Ostatni moment na opracowania inteligentnej polityki migracyjnej

Na uchodźcach można zrobić dobry interes - uzupełniając luki w demografii - uważa adwokat Andrzej Nogal.

Aktualizacja: 05.09.2015 20:50 Publikacja: 05.09.2015 19:50

Foto: 123RF

Przez 25 lat niepodległości Polska nie dorobiła się rozsądnej polityki imigracyjnej. Nie wiadomo czemu imigracja ma służyć. W efekcie obecnie, gdy kraje „starej Europy" stawiają Polskę pod ścianą strasząc, grożąc, apelując do polskiego miłosierdzia i surowo osądzając polską ksenofobię, polskie społeczeństwo jest całkowicie zdezorientowane. Oby nie poszło wszystko w stronę b. NRD – gdzie rząd centralny „uszczęśliwił" nowe landy obozami uchodźców - co wywołało panikę lokalnej ludności i rozkwit skrajnie prawicowych partii. Można jednak na uchodźcach zrobić dobry interes - uzupełniając luki w demografii.

Powiedzmy wprost: przez ostatnie dekady nie odbyła się w Polsce rzeczowa debata o zasadach, celach i środkach polityki imigracyjnej. W efekcie dyskusja o migrantach pozostawiona została idealistom, którzy chętnie by widzieli w Polsce wszystkich pokrzywdzonych z całego świata, bądź zwolennikom multi-kulti, a praktyka realizowana była przez urzędników o mentalności z minionej epoki, którzy w każdym obcym widzieli źródło problemów i najchętniej by zamknęli Polskę przed przybyszami. Symboliczny jest tu brak repatriacji Polaków z krajów b. ZSSR, o czym wiele mówiono, ale zrobiono tyle co nic. Nieciekawe też były polskie doświadczenia z uchodźcami z Czeczenii. Pomimo, że chodziło o ludność, mimo wszystko, funkcjonującą w kręgu kulturowym europejskim, to i tak codzienne obcowanie z Czeczenami było szokiem dla Polaków. Przypomnę tu tylko agresję młodzieży czeczeńskiej wobec Polaków zaczepiających ich krewniaczki, gotowość rozstrzygania sporów za pomocą noża, czy pogardę dla polskich dziewcząt i kobiet. Z kolei administracja państwowa ograniczyła się do żebraczych zasiłków i stałego pouczania Polaków o tolerancji dla przybyszów.

Tego rodzaju zjawiska w znacznie większej skali wystąpią obecnie, po przyjęciu fali uchodźców z Afryki i Azji. Jeżeli Polska miała tyle problemów z Czeczenami, pomimo, że chodziło tu o ludzi białych, znających język rosyjski, i w pewnym stopniu zaznajomionych z kulturą europejską, to znacznie większe tarcia wystąpią z uchodźcami z Syrii, Erytrei, czy innych równie egzotycznych krajów afrykańskich. Dla nich polski język i zwyczaje będą równie obce, jak ich dla nas. Należy przy tym porzucić złudzenia, że Polska będzie w stanie zamknąć się w okopach św. Trójcy, jako kraj białych-chrześcijan. Nie pozwolą na to kraje zachodnioeuropejskie, wobec których Polska jest nadal w pozycji petenta. Możemy przyjąć za pewnik, że w końcu zgodzimy się na przyjęcie tych 7% uchodźców z rozdzielnika, czyli pewnie 100-200.000 ludzi. Wtedy Polacy staną przed alternatywą. Czy traktować – co się samo nasuwa- tychże narzuconych przybyszów jako obcy wtręt, trzymany w gettach, utrzymywany z opieki społecznej i otoczony nienawiścią tubylców, czy też podjąć wysiłek integracji w Polsce migrantów. Tak, aby Polska stała się ich ojczyzną, w której by chcieli żyć i mieszkać nie z powodu kaprysu brukselskiego urzędnika, ale ze swego wyboru.

Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że w mojej ocenie obecna fala uchodźców jest nie tylko wyzwaniem dla polskiego społeczeństwa, ale i ogromną, potencjalną korzyścią dla Polską. Wszyscy wiemy, jak niekorzystne są trendy demograficzne w Polsce. Pomimo ogromnych środków łożonych ze Skarbu Państwa na politykę prorodzinną, nie ma tu specjalnych efektów i liczba nowo urodzonych dzieci utrzymuje się na niskim poziomie. Zresztą, nawet urodzenie i wykształcenie dzieci ogromnym społecznym kosztem, niczego tu nie gwarantuje. W ostatnich kilku latach ok. 2 mln Polaków przeniosło się za granicę i nic nie wskazuje, aby wrócili tutaj. Ile kosztowało ich wychowanie i wykształcenie? Koszty ponoszone przez rodziny są oczywiście ich prywatną sprawą. Ale każdy emigrant z Polski kosztował budżet państwa do 18-stego roku życia ok. 120.000 zł po dzisiejszych kosztach, jeżeli policzymy średni koszt urlopu rodzicielskiego, 3 lat przedszkola, 12 lat obowiązkowej nauki (do 18-stego roku życia nauka jest obowiązkowa) i koszt bezpłatnej opieki zdrowotnej w tym czasie. Tak więc budżet Polski inwestuje 120.000, aby mieć pracownika i podatnika. Dużo więcej, jeżeli młody człowiek kontynuuje naukę po osiągnięciu pełnoletniości. Dodajmy, że jest to inwestycja bez żadnej gwarancji, że młody obywatel pozostanie tu w kraju i będzie płacił podatki i składki ZUS dla rzeszy emerytów.

Od tej strony patrząc, imigrant, który osiedli się w Polsce to oszczędność dla państwa polskiego kwoty co najmniej 120.000 zł! Pod warunkiem oczywiście, że podejmie tu pracę i nie będzie sprawiał ponadprzeciętnych problemów. Ale to już jest zadanie dla administracji państwowej, aby wykorzystać skarb, który nieoczekiwanie wpadł w nasze ręce i umożliwić imigrantom integrację w polskim społeczeństwie. Jestem przekonany, że wbrew stereotypom, uchodźcy będą chcieli żyć i pracować jak normalni ludzie – jeżeli im to się tylko umożliwi. W swoich krajach tworzyli przecież elitę społeczną, zamożną i wyjątkowo energiczną, bo tylko tacy ludzie mogli sfinansować i przetrwać podróż do Europy. Jak to zrobić? Np. organizując intensywne kursy języka polskiego i polskiej kultury, połączone z gratyfikacjami pieniężnymi za postępy w nauce. 3-letni intensywny kurs, to koszt 10.000 zł. Do tego doliczmy zasiłek, w wysokości zasiłku dla bezrobotnych (ca 900 zł miesięcznie). Razem to jakieś 45.000 zł. Dużo, ale część z tego pokryją fundusze unijne, ale jednocześnie 3 razy mniej, niż kosztuje budżet wychowanie Polaka od kołyski do 18-stego roku życia.

Równocześnie pragnę przestrzec przed nadopiekuńczością ze strony państwa i ryzykiem powstania warstwy wiecznych klientów dobroczynności państwowej. Dlatego, z jednej strony imigrantom należy zapewnić opiekę na starcie, ale z drugiej już na wstępie powiedzieć im, że po upływie 3 lat okresu adaptacyjnego będą musieli sobie radzić sami, tak jak inni mieszkańcy Polski. Za wszelką cenę należy też przeciwdziałać powstawaniu gett i obozów uchodźców, czy też braku poszanowania ze strony migrantów dla polskiego porządku prawnego. Środowiska uchodźcze są szczególnie podatne na infiltrację ugrupować skrajnych i zorganizowanej przestępczości – roztaczając więc staranną kuratelę policyjną nad migrantami, chronimy nie tyle siebie, co przede wszystkim ich.

Przez 25 lat niepodległości Polska nie dorobiła się rozsądnej polityki imigracyjnej. Nie wiadomo czemu imigracja ma służyć. W efekcie obecnie, gdy kraje „starej Europy" stawiają Polskę pod ścianą strasząc, grożąc, apelując do polskiego miłosierdzia i surowo osądzając polską ksenofobię, polskie społeczeństwo jest całkowicie zdezorientowane. Oby nie poszło wszystko w stronę b. NRD – gdzie rząd centralny „uszczęśliwił" nowe landy obozami uchodźców - co wywołało panikę lokalnej ludności i rozkwit skrajnie prawicowych partii. Można jednak na uchodźcach zrobić dobry interes - uzupełniając luki w demografii.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem