Unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, które Polska ma stosować od maja 2018 r., przyjmując jednocześnie własną ustawę, stało się doskonałą okazją do zrobienia interesu przez kancelarie prawne i firmy doradcze. Do zmian musi się bowiem przygotować zarówno średni, jak i duży biznes. A niewiedza może kosztować nawet 20 mln euro, bo takie sankcje wprowadzają nowe przepisy.

Tymczasem do świata ochrony danych osobowych coraz mocniej zaczyna pukać polityka. Zanosi się na rekonstrukcję rządu. Coraz częściej mówi się w tym kontekście o możliwej dymisji minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej. Krytykowana za opóźnienia we wprowadzaniu projektów informatycznych, a także wadliwość nowej ustawy o ochronie danych osobowych, pozbawiona politycznego wsparcia może być pierwszą ofiarą rekonstrukcji. W efekcie przygotowane dziś w Ministerstwie Cyfryzacji przepisy, którym zarzuca się zbytnią restrykcyjność, mogą trafić do kosza. A nowe będzie tworzył już kto inny. Nie jest też tajemnicą konflikt między MC i generalnym inspektorem ochrony danych osobowych. To walka na śmierć i życie, bo jeśli nowa ustawa wejdzie w życie, GIODO przestanie istnieć, a władza nad danymi osobowymi trafi do zupełnie nowej instytucji. Spór ten tylko z pozoru toczy się z dala od wielkiej polityki. To prawda, i minister Streżyńska, i GIODO Edyta Bielak-Jomaa mają niewielki wpływ na bieg politycznych wydarzeń, ale idzie o interesy znacznie poważniejszych graczy, którzy liczą na udział w zyskach po rozbiciu imperium Streżyńskiej.

Po prawdopodobnej likwidacji MC wpływami podzieliłyby się trzy ośrodki: Mariusz Błaszczak przejąłby odpowiedzialność za e-administrację, Antoni Macierewicz – cyberbezpieczeństwo, a za pozostałe kwestie informatyczne Kancelaria Premiera i jej wschodząca gwiazda Paweł Szefernaker. Wydaje się, że dni Streżyńskiej są policzone. Musi się z tym liczyć szkoleniowo-doradczy biznes. Może się okazać, że na nowych unijnych przepisach nie uda się tak łatwo zarobić.