Za chwilę końcówka roku, a szczęśliwców, którzy mogliby skorzystać z zasady „in dubio pro tributario" też jakoś nie widać. Gdy jedna przytomna posłanka zapytała resort finansów, dlaczego fiskus nie rozstrzyga wątpliwości na korzyść podatnika, ten odpowiedział, że przecież rozstrzygnął – całe 13 razy (w urzędach i izbach skarbowych). Ta trzynastka jest jednak jakaś pechowa, bo gdy „Rzeczpospolita" zaczęła dociekać, prosząc ministerstwo o wskazanie konkretnego przypadku zastosowania korzystnej klauzuli, to szukało, szukało... i nie znalazło. To by się nawet zgadzało, bo gdy niedawno doradcy podatkowi z firmy Grant Thornton szukali tego samego (specjalny raport publikowaliśmy w „Rz"), też nie znaleźli.

Ale przyjmijmy nawet w dobrej wierze, że pechowa trzynastka gdzieś się w końcu znajdzie. To i tak jest śmiesznie mało korzystnych rozstrzygnięć w sytuacji, gdy w pierwszym półroczu tego roku wydano ponad 17 tysięcy indywidualnych interpretacji podatkowych. Fiskus najwyraźniej nie ma żadnych wątpliwości, jak stosować przepisy podatkowe. Mają je tylko ci niedouczeni podatnicy, którzy – z nudów chyba – wiecznie o coś skarbówkę pytają!

Prawda jest taka, że fiskus klauzuli rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika nie stosuje i stosować nie zamierzał. Od początku nie chciał jej wpisać do polskiego prawa, a gdy to wreszcie zrobił (pod politycznym przymusem), założył, że nikt jej w życiu nie zobaczy. Pozdrowienia z Loch Ness!