Rozważania sądów, a zwłaszcza Sądu Najwyższego na taki temat, zawsze przyjmuję ze zrozumieniem. Prawo pracy jest adresowane do wszystkich bardziej niż jakiekolwiek inne prawo, toteż zachodzi potrzeba zajmowania się nawet takimi sprawami, które z pozoru na prawniczą analizę nie zasługują.
Są to bowiem sprawy, w których owszem, można i trzeba wydać wyrok, ale jednocześnie żadną miarą nie uda się osiągnąć jakiegokolwiek uogólnienia przydatnego dla ogółu.
Na tym tle wypowiedział się jednakowoż Sąd Najwyższy w wyroku z 16 marca 2017 r. (II PK 14/16). Stwierdził, że nie można a priori głosić, iż każde świadczenie pracy w okresie zwolnienia lekarskiego wypełnia przesłanki z art. 52 § 1 pkt 1 kodeksu pracy.
W tym wyroku stan faktyczny polegał na tym, że pracownik w okresie zwolnienia lekarskiego świadczył pracę na rzecz swojego zakładu pracy i z tej przyczyny – tj. z powodu naruszenia warunków zwolnienia lekarskiego – pracodawca rozwiązał z nim umowę w trybie dyscyplinarnym.
Problem zwolnień z pracy jest jednym z najtrudniejszych i jednocześnie najbardziej specyficznie polskich, lokalnych problemów prawa pracy. Mimo że jest rzeczą najzupełniej oczywistą, że zwolnienia lekarskie są powszechnie i masowo nadużywane, nie został stworzony system zobiektywizowanej weryfikacji zasadności zwolnień. Nie jestem pewien, czy ktoś jeszcze próbuje z tym zrobić porządek. Obawiam się, że brak tu pomysłu i wiary, że nad tym problemem można zapanować. Jest to, jak sądzę, specyficznie polski problem, w którym przeglądają się różne nasze narodowe właściwości.