Od urzędnika zależy, jaka jest sytuacja dekretowca

Rozmowa | Rafał Sarbiński, adwokat specjalizujący się w sprawach reprywatyzacyjnych

Publikacja: 09.09.2015 08:32

Foto: www.sxc.hu

Rz: W ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy podjął uchwałę ważną dla dekretowców. Przewiduje ona, że źródłem szkody nie jest decyzja zezwalająca na sprzedaż lokalu w budynku położonym na gruncie objętym działaniem dekretu Bieruta. Czy to oznacza, że nie mają oni żadnych szans na odszkodowanie z tego tytułu?

Rafał Sarbiński: Sprawa jest bardziej złożona. Dużo zależy bowiem od tego, jaki był typ decyzji nadzorczej wydanej w postępowaniu zainicjowanym wnioskiem o stwierdzenie nieważności decyzji dekretowej.

A konkretnie?

Postępowanie nadzorcze może zakończyć się stwierdzeniem nieważności decyzji dekretowej w całości albo stwierdzeniem jej wydania z naruszeniem prawa w części przypadającej na lokale zbyte na podstawie decyzji zezwalających na sprzedaż, w pozostałej zaś części stwierdzeniem jej nieważności. Ten drugi wariant nazywamy decyzją podzieloną.

Jaka jest między nimi różnica?

W pierwszym wypadku, jeśli dekretowiec złoży wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji sprzedażowej i uzyska korzystną decyzję nadzorczą, to może na jej podstawie żądać odszkodowania, wskazując, że decyzja sprzedażowa jest źródłem szkody. Natomiast w wypadku drugiego typu decyzji nie jest już tak dobrze. Z uchwały SN wynika, że decyzja sprzedażowa nie jest źródłem szkody, jeśli stwierdzono, że w części przypadającej na zbyty lokal decyzja dekretowa została wydana z naruszeniem prawa. Zastrzegam, że wnioskuję z samej sentencji, gdyż uchwały siedmiu sędziów nie są uzasadniane ustnie, a na pisemne motywy poczekamy.

Od czego zależy to, jaki rodzaj decyzji nadzorczej dostanie dekretowiec?

Wyłącznie od uznania urzędnika co do tego, która decyzja – dekretowa czy sprzedażowa – wywołała nieodwracalne skutki prawne. Sam obywatel nie ma wpływu na to, jaką otrzyma decyzję. To ruletka. Tak nie powinno być. Nie można bowiem w różny sposób traktować osób znajdujących się w takiej samej sytuacji prawnej, gdyż stanowi to rażące naruszenie art. 32 konstytucji. Abstrahując od uzasadnienia, którego nie znamy, obawiam się, że uchwała SN konserwuje ten stan przez to, że uzależnia identyfikację źródła szkody od typu decyzji nadzorczej, czyli od zdarzenia, które nastąpiło kilkadziesiąt lat po wyrządzeniu szkody. Innymi słowy, choć do szkody doszło w ciągu zdarzeń obejmujących decyzję dekretową, decyzję sprzedażową i sprzedaż, to określenie jej źródła ma zależeć od uznania urzędnika po latach. To nielogiczne, gdyż o tym, kiedy wyrządzono szkodę, powinny decydować kryteria obiektywne.

Uchwała SN dotyczyła drugiego typu decyzji nadzorczej, czyli tej stwierdzającej jedynie naruszenie prawa.

Tak. Poza tym praktyczny efekt tego orzeczenia jest taki, że Skarb Państwa będzie podnosił zarzut przedawnienia, jeśli dekretowiec nie złożył pozwu o odszkodowanie za zbyty lokal przed upływem terminu przedawnienia liczonego od daty, w której decyzja podzielona stała się ostateczna. W takiej sytuacji znajduje się wiele osób.

Czyli trzyletni okres przedawnienia?

Tak. Zamiast podważać decyzje sprzedażowe, należy od razu wnieść pozew o odszkodowanie za lokale. Dla niektórych jest już jednak za późno.

Oznacza to, że uchwała utrwala niekorzystną dla dekretowców linię orzeczniczą. A dla osób, które wykupiły swoje lokale, nie ma żadnego znaczenia. Chroni je bowiem rękojmia wiary ksiąg wieczystych.

Ma pani rację. Z tym że orzecznictwo dotyczące określenia źródła szkody w wypadku decyzji podzielonej było dotąd rozbieżne. Mam informację, że w ubiegłym roku do Trybunału w Strasburgu wpłynęły skargi zarzucające naruszenie art. 1 protokołu 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poprzez wywołanie rozbieżnym orzecznictwem stanu niepewności prawnej co do określenia źródła szkody skutkującego niemożnością realizacji roszczenia. Jeśli Trybunał uzna, że Polska narusza konwencję, będzie musiała płacić wielomilionowe odszkodowania.

—rozmawiała Renata Krupa-Dąbrowska

Rz: W ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy podjął uchwałę ważną dla dekretowców. Przewiduje ona, że źródłem szkody nie jest decyzja zezwalająca na sprzedaż lokalu w budynku położonym na gruncie objętym działaniem dekretu Bieruta. Czy to oznacza, że nie mają oni żadnych szans na odszkodowanie z tego tytułu?

Rafał Sarbiński: Sprawa jest bardziej złożona. Dużo zależy bowiem od tego, jaki był typ decyzji nadzorczej wydanej w postępowaniu zainicjowanym wnioskiem o stwierdzenie nieważności decyzji dekretowej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb