Brexitgeddon nie taki straszny

Prognozy zarówno przed, jak i zaraz po referendum brytyjskim w sprawie wyjścia z UE były, delikatnie mówiąc, katastroficzne dla gospodarki Wyspiarzy. Wielu obserwatorów prognozowało natychmiastowe załamanie się nastrojów konsumentów i firm, czego konsekwencją miało być silne spowolnienie gospodarcze.

Publikacja: 20.10.2016 23:02

Robert Galoch, analityk RKantor.com

Robert Galoch, analityk RKantor.com

Foto: Rzeczpospolita

Wśród negatywnych prognoz pojawiały się również takie, jak w raporcie „The budget cost for the member states of the European Free Trade Association" prof. Hermana Matthijsa, który sugeruje, że Brexit może być korzystny dla Brytyjczyków. Powołuje się na przykłady Norwegii czy Islandii. Jednocześnie, analizując poszczególne wskaźniki wchodzące w skład Global Competitiveness Index, można zauważyć korzyści wynikające z przynależności do UE choćby w postaci niskich taryf handlowych, pod tym względem Wielka Brytania zajmuje piąte miejsce wśród analizowanych krajów, natomiast Szwajcaria dalekie 41., a Norwegia – 44.

Potencjalne zyski bądź koszty Brexitu poznamy zapewne za nieco ponad dwa lata, gdy zostanie przygotowana umowa w sprawie wyjścia. Obecnie toczy się walka pomiędzy przedstawicielami Wspólnoty a brytyjską premier Theresą May. Z punktu widzenia UE brak „twardego Brexitu" może zapoczątkować efekt domina i za wyjściem opowiedzą się kolejne kraje, co skutkowałoby całkowita zmianą projektu, jaki dziś znamy pod nazwą Unia Europejska.

Tymczasem dane płynące z gospodarki Zjednoczonego Królestwa są więcej niż dobre. Wskaźnik sprzedaży detalicznej, najbardziej wrażliwy pomiar skutków Brexitu, był lepszy od prognoz. Wielu ekonomistów tłumaczyło to „efektem grilla" (dobrze znanym w Polsce latem). Kolejny odczyt (również pozytywny) zanegował ten pogląd. Wraz za dobrymi danymi o konsumpcji rewelacyjne dane napływają również z rynku pracy, który osiągnął najlepsze wyniki od 1971 r.

Należy jednak dodać, że czynniki wpływające na stopę zatrudnienia działają w zdecydowanie dłuższym terminie, a sam Brexit jeszcze się nie rozpoczął. Październikowe dane także okazały się dobre: zarówno rynek pracy, jak i aktywność konsumencka nie wykazują negatywnych reakcji na Brexit.

Tytułowy Brexitgeddon możemy jednak zaobserwować w wycenie funta, który zaraz po ogłoszeniu wyników referendum zaczął dyskontować czarny scenariusz. Brytyjska waluta osiągnęła minima blisko 30-letnie. Analitycy kierujący się analizą techniczną cały czas zastanawiają się, jak głęboka będzie jej deprecjacja w stosunku do głównych walut. Na przykład kurs GBP/USD od referendum spadł z 1,50 do 1,21.

Jak głębokie będą spadki? Ciężko doszukiwać się poziomów wsparcia, bo ich nie ma. Z pewnością czynnikiem kluczowym dla wyceny funta będzie model wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

Gdyby dane z gospodarki nadal zaskakiwały pozytywnie, powinniśmy zobaczyć silniejszą korektę spadku z ostatnich trzech miesięcy. Dodatkowo silna deprecjacja waluty powinna się przełożyć na poprawę bilansu płatniczego przy wzroście inflacji, co powinno być zauważalne w brytyjskich sklepach (ponad połowa towarów jest importowana).

Wśród negatywnych prognoz pojawiały się również takie, jak w raporcie „The budget cost for the member states of the European Free Trade Association" prof. Hermana Matthijsa, który sugeruje, że Brexit może być korzystny dla Brytyjczyków. Powołuje się na przykłady Norwegii czy Islandii. Jednocześnie, analizując poszczególne wskaźniki wchodzące w skład Global Competitiveness Index, można zauważyć korzyści wynikające z przynależności do UE choćby w postaci niskich taryf handlowych, pod tym względem Wielka Brytania zajmuje piąte miejsce wśród analizowanych krajów, natomiast Szwajcaria dalekie 41., a Norwegia – 44.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił