Wolny handel – sprawdzian dla Europy

Od kilku tygodni widać coraz wyraźniej, że umowa o wolnym handlu i inwestycjach między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi trafi na długo do szuflady, o ile nie do kosza.

Publikacja: 25.09.2016 22:11

Wolny handel – sprawdzian dla Europy

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Niemcy, Francję, Hiszpanię, Holandię, a być może również Włochy czekają wybory, w których doskonały wynik uzyskają populiści. Nikt nie chce w tak ważnym momencie dać dodatkowego paliwa partiom, które żerują na strachu przed globalizacją.

Teraz jednak okazuje się, że obawa przed eurosceptykami jest w Brukseli o wiele głębsza. Dotyczy już nie tylko „umowy wieku" o otworzeniu największego na świecie, transatlantyckiego rynku, ale również inicjatyw znacznie mniejszych. Ofiarą tego lęku pada na naszych oczach wynegocjowana już umowa o wolnym handlu między Unią i Kanadą oraz układ stowarzyszeniowy z Ukrainą, który chcą zablokować Holendrzy.

Więcej: sama Komisja Europejska, która przez dziesięciolecia była rzecznikiem otwartego rynku, zmienia front i staje się zwolennikiem protekcjonizmu. Do tego przecież sprowadza się choćby pomysł narzucenia wyższych płac i norm socjalnych pracownikom delegowanym z Polski i innych krajów Europy Środkowej, którzy w ten sposób przestaną być konkurencyjni i wrócą do kraju.

Polski rząd się z tym nie zgadza. Wychodzi z założenia, że jedynie równy dostęp nie tylko do rynków Unii, lecz także Ameryki, Kanady i innych krajów świata umożliwi ekspansję polskich firm, wykorzystanie przewagi niższych kosztów produkcji i nadrobienie zapóźnień cywilizacyjnych. W końcu w taki właśnie sposób swój dzisiejszy dobrobyt zbudowało po wojnie wielu naszych zachodnich sąsiadów, zaczynając od Niemiec.

Ale czasy się zmieniły. Brexit pokazał, że już nie taki czy inny kształt Unii, ale sama idea integracji jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jeśli jesienią tego roku Matteo Renzi przegra referendum konstytucyjne, a do władzy we Włoszech dojdzie eurosceptyczny Ruch Pięciu Gwiazd – albo w kilka miesięcy później wyścig do Pałacu Elizejskiego wygra liderka Frontu Narodowego Marine Le Pen – Wspólnota pozostanie tylko wspomnieniem.

W tej sytuacji perspektywa wieloletniej „eurosmuty" i paraliżu unijnych instytucji okazuje się nie czarnym, lecz całkiem pozytywnym scenariuszem. Kryzys finansowy, fala imigracji, islamski terroryzm, agresywna Rosja i negatywne skutki globalizacji sprzysięgły się w jednym czasie przeciw idei integracji z taką siłą, że już samo przetrwanie Unii może się okazać sporym sukcesem. Polska powinna w tym celu poświęcić część swoich interesów. W końcu jesteśmy jednym z tych krajów, które wskutek rozpadu Wspólnoty mogą ucierpieć najbardziej. >B5, A8

Niemcy, Francję, Hiszpanię, Holandię, a być może również Włochy czekają wybory, w których doskonały wynik uzyskają populiści. Nikt nie chce w tak ważnym momencie dać dodatkowego paliwa partiom, które żerują na strachu przed globalizacją.

Teraz jednak okazuje się, że obawa przed eurosceptykami jest w Brukseli o wiele głębsza. Dotyczy już nie tylko „umowy wieku" o otworzeniu największego na świecie, transatlantyckiego rynku, ale również inicjatyw znacznie mniejszych. Ofiarą tego lęku pada na naszych oczach wynegocjowana już umowa o wolnym handlu między Unią i Kanadą oraz układ stowarzyszeniowy z Ukrainą, który chcą zablokować Holendrzy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację