Polska jak demobil

Fregaty Adelaide, wycofane ze służby w Australii, a które mają zostać kupione przez polski MON, to żadna siła, jeśli znajdą się w zasięgu rakiet przeciwokrętowych z Obwodu Kaliningradzkiego.

Publikacja: 06.08.2018 11:04

Fregaty nie będą się w stanie samodzielnie obronić. W tym przypadku nie ma też co liczyć na zwalczanie okrętów podwodnych. Ich wartość w czasie działań wojennych jest żadna.

Największym problemem fregat Adelaide jest to, że Australijczycy choć zmodernizowali system dowodzenia i wiele innych elementów, to zostawili stary system obserwacji, czyli oczy okrętu. I te oczy mogą jedynie widzieć i zwalczać dwa cele jednocześnie, tyle ile jest radarów kierowania uzbrojeniem. A to oznacza, że jeśli przeciwnik wystrzeli jednocześnie np. trzy rakiety to fregata typu Adelaide może mieć problemy. A te rakiety na pewno pojawią się w dużej ilości, ponieważ Rosjanie rozmieścili w Obwodzie Kaliningradzkim baterie nadbrzeżne „Bał" (z rakietami H-35 „Uran" o prędkości poddźwiękowej i zasięgu od 120 do 260 km) i „Bastion" (z rakietami P-800 „Oniks" o prędkości ponaddźwiękowej i zasięgu większym niż 500 km).

Wsparcie dwóm radarom kierowania ogniem mógłby dać radar obserwacyjny, ale na fregatach Adelaide pozostawiono stację dwuwspółrzędną, nie dającą możliwości określenia wysokości. A taki radar nie nadaje się do naprowadzania rakiet przeciwlotniczych. I nie ma tu znaczenia, że Australijczycy wprowadzili wyrzutnię pionowego startu z rakietami ESSM. Coś je musi przecież naprowadzać na cel.

Sama fregata będzie mogła posłużyć w polskim wojsku jeszcze przez 12-15 lat. I w tym czasie zatrzyma pieniądze, które można by było przeznaczyć na nowe okręty dla Marynarki Wojennej.

To zresztą standard. Zawsze, gdy pojawiają się okręty „na okres przejściowy", to wyciągają pieniądze, które powinny iść na nowe jednostki! Praktycznie każda, ważna rzecz, którą będzie trzeba naprawić, będzie wymagała ściągnięcia ekspertów z zagranicy. Nie jest możliwe, żebyśmy przygotowali grupę naszych specjalistów do serwisowania np. radarów na okręcie. Jeśli radar jest do naprawy, to przyjeżdżają specjaliści amerykańscy, których godzina pracy kosztuje wielokrotnie więcej niż polskiego specjalisty, nie wspominając już o kosztach dodatkowych, takich jak przeloty czy nocleg.

Co ważne, te fregaty, to okręty już 28-letnie i wiele części zwyczajnie nie jest już dostępna. Mieliśmy już doświadczenie ze śmigłowcami SH-2G Kaman. Firma, która je produkowała uznała, że już więcej serwisować ich nie będzie. I sytuacja jest taka, że posiadamy śmigłowce, które mogą latać, ale nie możemy ich używać, bo nie ma kto ich serwisować. Tak też będzie w pewnym momencie z tymi okrętami.

Nie ma też mowy, że polskie stocznie będą mogły przeprowadzić skuteczną modernizację okrętów Adelaide. To nieprawda, choć często jest podawany przykład Turcji, która samodzielnie zamontowała radary trójwspółrzędne na fregatach typu OHP i dała radę. Różnica polega jednak na tym, że Turcy połączyli radar z systemem dowodzenia GENESIS - a więc z systemem, który sami zrobili! Nie mieli więc problemu z integracją całości. Jeśli my chcielibyśmy założyć na fregacie typu Adelaide radar trójwspółrzędny, to musielibyśmy zintegrować go z systemem, który jest australijski. To oznacza, że Australijczycy muszą dostać zlecenie i przyjąć radar, a następnie go zintegrować. To nie jest takie proste, szczególnie jeśli mówimy o systemie, który kieruje uzbrojeniem rakietowym o zasięgu ponad 120 km. Taki kompleks uzbrojenia ze względów bezpieczeństwa musi być potem sprawdzony w działaniu, w boju, co oznacza wielokrotne strzelanie rakietowe i certyfikowanie przez osoby, które są do tego uprawnione. W Polsce takich osób nie ma, bo my takiego systemu po prostu nie robiliśmy. Polski przemysł, jeśli chodzi o fregaty Adelajda, będzie mógł tylko robić malowanie kadłubów, i też nie wiadomo czy całości.

Jestem w takiej samej sytuacji jak lekarze, którzy muszą się spierać z przeciwnikami szczepień. Lekarze to osoby bardzo dobrze wykształcone, z ogromny doświadczeniem, wieloletnią praktyką i pracami naukowymi, i nagle muszą dyskutować z ludźmi, którzy nie mają zielonego pojęcia o czym mówią, a ich wiedza pochodzi z Wikipedii lub z pseudo specjalistycznych forów. Jestem w takiej samej sytuacji, i trudno mi dyskutować z ministrem, który zupełnie się na tym nie zna.

Uważam, że tu chodzi o odklepanie tematu, a nie o załatwienie sprawy. W rzeczywistości rząd rozkłada przemysł stoczniowy i spowoduje, że Marynarka Wojenna będzie wykorzystywała tak samo stare okręty bojowe jak obecnie. Kupienie starych fregat jest łatwe natomiast zbudowanie okrętów bojowych w Polsce, to już trudniejsza sprawa. Jak widać ludzie w BBN i MON żyją w jakimś wyimaginowanym świecie, i im mniej mają do roboty, tym lepiej!

- kmdr por. rezerwy Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24.pl

Fregaty nie będą się w stanie samodzielnie obronić. W tym przypadku nie ma też co liczyć na zwalczanie okrętów podwodnych. Ich wartość w czasie działań wojennych jest żadna.

Największym problemem fregat Adelaide jest to, że Australijczycy choć zmodernizowali system dowodzenia i wiele innych elementów, to zostawili stary system obserwacji, czyli oczy okrętu. I te oczy mogą jedynie widzieć i zwalczać dwa cele jednocześnie, tyle ile jest radarów kierowania uzbrojeniem. A to oznacza, że jeśli przeciwnik wystrzeli jednocześnie np. trzy rakiety to fregata typu Adelaide może mieć problemy. A te rakiety na pewno pojawią się w dużej ilości, ponieważ Rosjanie rozmieścili w Obwodzie Kaliningradzkim baterie nadbrzeżne „Bał" (z rakietami H-35 „Uran" o prędkości poddźwiękowej i zasięgu od 120 do 260 km) i „Bastion" (z rakietami P-800 „Oniks" o prędkości ponaddźwiękowej i zasięgu większym niż 500 km).

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację