Teresa Czerwińska: Dzielimy pieniądze na naukę

Im wyższa będzie średnia ocena danej uczelni, tym wyżej będzie premiowana jej kadra – pisze podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Publikacja: 27.10.2016 21:54

Teresa Czerwińska

Teresa Czerwińska

Foto: materiały prasowe

Aspiracje edukacyjne młodych Polaków z początku obecnego wieku przełożyły się na intensywny wzrost liczby absolwentów. W 2015 r. w Polsce blisko 45 proc. osób w wieku 30–34 lata miało wyższe wykształcenie. Uczelnie, dostosowując się do nowych trendów, były zmuszone do silnego zaangażowania pracowników naukowych w dydaktykę kosztem badań naukowych. Słabła tym samym pozycja polskich uczelni w międzynarodowych rankingach akademickich oraz pozycja polskiej gospodarki w rankingach innowacyjności i konkurencyjności.

Szansą na zmianę obecnych tendencji będzie realizacja strategii dla nauki i szkolnictwa wyższego zapowiedziana przez premiera Jarosława Gowina, a której pierwszym poważnym krokiem jest zmiana sposobu podziału pieniędzy z budżetu państwa dla uczelni publicznych. Celem, jaki przyświecał nam przy budowie nowych zasad podziału, jest danie władzom uczelni wyraźnego sygnału o pożądanym kierunku zmian, jakie powinny zajść na uczelni w perspektywie kilkuletniej: podniesienie jakości kształcenia, wzmocnienie potencjału badawczego i naukowego oraz trwałe zainicjowanie procesów umiędzynarodowienia, a w przypadku uczelni zawodowych silniejsze powiązanie kształcenia z jego praktyczną stroną oraz zachęcenie do nawiązywania współpracy z otoczeniem gospodarczym. Elementów tych w naszej ocenie obecnie brakuje przy podziale pieniędzy.

Jednocześnie zapewniliśmy, żeby każda uczelnia mogła odnaleźć w nowych zasadach finansowania optymalną dla siebie drogę do osiągania jak najlepszych rezultatów.

Algorytm podziału

Obecnie dotacje przeznaczone na kształcenie oraz utrzymanie uczelni przekazywane są uczelniom publicznym w formie tzw. dotacji podstawowej. Dotacja podstawowa stanowi najważniejszą część przychodów uczelni. Zasady jej podziału określa formuła algorytmiczna obejmująca siedem składników. Konstrukcja podziału oparta jest na udziale danego parametru w sumie parametrów wszystkich uczelni, a nie na wartościach bezwzględnych.

Algorytm można podzielić na dwie zasadnicze części:

- Część wynikającą z uprzednio przyznanych dotacji, zwaną stałą przeniesienia. Ta zmienna wpływa aż na 65 proc. kwoty corocznie dzielonej dotacji.

- Część wynikającą z wartości wskaźników opisujących daną uczelnię. Ta część stanowi 35 proc. kwoty corocznie dzielonej dotacji.

Wypełniając postawione sobie cele, założyliśmy uproszczenie algorytmu poprzez ograniczenie jego części zmiennej do czterech składników, zmieniając jednocześnie ich wagę w podziale pieniędzy. Będą to: składnik studencko-doktorancki (40 proc.), kadrowy (45 proc.), badawczy (10 proc.) oraz umiędzynarodowienia (5 proc.).

Obniżyliśmy wartość stałej przeniesienia do poziomu 50 proc. (z aktualnego 65 proc.), co oznacza, że aż 50 proc. dotacji na dany rok określane będzie na podstawie bieżących parametrów. Dzięki temu władze uczelni będą miały większy wpływ na wysokość dotacji, która im przysługuje. Dodatkowo, mając na uwadze stabilność finansów uczelni, wprowadzamy „korytarz" ograniczający maksymalny spadek i wzrost dotacji rok do roku do poziomu -/+5 proc. Jest to tzw. bezpiecznik, dający uczelniom odpowiedni czas na przystosowanie się do nowych zasad finansowania, bez konieczności podejmowania radykalnych działań.

Dodatkowo dla uczelni, które zaczną przeprowadzać procesy dostosowawcze, wykazując wyraźną chęć rozwoju w kierunku doskonałości dydaktycznej i naukowej, przewidziane są dodatkowe środki z programu operacyjnego „Wiedza, edukacja, rozwój". Zmiana zasad finansowania daje szansę na zrewidowanie realizowanej przez uczelnie polityki i wyznaczenie kierunku rozwoju oraz znalezienie swojego miejsca na kontinuum: od wyższej szkoły zawodowej do uczelni badawczej.

Bardzo istotną projakościową zmianą, jaką zaproponowaliśmy, jest wprowadzenie w składniku studencko-doktoranckim dodatkowego wskaźnika jakości dydaktycznej. Jest to wskaźnik uwzględniający liczbę studentów przypadających na nauczyciela akademickiego. Jeśli w danej uczelni relacja ta odbiega od przyjętego przedziału, uczelnia otrzyma dotację za odpowiednio mniejszą liczbę studentów i doktorantów.

Nie oznacza to, że uczelnie teraz będą zmuszone redukować liczbę studentów w grupach zajęciowych, tak aby relacja student–nauczyciel w konkretnej grupie mieściła się w przedziale 11–13 lub też zaprzestawać rekrutacji. Mamy przecież świadomość, że większość uczelni ma zdywersyfikowaną ofertę dydaktyczną.

Niestety, przypadki gdy na uczelni przypada średnio ponad 20 studentów na jednego nauczyciela, trudno utożsamiać z wysokim poziomem dydaktyki, dlatego te uczelnie będą stały przed wyborem: albo bardzo wysoka liczba studentów, przeważnie niestacjonarnych, albo wyższa dotacja.

Z drugiej strony strategia dostosowawcza nie musi polegać na zwiększaniu czy zmniejszaniu zatrudnienia, wręcz takie podejście jest niewskazane. Chodzi nam głównie o przemyślane, uzasadnione ekonomicznie działania, jakie będzie podejmował rektor uczelni.

Z myślą o doktorantach

Dodatkowo proponujemy niewielką technicznie, ale zasadniczą zmianę dotyczącą podniesienia znaczenia doktorantów. Więź, jaką się buduje na linii doktorant–uczelnia, jest nie do przecenienia dla późniejszego poziomu i jakości procesu dydaktycznego.

Druga istotna, projakościowa zmiana w przypadku uczelni akademickich, jaka została zaproponowana, dotyczy zatrudnionej w uczelni kadry. Nowością będzie powiązanie dotacji ze średnią kategorią naukową jednostek wchodzących w skład uczelni. Zastosowane rozwiązanie będzie premiowało wysoki poziom naukowy uczelni. Im wyższa średnia ocena danej uczelni, tym wyżej będzie premiowana kadra w tej uczelni. Będzie to motywowało uczelnie do realizacji procesu dydaktycznego w oparciu o prowadzone badania i realizowane projekty naukowe.

W uczelniach uniwersyteckich nie sposób realizować procesu dydaktycznego na wysokim poziomie bez prowadzenia badań. Podniesienie oceny parametrycznej to jedna z dróg, jaką może wybrać uczelnia w zwiększeniu dotacji, a zarazem szansa, by w przyszłości znaleźć się w gronie najlepszych uczelni badawczych.

Nadal w zasadach podziału dotacji istotne miejsce zajmuje liczba projektów badawczych prowadzonych przez uczelnie. Wprowadzono drobne zmiany w wadze projektów uwzględnianych przy naliczaniu dotacji. Największe znaczenie nadal mają jednak projekty, które charakteryzują się najwyższą jakością i innowacyjnością, tj. realizowane w ramach programu „Horyzont 2020". To one są wyznacznikiem poziomu i potencjału badawczego naszych uczelni.

Wymiana międzynarodowa

Ważna z punktu widzenia zwiększenia procesu wymiany międzynarodowej jest zmiana w składniku umiędzynarodowienia. Chcemy, żeby uczelnie swoją ofertą dydaktyczną oraz prestiżem potrafiły zachęcić studentów cudzoziemców do studiowania w Polsce w pełnym cyklu kształcenia. Dlatego też w składniku umiędzynarodowienia przypisujemy większe znaczenie właśnie osobom, które przyjechały do Polski po dyplom polskiej uczelni niż na wymianę krótkoterminową.

Nieco inaczej będą finansowane państwowe wyższe szkoły zawodowe z uwagi na fakt, że pełnią one nieco odmienną rolę. Tu nacisk położono głównie na kształcenie o profilu praktycznym, które przez wiele lat było zaniedbywane. Dlatego też liczba studentów na kierunkach o profilu praktycznym będzie przemnażana przez 1,4 (dotychczas 1,2). Ponadto chcemy zwiększyć znaczenie dyplomu licencjata, dlatego też liczba studentów na studiach II stopnia będzie miała mniejszy wpływ na podział środków niż dotychczas.

Dodatkowo do podziału pieniędzy wprowadzony zostanie składnik przychodowy, który będzie odzwierciedlał zdolność uczelni do pozyskiwania środków zewnętrznych. Im więcej środków pozadotacyjnych, tym wyższa dotacja podstawowa z budżetu państwa. Zależy nam na trwałym powiązaniu wyższych szkół zawodowych z przedsiębiorstwami regionu. Oferta dydaktyczna uczelni zawodowych powinna w jak największym stopniu odpowiadać oczekiwaniom lokalnego rynku pracy. Gdy młodzi ludzie będą mieć pewność, że znajdą dobrze płatną pracę w pobliżu miejsca zamieszkania, nie będą szukali okazji do wyjazdu za granicę. W ten sposób będziemy w stanie zatrzymać najzdolniejszych studentów z mniejszych ośrodków akademickich w Polsce.

Wszystkie rozwiązania, jakie zaproponowaliśmy, szczególnie te jakościowe, są rozwiązaniami, które w dziesięcioletniej perspektywie powinny zdecydowanie podnieść poziom doskonałości dydaktyki i nauki w Polsce. Tak abyśmy śmiało mogli konkurować z najlepszymi ośrodkami na świecie.

Aspiracje edukacyjne młodych Polaków z początku obecnego wieku przełożyły się na intensywny wzrost liczby absolwentów. W 2015 r. w Polsce blisko 45 proc. osób w wieku 30–34 lata miało wyższe wykształcenie. Uczelnie, dostosowując się do nowych trendów, były zmuszone do silnego zaangażowania pracowników naukowych w dydaktykę kosztem badań naukowych. Słabła tym samym pozycja polskich uczelni w międzynarodowych rankingach akademickich oraz pozycja polskiej gospodarki w rankingach innowacyjności i konkurencyjności.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację