Ostatnio pojawił się np. pomysł uregulowania tego, kto powinien, a kto nie prowadzić taki albo inny biznes. O co chodzi? Wyobraźmy sobie przepis, według którego restauracje powinny należeć wyłącznie do zawodowych kucharzy. Należeć – podkreślam. Nie mówimy tu o personelu przygotowującym posiłki, ale o własności, czyli o kimś, kto zainwestował pieniądze, obmyślił biznesplan, zorganizował całe przedsiębiorstwo, uruchomił i czuwa, by działało.
To nie wszystko, bo dodatkowy przepis stanowiłby, że nowa restauracja powstać mogłaby tylko, gdy w danym województwie liczba mieszkańców w przeliczeniu na jedną placówkę byłaby większa niż 3 tys. lub gdy powstawałaby w odległości co najmniej kilometra w linii prostej od innej już istniejącej.
Brzmi niedorzecznie? Niemożliwe? Absurdalnie? Zgadza się. A teraz Szanownych Państwa zaskoczę – to realny pomysł! Tyle że nie chodzi o kucharzy, ale aptekarzy. Parlamentarny zespół ds. regulacji rynku farmaceutycznego zaproponował niedawno projekt ustawy o prawie farmaceutycznym, czyli tzw. apteka dla aptekarza. Pomysł nie do końca nowy, bo już parokrotnie samorząd aptekarski próbował go przeforsować. Już w 1992 r. Trybunał Konstytucyjny uznał niekonstytucyjność takiego rozwiązania z uwagi na nieuzasadnione ograniczenie swobody działalności gospodarczej. Niestety, pomysł powraca jak bumerang i budzi trwogę polskich przedsiębiorców, ponieważ jego zakres ewentualnie można rozszerzyć na inne branże, np. piekarnię będzie mógł posiadać dyplomowany piekarz, a firmę transportową – zawodowy kierowca.
Proszę sobie wyobrazić: jeden aptekarz może posiadać najwyżej cztery apteki. W dodatku, gdyby mu się zmarło, to firmę odziedziczy jedynie spadkobierca sam będący aptekarzem! Syn czy córka o wykształceniu np. ekonomicznym czy politechnicznym – nigdy w życiu.
W naszym kraju 96 proc. rynku aptek detalicznych to polski kapitał i w nich uderzą te zmiany. I mimo że propozycje premiera Mateusza Morawieckiego zakładają rozwój polskich firm, to takie pomysły poselskie je storpedują. Ten projekt zwyczajnie wywłaszczy rodzimych przedsiębiorców, a dokładnie polskie sieci apteczne.