przedmiotem reform? Mówi się o możliwości powrotu do egzaminów ustnych?

Obserwując zmiany w sposobie wykonywania zawodu, dochodzę do wniosku, że system szkoleń, aby być dostosowany do tych realiów, musi podlegać ciągłym zmianom. Dlatego wprowadzenie egzaminów ustnych byłoby dobrym pomysłem, ale obawiam się, że niemożliwym ze względu na koszty. Gdyby egzaminy przeprowadzało Ministerstwo Sprawiedliwości, obciążyłyby one budżet państwa. Dlatego sądzę, że optymalnym rozwiązaniem byłoby, aby przy utrzymaniu wolnego dostępu do zawodu egzamin zawodowy przeprowadzał samorząd. Byłoby lepiej i taniej.

Adwokatura przeżywa kryzys wizerunkowy – w mediach pojawiają się kontrowersyjne informacje o władzach adwokatury i o poszczególnych adwokatach, nadszarpujące prestiż zawodu. Jak adwokatura powinna walczyć o dobre imię?

Rzeczywiście, problemy wizerunkowe adwokatury będą z pewnością ważnym tematem zbliżającego się zjazdu. Prestiż budowany jest mozolnie przez wielu ludzi i wiele narracji, a jeden skandal potrafi skutecznie nadszarpnąć dobre imię. Należy tu podkreślić, że nasz zawód jest niebezpieczny i samorząd powinien podejmować decyzje rozważnie. Trzeba też rozróżnić sytuację, gdy adwokat decyduje się na objęcie zaszczytnych funkcji w samorządzie – wtedy musi upewnić się, że jego przeszłość i działalność nie wpłynie na wizerunek całego środowiska. Dlatego, choć osobiście bardzo cenię i wspieram dziekana Majewskiego, uważam, że podjął jedyną słuszną decyzję, podając się do dymisji. A odbudowanie prestiżu zawodu to zadanie całego samorządu i jego członków.

Panie prezesie, czy pod koniec urzędowania czuje pan spełnienie, czy może żal, że to już koniec? Jakie nowe plany, wyzwania przed panem?

To było sześć fantastycznych i bardzo pracowitych lat. Wspaniałe wyzwanie, które przewartościowało moje życie i wiele mnie nauczyło. Nie zwolnię jednak tempa. Pracuję w kancelarii i moi współpracownicy nie mają dla mnie litości – już nałożyli na mnie wiele nowych obowiązków od 1 stycznia. Liczba moich zadań pewnie drastycznie się nie zmniejszy. Choć moja córka ostatnio modliła się o to, aby tato wrócił już do domu. Wzruszyła mnie tym do łez i pomyślałem, że to kolejny znak, że już swoją misję wypełniłem.

Rz: Mija sześć lat pańskiego urzędowania na stanowisku prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Jaką adwokaturę pan zastał, a jaką zostawia?

Andrzej Zwara: Zastałem adwokaturę w żałobie po tragicznej śmierci poprzedniej prezes Joanny Agackiej-Indeckiej i z tego powodu zupełnie wewnętrznie rozbitą. Depresję pogłębiały konflikty wewnętrzne. Przede mną stały zadania dostosowania infrastruktury samorządowej do realiów XXI w., zwłaszcza w zakresie lokalowym i informatycznym. Był to również czas, kiedy zaczęły się ujawniać skutki niekontrolowanego otwarcia zawodu. Gwałtowny przypływ nowych prawników. Samo przyjęcie wielu aplikantów i adwokatów w struktury organizacyjne samorządu było wielkim wyzwaniem. Samorząd z 9 tys. adwokatów rozrósł się do ok. 25 tys. osób.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji