Gdyby zrobić sondaż i zapytać Polaków, co dzieje się na warszawskiej giełdzie, prawdopodobnie zdecydowana większość wskazywałaby, że nic szczególnego, a część – że nic szczególnie pozytywnego. Nic bardziej mylnego. Od 8,5 roku mamy hossę. I to nie tylko na światowych giełdach, ale także u nas, przy Książęcej.
Hossa na rynkach finansowych rozpoczęła się w I kw. 2009 r. i trwa z korektami aż do dziś. W tym czasie główne indeksy giełdowe, takiej jak amerykański S&P500 i niemiecki DAX, zyskały ok. 250 proc., a WIG 200 proc. Ostatnia średnioterminowa fala wzrostowa rozpoczęła się po wyborze Donalda Trumpa w listopadzie 2016 r. Od tamtej pory indeksy zyskały od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Mimo to hossa nie została zauważona przez szerszą rzeszę potencjalnych inwestorów. Dlaczego?
Na pewno w pamięci pozostają wydarzenia z 2008 r., kiedy wydawało się, że cały system finansowy się zapadnie, a globalną gospodarkę czeka okres tak trudny, jak w latach 30. Od tamtej pory większość inwestorów stała się wręcz uczulona na ryzyko. W ostatnich latach doszedł jeszcze jeden kluczowy czynnik – ryzyko geopolityczne, zarówno na poziomie globalnym (wojna na wschodzie Ukrainy, ataki terrorystyczne, konflikty na Bliskim Wschodzie, kryzys migracyjny w UE, wybór kontrowersyjnego prezydenta w USA), jak i lokalnym. Trudno podejmować decyzje o inwestowaniu w akcje, gdy niemal co tydzień jesteśmy zaskakiwani pomysłami polityków.
Efekt? Mimo 8,5-letniej hossy polscy inwestorzy boją się inwestować w ryzykowne instrumenty. Wybierają fundusze dłużne lub absolutnej stopy zwrotu, a przede wszystkim mieszkania. Na rynku mieszkaniowym trwa zadziwiający boom. Wprawdzie ceny nie rosną tak, jak w Europie Zachodniej, ale liczba sprzedawanych lokali zaskakuje deweloperów. To efekt niskiego oprocentowania lokat w bankach (niewiele daje 2 proc. rocznie) i strachu przed politykami, polskimi i światowymi. Mieszkania uważane są za bezpieczną inwestycję.
Spokojny rok
Na rynkach finansowych po dość burzliwym 2016 r. (trudny początek, brexit, wybór Trumpa itd.) 2017 r. jest wyjątkowo spokojny. Giełdowe indeksy krok po kroku zwyżkują. Nie przeszkadzają im wydarzenia, które zwykle wywoływałyby większe korekty. Indeksy zmienności, zwane też indeksami strachu, w ostatnich miesiącach osiągnęły rekordowo niskie poziomy. Obudziły się także rynki wschodzące, do których zalicza się również nasz kraj. Po kilku latach słabszych to one w ostatnich miesiącach wiodą prym w zwyżkach.