Jak postrzegana jest Polska za granicą

W początkach czerwca spędziłem dwa tygodnie w Polsce. Podczas spotkań zadawano mi prawie zawsze takie same pytania. Ci, co wiedzieli o moich felietonach „Obserwowane z Kanady", pytali nieodmiennie: „jak postrzegana jest Polska za granicą?".

Publikacja: 11.07.2016 18:34

Jak postrzegana jest Polska za granicą

Foto: 123RF

Co o nas mówią ludzie „normalni"? Co mówią ludzie mający wpływ na politykę w Kanadzie czy w krajach, w których zdarzyło mi się przebywać. Moje kontakty z decydentami w obcych krajach nie są aż tak liczne żebym nawet próbował uogólniać odpowiedzi, ale interlokutorzy nie odpuszczali. A że pytający, inteligentni, nie dali zbyć się byle czym, więc na użytek zainteresowanych przygotowałem serię odpowiedzi.

Bez wątpienia na moją ocenę, wpływ miały wydarzenia EURO 2016 i BREXIT. Chociaż głosowanie o wyjściu z Unii Wielkiej Brytanii nastąpiło już po powrocie do Kanady, to potwierdziło tylko moje spostrzeżenia. Podczas pobytu miałem też okazję popatrzeć w polską telewizję, tę państwową i prywatną, i, kolejny raz stwierdzić, jakim ważnym instrumentem jest telewizyjny przekaz. Sposób manipulowania tymi samymi wiadomościami i statystykami powoduje, że w jednej rozgłośni ta sama wiadomość jest opisywana w czarnych kolorach, podczas gdy w innej rozgłośni, reprezentującej inną formację - w barwach kolorowych. Jak dwa kolory – biały i czerwony mogą być połączone tak, że raz widać było entuzjazm tłumu, a drugi raz, najgorsze jego zachowanie. Należy dodać, że przy odpowiednim ustawieniu kamer, ten sam mecz wygląda jak zupełnie różne widowiska. Widać tylko, że to „nasi". Amerykańskie poszanowanie flagi w takich sytuacjach jest bliskie zeru. Po użyciu przez kibiców – polska flaga ląduje w koszu na śmieci lub na ziemi. Jak trzeba, służy kibicom do ataku na „przeciwnika" drugiej drużyny lub do obrony przed nimi. Nasze musi być zawsze na wierzchu, a mało kto miewa już granaty jak Pawlakowie w „Sami swoi".

Akurat w czasie EURO 2016, odbywały się w USA Centennial Cup America (American Cup). Brało w nim udział 16 reprezentacji: Argentyna, Brazylia, Meksyk, USA, Chile, Columbia, Urugwaj, Ekwador, Costa Rica, Jamajka, Panama, Haiti, Paragwaj, Peru, Boliwia, i Wenezuela – czyli międzynarodówka dobrych piłkarzy. Daję słowo, że podczas pobytu w Polsce tylko raz słyszałem jakieś komentarze o tamtejszych meczach. Natomiast każdy wywiad w polskiej TV, nawet z ministrami i osobami wysoko postawionymi, nieodzownie musiał zawierać ocenę polskiej drużyny w EURO, jej szanse, przewidywania, itp. Z wypowiedzi wynikało, że wszyscy znają się na piłce, i jest najważniejsze, żeby Polska wygrała. Odnosiłem wrażenie, że jeśli by Polska wygrała EURO, to i wszystkie problemy z TK, niekonstytucyjnymi ustawami, problemami ekonomicznymi, załatwią się - same. Ba, agencje ratingowe oceniały Polskę według postępów naszej drużyny!

Te dwa turnieje przyszły mi z pomocą, by odpowiedzieć na pierwsze pytanie, co o nas sądzą „normalni" ludzie. – Przykładowo na kontynencie amerykańskim. Odpowiadam – myślą to samo, co Polacy myśleli o American Cup. – Nic! O ile wiedzą, że Polska w ogóle istnieje, to co się w niej dzieje - równa się dokładnie temu, co przeciętny Polak wie o sytuacji ekonomicznej Argentyny, korupcji w Brazylii czy problemach władzy w Boliwii. Owszem, jeśli polska drużyna piłkarska weźmie udział w XXI Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej 2018r. w Rosji, to część z drużyn z wyżej wymienionych krajów będzie na pewno grało... i na tym, wiadomości interesujące Polaków się kończą. Takie samo jest zainteresowanie Polską w krajach amerykańskich (z wyjątkiem - USA i Kanady).

Po raz kolejny zauważyłem – w rozmowach - że mit USA, wszędzie w Polsce, ciągle ma się dobrze. Ameryka number one! Poczynając od ludzi najbardziej słabych ekonomicznie, a kończąc na decydentach z najwyższych szczebli władzy. Stany uważane są za naszego sojusznika, na których jak na Zawiszy, można polegać. Są naszymi przyjaciółmi! Pobożne życzenie, zwłaszcza po tegorocznych wyborach gdy oboje kandydujących na prezydenta USA ma o Polsce niskie mniemanie! Według mnie, były minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski najcelniej ocenił stosunek USA do Polski w nomen omen, prywatnych, taśmowych wypowiedziach. I czy użył słowa laska czy łaska, to na jedno wychodzi. Nie był to mój ulubiony polityk, ale jego opinie na temat międzynarodowej polityki i podejścia krajów obcych do Polski są – w mojej ocenie, jak najbardziej słuszne. Ale czy jako dyplomata mógł tak powiedzieć otwarcie? Oczywiście, że nie. Nie znam dobrze tematu taśm, ale jeśli była to prowokacja, to odsunęła od władzy jednego z najsensowniejszych specjalistów od stosunków Polski na arenie międzynarodowej. Szkoda!

Mit Kanady – jako kraju mlekiem i miodem płynącym zbladł już dawno. Zwłaszcza po zniesieniu wiz do Kanady, każdy, kto chce i może, ma szanse naocznie przekonać się, że jest to kraj zażartej konkurencji, niskich zarobków i ciężkiej pracy. Nie rosną tu banany, które wystarczy zerwać z drzewa, a dolary (o wartości o 1/3 niższej od dolara amerykańskiego) nie leżą na ziemi i nie czekają by ktoś je podniósł. I zamiast lecieć przez Atlantyk na saksy do Toronto, lepiej pojechać zbierać winogrona, bądź remontować domy we Francji czy we Włoszech. A i pogoda w Kanadzie jest okropna. O Wielkiej Brytanii nie będę spekulować, bo po BREXITcie wszystko i tak stanęło na głowie i będzie się zmieniać jak w kalejdoskopie.

Ogromna emigracja ostatnich lat Polaków do krajów Unii Europejskiej przybliżyła znajomość tych krajów, przez ludzi mających kontakty z emigrantami, mieszkającymi w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Francji. Ocena naszych rodaków mieszkających tam nawet i kilkanaście lat jest bardzo różna, co wynika z osobistych doświadczeń. Jednym się powiodło i można usłyszeć superlatywy, innym przeszkadza, że zbyt często pada deszcz. Czyli nic nowego pod słońcem – chyba, że pada deszcz. Ale generalnie uważam, że nie ma już symptomów emigranta, czującego się w nowym kraju jako obywatel trzeciej kategorii. Nawet, jeśli są w nim tendencje anty-imigracyjne.

Inaczej jest z decydentami. Według mojego rozeznania, każdy kraj ma własne priorytety w polityce zagranicznej. I z reguły priorytety te mają na celu zapewnienie jak najlepszych stosunków z tymi państwami, które uważane są za istotne dla ekonomii, obronności, a czasem i wspólnej kultury. Tu kończy się możliwość uogólnień, bo stosunki między Islandią a Malezją nie mogą być nawet zbliżone do stosunków Islandii z Kanadą, a Malezji z Singapurem. Na dobrą sprawę pytający mnie nie mieli na myśli daleko idących obserwacji, tylko jak oceniana jest RP przez USA, kraje Unii Europejskiej, Kanadę i naszych najważniejszych partnerów w handlu, takich jak Chiny czy Korea Południowa (celowo pomijam Rosję i kraje byłego obozu). Niewielu decydentów w krajach niebędących mocarstwami i mogących sobie pozwolić na prowadzenie globalnej i strategicznej polityki ekonomicznej i politycznej (prawie zawsze są powiązane) interesuje się krajami, które nie są w bezpośredniej strefie ich geograficznych kontaktów. Co ciekawe i moim zdaniem niedoceniane – zwłaszcza przez Polskę - to wykorzystanie diaspory krajanów do nawiązywania stosunków ekonomicznych z odległymi państwami. Szkoda.

Za rządów PO-PSL, Polska była postrzegana jako w miarę stabilne i w miarę normalne państwo. Trochę przekrętów, poplecznictwa, korupcji i nepotyzmu, w granicach międzynarodowej „przyzwoitości". Jeśli ktoś myśli, że w najbardziej demokratycznych krajach na świecie tych negatywów nie ma, to żyje w świecie oderwanym od rzeczywistości. Są wszędzie. Tylko poczynania rządów oceniane są poprzez skalę tych zjawisk i próby przeciwdziałania im, stabilizację prawa i gospodarki. Jako duży i relatywnie nowy członek Unii Europejskiej, Polska zajmowała miejsce powyżej średniej, w środku skali z tendencją wzrostową. Wg mojej oceny w skali od 1-10, plasowała się na miejscu 7+. Po dojściu PiS do władzy, spokojnie dotąd patrzący na Polskę politycy, zaczęli się niepokoić.

Po pierwsze, nikt nie może zrozumieć jak 18% uprawnionych do głosowania obywateli może wybrać większościowy rząd. Tłumaczenie, że ordynacja wyborcza tak pozwala, jest żadnym wyjaśnieniem – ba nawet wielu Polaków – w rozmowach - tego do dzisiaj zrozumieć nie może. Ordynacja wyborcza jest, jaka jest, bo była wynikiem kompromisu politycznego PZPR z opozycją, ale dla obcokrajowców jest to niezrozumiałe i tylko bez przekonania kiwają głowami. Dla cudzoziemców zawodowo zajmujących się sprawami Polski, jednowładztwo Prezesa jest również niepojęte. I dziś, nikt już nie ma wątpliwości, że Prezydent i cały rząd są Mu wiernie podporządkowani. Czy to oznacza, a tak sądzą niektórzy, że absolutnie nieracjonalne postępowanie Prezydenta i dużej części wierchuszki jest spowodowane tym, że Prezes ma na nich haka? Bo inaczej nie daje się wytłumaczyć kompletnej uległości Jego pomysłom.

Polska, w oczach obcych polityków staje się nieprzewidywalna. Słyszałem nawet złośliwą wypowiedź, że skoro Prezes wszystko może, to któregoś dnia znacjonalizuje CIECH i inne prywatne przedsiębiorstwa. Pomysł, który jakiś wazeliniarz Mu podpowie. Koniec stabilności? Na pytanie, czy to w ogóle możliwe - za wcześnie spekulować. Dla zagranicy nie liczy się czy głupie posunięcia nastąpią w majestacie prawa czy też poprzez manipulowanie parlamentem, który – jak widać - przegłosuje wszystko. Afera z Trybunałem Konstytucyjnym, sądami i sędziami, złośliwe wypinanie się na organy Unii Europejskiej są dowodem, że kraj się zmienił, a jego stabilność przestaje istnieć.

Skutki niezrozumiałych poczynań polskiego rządu można porównać do BREXITu. Otóż wszystkie autorytety podkreślają, że w międzynarodowej gospodarce najgorszym scenariuszem jest brak pewności, odnośnie przyszłości. Wahania na giełdach i wypowiedzi potentatów gospodarczych to potwierdzały. Spadek notowań na giełdach i kursów walutowych był tego najlepszym przykładem. A tak przed Brexitem nie było. Gdy już było wiadomo, że BREXIT jest faktem dokonanym, to natychmiast nastąpiło częściowe uspokojenie i powrót do jako takiej normy, chociaż końcowych rezultatów wyjścia z Unii nie będzie można ocenić przez lata. Tu widzę paralelę, która pasuje do Polski jak ulał. Dopóki, znawcy tematu i Polski nie wiedzą, czego się po tym kraju spodziewać, będzie to rzutowało na ich ocenę rzeczywistości i niepewnego jutra Polski. I nie dotyczy to tylko wielkich koncernów, ale nawet drobnych przemysłowców czy emigrantów chcących reemigrować do Polski. Jeśli praktycznie minister sprawiedliwości może – jak mu tylko strzeli do głowy, wszcząć śledztwo przeciwko każdemu, dać w dozór firmę, a majątek zabezpieczyć (czytaj skonfiskować), to nawet odzyskanie dorobku po latach w większości przypadków nie będzie już miało żadnego znaczenia. A w historii ostatnich kilkunastu lat – i bez specjalnych praw i przepisów, było to możliwe. A dzisiaj? Wszystko w majestacie prawa i w świetle jupiterów!

I teraz dla wszystkich tych osób, którym nie mogłem swoich poglądów przekazać - podsumowanie. Według przysłowia „Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie". Jeśli my nie okazujemy zainteresowania sprawami międzynarodowymi, sytuacją wewnętrzną w innych krajach, to tak samo oni nie interesują się Polską. I – dla mnie, jest to sytuacja normalna. Niezrozumiałe jest dla mnie działanie obecnej władzy, która łomocząc w kraju na lewo i prawo robi taki huk i odgłos, że zaczynają słyszeć nawet ci, którzy dotychczas nie interesowali się Polską. Nawet dla nich łomotanie w Polsce, to niepokojący znak. A ci, którzy Polską się interesują zawodowo, inwestycyjnie i gospodarczo? Na dzień dzisiejszy są to oceny spadkowe i takie będą się utrzymywać albo spadać coraz szybciej, jeśli się nic nie zmieni. Prezydent był odpowiedzialny przed Bogiem i historią. Przed kim jest odpowiedzialny obecny Prezydent obecny rząd i Pan Prezes?

Inaczej niż w moich felietonach nie jest możliwe wyciągnięcie wniosków i danie jasnej recepty na przyszłość. Ja nie mam uprzedzeń i wiem że mimo wszystkich niezrozumiałych dla nikogo (może prócz Pana Prezesa) posunięć, polscy pracownicy starają się dla kraju jak najlepiej wykonywać swoje zadania. I nie wszystko co robi PiS można potępiać. Ale niestety na świecie nikt nie ma czasu na dokładne rozgryzanie polityki Polski. Liczą się zewnętrzne objawy. A, że pozory czasem mylą – to już niestety nieunikniony rezultat tych którzy do negatywnych pozorów o Polsce doprowadzają.

Autor jest adwokatem i felietonistą Rzeczpospolitej, od 35 lat prowadzi kancelarię adwokacką w Montrealu.

Skontaktuj się: at@gagnetob.com

Co o nas mówią ludzie „normalni"? Co mówią ludzie mający wpływ na politykę w Kanadzie czy w krajach, w których zdarzyło mi się przebywać. Moje kontakty z decydentami w obcych krajach nie są aż tak liczne żebym nawet próbował uogólniać odpowiedzi, ale interlokutorzy nie odpuszczali. A że pytający, inteligentni, nie dali zbyć się byle czym, więc na użytek zainteresowanych przygotowałem serię odpowiedzi.

Bez wątpienia na moją ocenę, wpływ miały wydarzenia EURO 2016 i BREXIT. Chociaż głosowanie o wyjściu z Unii Wielkiej Brytanii nastąpiło już po powrocie do Kanady, to potwierdziło tylko moje spostrzeżenia. Podczas pobytu miałem też okazję popatrzeć w polską telewizję, tę państwową i prywatną, i, kolejny raz stwierdzić, jakim ważnym instrumentem jest telewizyjny przekaz. Sposób manipulowania tymi samymi wiadomościami i statystykami powoduje, że w jednej rozgłośni ta sama wiadomość jest opisywana w czarnych kolorach, podczas gdy w innej rozgłośni, reprezentującej inną formację - w barwach kolorowych. Jak dwa kolory – biały i czerwony mogą być połączone tak, że raz widać było entuzjazm tłumu, a drugi raz, najgorsze jego zachowanie. Należy dodać, że przy odpowiednim ustawieniu kamer, ten sam mecz wygląda jak zupełnie różne widowiska. Widać tylko, że to „nasi". Amerykańskie poszanowanie flagi w takich sytuacjach jest bliskie zeru. Po użyciu przez kibiców – polska flaga ląduje w koszu na śmieci lub na ziemi. Jak trzeba, służy kibicom do ataku na „przeciwnika" drugiej drużyny lub do obrony przed nimi. Nasze musi być zawsze na wierzchu, a mało kto miewa już granaty jak Pawlakowie w „Sami swoi".

Pozostało 87% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?