W analizie przypominamy 10 głównych zastrzeżeń do obecnej wersji planu Morawieckiego, czyli projektu Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR). To nieodpowiedzialny dokument i rozszerzanie władzy jego Autora nad gospodarką nie jest dobrym pomysłem. Projekt SOR nie uzasadnia dostatecznie wsparcia wybranych sektorów gospodarki przez państwo, nie szacuje jego kosztów i korzyści, nie zastanawia się nad tym jaką lobbingową puszkę Pandory otwiera: teraz każdy sektor będzie lobbował za uprzywilejowanym statusem. Postulat wzrostu oszczędności i inwestycji jest oderwany od rzeczywistości, w której rząd coraz bardziej zadłuża Polaków na finansowanie konsumpcji. Fundamentalnego problemu dominacji gospodarki przez własność państwową projekt SOR w ogóle nie porusza.
Powołanie Mateusza Morawieckiego na stanowisko ministra finansów to niebezpieczny krok. Celem ministra finansów jest kontrola wydatków budżetu, a ministra rozwoju wydawanie. Brak niezależnego strażnika finansów publicznych stanowi niebezpieczeństwo dla finansów publicznych. Przedstawione dotąd przez Mateusza Morawieckiego Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i projekt Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR), proponowały wydatki bez oszacowań kosztów, co pozostawia wątpliwości co do priorytetów i rzetelności nowego ministra finansów.
Brak niezależnego ministra finansów jest niebezpieczny
Brak niezależnego ministra finansów to niebezpieczny pomysł, ponieważ w rządzie może zabraknąć krytycznego głosu "a ile to będzie kosztowało?". Siłę Ministerstwa Finansów dobrze było widać w ocenach skutków regulacji (OSR). Teoretycznie wszystkie ustawy rządowe w Polsce powinny być starannie analizowane pod kątem ich wpływu na gospodarkę. Niestety w praktyce, zamiast rzetelnej analizy potencjalnych kosztów i korzyści ustawodawca ogranicza się najczęściej do ogólnego wymieniania jak nowe regulacje są dobre i potrzebne. Jedynym widocznym wyjątkiem w OSR była dotąd ocena skutków fiskalnych – choć i do niej czasem można było mieć zastrzeżenia, to jednak Ministerstwo Finansów egzekwowało, by wyliczać skutki proponowanych zmian dla budżetu. Teraz, gdy nie będzie niezależnego ministra finansów istnieje duże ryzyko, że nikt już nie będzie miał wystarczającej siły przebicia w rządzie by pytać o koszty. Niebezpiecznym przykładem jest tu projekt Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w którym autorzy koncentrują się na hasłach takich jak "wspieranie" czy "pomoc" nigdzie nie zastanawiając się nad ich kosztami. To droga niebezpieczna dla polskich finansów publicznych. Sytuacja już obecnie jest napięta – w projekcie budżetu na 2017 rok rząd zakłada, że dług publiczny wzrośnie do niebezpiecznego poziomu 54,9%.
Mateusz Morawiecki bagatelizuje deficyt finansów publicznych
29 września 2016 r. Ministerstwo Rozwoju na twitterze1 zacytowało wypowiedź Mateusza Morawieckiego, że w przyszłym roku zakładane jest utrzymanie deficytu poniżej 3 procent PKB i będzie to jeden z niższych deficytów w UE. W rzeczywistości nie dość, że Komisja Europejska prognozuje przekroczenie przez deficyt Polski progu 3 procent PKB, to będzie to czwarty najwyższy deficyt w UE, a na pewno nie „jeden z najniższych".
Każdy kto obecnie zostanie ministrem finansów będzie miał przed sobą trudne zadanie. Zaprezentowana w ostatniej aktualizacji Planu Konwergencji ścieżka wydatków i dochodów sektora finansów publicznych pokazuje, że obecny rząd zamierza zadłużać Polaków bardziej niż poprzedni, a oszczędności planuje dopiero w 2018 i 2019 roku. Zapowiedzi te są mało wiarygodne. Nie tylko odsuwają niewygodne dla rządu decyzje, ale co więcej, zakładają redukcję wydatków publicznych w latach wyborczych, kiedy politycy bardziej myślą o kupowaniu poparcia wyborców za pieniądze podatnika niż o oszczędnościach.