Terlikowski: Filozofia odległa od faktów

Gdyby zapytać filozofów, czym w swoim zawodzie szczycą się najbardziej, to nie ulega wątpliwości dla mnie, również filozofa z wykształcania, że najczęściej mówiliby o wolności poszukiwań, braku ograniczeń religijnymi i świeckimi dogmatami czy wreszcie możliwości formułowania tez i opinii, które dla wielu mogą wydawać się szokujące.

Aktualizacja: 13.11.2016 14:52 Publikacja: 10.11.2016 08:06

Terlikowski: Filozofia odległa od faktów

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

I choć słowa te bez wątpienia byłyby szczere, to coraz częściej mają one niewiele wspólnego z rzeczywistością, bowiem filozofowie zajmują się wyłącznie – mniej lub bardziej dorzecznym – uzasadnianiem, coraz bardziej niedorzecznych, tez kulturowej lewicy.

Jeśli zaś, nie daj Boże, ktoś wychyli się z tezami choćby odrobinę podobnymi do tych, jakie na łamach „Plusa Minusa" sformułował prof. Zbigniew Stawrowski, to albo próbuje się ich zakrzyczeć, albo – to już standardy bardziej zachodnie – zwyczajnie pozbawia zaszczytnego miana filozofa, wykluczając ze stowarzyszeń i organizacji filozoficznych.

Krok w takim zamordystycznym kierunku uczyniło właśnie Amerykańskie Stowarzyszenie Filozoficzne, które przyjęło nowe zasady działania. Zgodnie z nimi członek tego bardzo szanowanego w świecie nauki stowarzyszenia nie może opowiadać się – jak to jest ujęte – za „dyskryminacją ze względu na orientację seksualną" i „tożsamość płciową". W praktyce oznacza to, i tego też nikt nie ukrywa, że członek APA nie może sprzeciwiać się „małżeństwom homoseksualnym", procedurom zmiany płci, a także ideologii gender.

Łaskawcy z APA przyznali wprawdzie, że członkowie mogą zachować religijne poglądy etyczne, o ile nie są one jawnie sprzeczne z zasadami i normami etycznymi stowarzyszenia. W uproszczeniu znaczy to tyle: możesz myśleć, co tam ci twój Kościół nakazuje, pod warunkiem że nie będzie to sprzeczne z naszymi zasadami. „Wolność całą gębą", chciałoby się powiedzieć. Tyle że niewiele ma wspólnego z filozoficzną wolnością myślenia czy niezależnością intelektualną, o związku z rzeczywistością nie wspominając.

Przyjęcie zasad i norm APA oznacza bowiem, co przypomniał prawosławny teolog i filozof o. Johannes Jacobse z Amerykańskiego Instytutu Prawosławnego, pominięcie w refleksji etycznej i filozoficznej ciała i cielesności w ich wymiarze biologicznym. – Ludzie rodzą się jako kobiety lub mężczyźni. Nasze ciała mówią nam o tym, kim jesteśmy – podkreśla duchowny prawosławny i wskazuje, że tej prawdy nie sposób, niezależnie od tego, co będą wygadywać działacze LGBTQ czy politycznie poprawni filozofowie z APA, pominąć w myśleniu o człowieczeństwie. Dwubiegunowa struktura płci jest wpisana także w nasze myślenie o rzeczywistości. Odrzucenie jej prowadzi nie tylko do fałszywego widzenia świata, ale w konsekwencji także do szaleństwa.

Dla filozofii zaś skutkuje ideologicznym zamordyzmem, który nie ma nic wspólnego z wolnością badań filozoficznych, otwartością na to, co nieznane, czy niezależnością myślenia. Krytykując dogmaty religijne, filozofowie godzą się, przyjmując takie zasady, na nałożenie na siebie zupełnie nowych kajdan ideologicznych. Zamordyzm pełną gębą, ubrany w szaty rzekomej tolerancji, podobny do tego, jaki przed laty panował na polskich uniwersytetach, gdzie także można było uprawiać każdą filozofię, pod warunkiem że była ona marksistowska.

Oazą wolności były w tamtych czasach, co w swoim poprzednim wcieleniu przyznawał nawet obecnie zatwardziały antyklerykał prof. Jan Hartman, wydziały filozoficzne uczelni katolickich. I wiele wskazuje na to, że już niebawem, przynajmniej w krajach zachodnich, będzie podobnie. Jeśli ktoś będzie chciał się uczyć porządnej, krytycznej także wobec dogmatów politycznej poprawności filozofii, będzie musiał udać się na uczelnie katolickie. I to nie pierwsze z brzegu (bo nie brak takich, które swój katolicyzm głęboko ukrywają), ale tych najbardziej konserwatywnych. Tylko tam bowiem przetrwa wolność myślenia i filozoficzne myślenie.

I choć słowa te bez wątpienia byłyby szczere, to coraz częściej mają one niewiele wspólnego z rzeczywistością, bowiem filozofowie zajmują się wyłącznie – mniej lub bardziej dorzecznym – uzasadnianiem, coraz bardziej niedorzecznych, tez kulturowej lewicy.

Jeśli zaś, nie daj Boże, ktoś wychyli się z tezami choćby odrobinę podobnymi do tych, jakie na łamach „Plusa Minusa" sformułował prof. Zbigniew Stawrowski, to albo próbuje się ich zakrzyczeć, albo – to już standardy bardziej zachodnie – zwyczajnie pozbawia zaszczytnego miana filozofa, wykluczając ze stowarzyszeń i organizacji filozoficznych.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów