Tomasz Terlikowski: Dobra zmiana zależy od nas

Powroty z innej rzeczywistości zawsze są trudne, a gdy rzeczywistość ta jest zupełnie inna od otaczającej nas na co dzień, jeszcze trudniejsze. Odczuwam to z żoną od jakiegoś czasu, uczestnicząc w niezwykłym doświadczeniu, jakim jest współorganizowanie rekolekcji małżeńskich Miłość i Prawda w Kamieńcu Podolskim.

Aktualizacja: 29.10.2017 15:47 Publikacja: 29.10.2017 00:01

Tomasz Terlikowski: Dobra zmiana zależy od nas

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Co miesiąc, od jakiegoś czasu, jedziemy więc kawał drogi, najpierw po znakomitych polskich, a później po nieco mniej znakomitych ukraińskich drogach (obiecałem sobie, że już nigdy nie będę narzekał na nasze szosy), by przez dwa dni opowiadać wraz z przyjaciółmi ze Wspólnoty Emmanuel o dialogu małżeńskim, komunikacji, przebaczeniu, odkrywaniu własnej męskości i kobiecości, wychowaniu dzieci czy radości z małżeństwa.

Rozmawiamy z ludźmi trochę po polsku, trochę po ukraińsku (nawet taki językowy jełop jak ja czegoś się od ludzi uczy), czasem po rosyjsku (choć nie ma co ukrywać: nie jest to ukochany obecnie język akurat w regionie, gdzie jesteśmy), śmiejemy się z nimi, żartujemy, razem modlimy, a czasem wysłuchujemy wstrząsających historii ich życia, nawrócenia. Nie ma wiele czasu na zwiedzanie, ale to, co widzimy, też zachwyca. Niesamowity czas obdarowania przez ludzi z drugiej strony granicy. Najtrudniej jednak stamtąd powrócić. Owszem, drogi się zmieniają, Polska robi wspaniałe wrażenie, ale... trudno z powrotem wejść w tematy polityczne, w wieczną medialną rąbankę, kłótnie i spory; szczególnie trudno przejmować się polskimi problemami, gdy pamięta się tamte spotkania i tamtych ludzi, a także ich problemy. W Polsce są zresztą identyczne, tyle że nie trafiają do mediów. Kogo obchodzi kryzys w małżeństwie czy to, że gdzieś ktoś nie przytulał się do żony od wielu lat albo nieustannie się kłóci? Jakie medium będzie informować o tym, że gdzieś dzięki kilku prostym poradom i modlitwie udało się uratować jakiś związek, oddać dzieciom rodziców, a małżonkom odbudować własną miłość. Nic w tym medialnie istotnego, a przecież – gdy się wejdzie w ten świat, to nie chce się z niego wracać, bo człowiek uświadamia sobie, że naprawdę ważne rzeczy dzieją się poza światem polityki, walki partyjnej czy nawet zmian.

Prawdziwie dobra zmiana zaczyna się zaś nie od wyborów politycznych, ale od decyzji o zmianie swojego życia, swojego podejścia do męża czy żony, swojego podejścia do małżeństwa. I żeby nie było wątpliwości: nie chodzi o jakieś wielkie decyzje, o naprawianie świata (my, faceci, mamy skłonność do takiego właśnie myślenia), ale o drobne postanowienie, by coś w sobie zmienić.

Można zacząć choćby od słów. Mam nieodparte wrażenie, że jednym z największym naszych problemów w Polsce, ale i w naszych małżeństwach, jest to, że nie potrafimy się cieszyć sobą, wzajemnie błogosławić. Gdy mężczyźni przy (powiedzmy) herbacie zaczynają rozmawiać o swoich żonach, narzekają, gdy kobiety spotykają się z przyjaciółkami, obgadują swoich mężczyzn, i to zmienia ich spojrzenie, nie pozwala przypomnieć sobie, dlaczego kiedyś wybraliśmy sobie tę, a nie inną kobietę czy tego, a nie innego mężczyznę na żonę czy męża. Droga do uzdrowienia jest zaś niezmiernie prosta: zacząć mówić dobrze czy – posługując się językiem religijnym – błogosławić. Gdy mąż mówi dobrze o żonie, to jemu samemu zmienia się spojrzenie na nią, gdy ona zaczyna mówić dobrze o nim, to jej zmienia się spojrzenie na niego. I powoli znikają złogi uprzedzeń, złych słów. A jeśli nam tej zmiany jeszcze za mało, to możemy podjąć drugą decyzję, też małą, że zmienimy coś w sobie, coś, co najbardziej denerwuje naszą żonę czy naszego męża.

I tak powoli, powoli doprowadzimy do tego, że zmieni się nasze życie. Życie codzienne, małżeńskie, które ma o wiele większy wpływ na nasze szczęście niż polityka, medialna rozróba i stara polska kłótnia. Zostawmy ją poza drzwiami naszych domów.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Co miesiąc, od jakiegoś czasu, jedziemy więc kawał drogi, najpierw po znakomitych polskich, a później po nieco mniej znakomitych ukraińskich drogach (obiecałem sobie, że już nigdy nie będę narzekał na nasze szosy), by przez dwa dni opowiadać wraz z przyjaciółmi ze Wspólnoty Emmanuel o dialogu małżeńskim, komunikacji, przebaczeniu, odkrywaniu własnej męskości i kobiecości, wychowaniu dzieci czy radości z małżeństwa.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia