Partnerzy czy zaplecze taniej produkcji

Grupa Wyszehradzka to najważniejszy partner ekonomiczny RFN. Nie Rosja, USA ani nawet Francja. Powody do zadowolenia są jednak umiarkowane.

Publikacja: 28.06.2016 21:00

Partnerzy czy zaplecze taniej produkcji

Foto: materiały prasowe

Zasady gry w relacji na linii Grupa Wyszehradzka – Niemcy ustalają bowiem w 100 procentach nasi zachodni sąsiedzi. Efekt? Trwałe zredukowanie regionu do taniego zaplecza produkcyjnego i magazynowego metropolii.

W klasyfikacji najważniejszych partnerów handlowych Niemiec państwa V4 są już w ścisłej czołówce. Polska plasuje się wyżej niż Szwajcaria i Belgia, Czechy – wyżej niż Rosja czy Hiszpania, Węgry – wyżej niż Japonia i Szwecja, a Słowacja wyżej niż Korea Południowa. Jeśliby potraktować kraje Wyszehradu jako jedno państwo, to byłoby ono od 11 lat najważniejszym dostawcą towarów do Niemiec, a od dwóch lat także największym rynkiem zbytu dla niemieckich towarów, dystansując takie kraje jak: Stany Zjednoczone, Chiny, Francja czy Wielka Brytania.

Region, czyli bufor bezpieczeństwa

Handel Niemiec z regionem przeżywa swój złoty wiek. O ile w latach 2003–2014 obroty handlu zagranicznego Niemiec wzrosły średnio o 69 proc., o tyle z państwami V4 zwiększały się kilkakrotnie szybciej: z Polską o 357 proc., z Czechami o 302 proc., z Węgrami 243 proc., a ze Słowacją o 230 proc. Taka dynamika nie jest dziełem przypadku. Od początku przemian w Europie Środkowej RFN czuła się patronem regionu, widząc w jego integracji z Zachodem korzyści polityczne i szansę na stworzenie bufora bezpieczeństwa.

Nie zapominała jednak bynajmniej o interesach ekonomicznych. W latach 90. XX wieku niemiecka gospodarka potrzebowała zaplecza gospodarczego, które umocni jej konkurencyjność eksportową osłabioną po zjednoczeniu Niemiec. Atuty państw V4 były oczywiste: silna tradycja przemysłowa, niskie koszty pracy, bliskość kulturowa i geograficzna, a także wykwalifikowana siła robocza, czyniły z nich idealnych partnerów dla niemieckich firm. Wyrazem tego było osiągnięcie przez RFN w krótkim czasie pozycji najważniejszego partnera handlowego i inwestycyjnego krajów Wyszehradu, zdobycie wysokich udziałów w ich rynkach, a także przejęcie znaczących aktywów na drodze prywatyzacji.

Klucz do dobrobytu Niemiec

Bez większej przesady można stwierdzić, że obecny boom gospodarczy Niemcy zawdzięczają właśnie krajom Europy Środkowej. Przenoszenie produkcji do państw V4 na przestrzeni lat stało się elementem obniżania kosztów produkcji dla wielu niemieckich firm i ograniczało oczekiwania płacowe pracowników w Niemczech. Było to tym ważniejsze, że RFN zmagała się do 2003 roku z problemem zbyt wysokich kosztów pracy, które utrudniały osiągnięcie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego. Przedsiębiorstwa z RFN w obliczu coraz większych problemów z brakiem dostatecznej liczby wykwalifikowanych pracowników i kadry naukowo-technicznej wiele lat temu zaczęły przenosić część aktywności badawczych do krajów Wyszehradu. Państwa V4 zaś udowodniły w ostatnich latach, że są w stanie wytwarzać wysokiej jakości komponenty i towary dla niemieckich koncernów, osiągając przy tym wyższą efektywność niż wiele krajów Europy Zachodniej dzięki wysokiej wydajności fabryk i rosnących kwalifikacji miejscowych pracowników.

Kraje V4 stały się też ważnym centrum produkcji na rynek Unii Europejskiej. Sektory niemieckiej gospodarki, które znacząco zwiększyły zakres ekspansji w Europie Środkowej, to branża motoryzacyjna, elektromaszynowa, a także handel detaliczny. Dla silnego w Niemczech sektora małych i średnich firm państwa V4 były atrakcyjnym miejscem lokowania kapitału ze względu na zbliżone do niemieckich przepisy prawne i podatkowe, a także wysokie standardy ochrony prawnej w porównaniu z innymi gospodarkami wschodzącymi. Nie bez znaczenia był też fakt, że części dóbr wielkogabarytowych przeznaczonych na rynek europejski, takich jak samochody czy maszyny, nie opłacało się produkować w Azji ze względu na koszty transportu.

Wreszcie zacieśnieniu relacji gospodarczych między Niemcami i Europą Środkową służyły inwestycje finansowane ze środków europejskich. Niemcy były największym beneficjentem inwestycji w państwach V4 finansowanych ze środków przeznaczonych na politykę spójności UE. Dzięki temu mogły liczyć choćby na dodatkowy eksport do tych państw w wysokości około 30 mld euro w latach 2004–2015. RFN zyskiwała nie tylko bezpośrednio na zdobywanych kontraktach, ale także pośrednio. Znacząca część tych środków była przeznaczana na rozbudowę infrastruktury, co zwiększało możliwości transportowania dóbr między RFN a Europą Środkową i Wschodnią.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle

Niskie koszty pracy przestają być dominującym atutem Europy Środkowej dla niemieckich firm, stając się jednym z kilku ważnych motywów dla inwestowania. Coraz wyżej oceniane są kwalifikacje pracowników z państw regionu. Co zaskakujące, w rankingach oceny atrakcyjności inwestycyjnej widać coraz wyraźniejszą przewagę Polski nad pozostałymi państwami V4. Niemieccy inwestorzy wyżej cenią nasz kraj szczególnie pod względem kwalifikacji pracowników, jakości kształcenia akademickiego i dostępności pracowników. Polska zbiera zdecydowanie mniej krytycznych głosów w ocenach stabilności politycznej, przewidywalności polityki gospodarczej, walki z korupcją czy warunków dla rozwoju innowacyjności. Znacznie poprawiły się też oceny polskiej infrastruktury.

Te atuty mogą jednak nie wystarczać, aby dalej rozwijać wymianę handlową z Niemcami. Jak pokazują przykłady państw, z którymi RFN handluje najintensywniej, takich jak Austria, Belgia, Holandia czy Szwajcaria, warunkiem osiągnięcia największych korzyści jest zaoferowanie niemieckim przedsiębiorstwom własnych produktów o wysokiej wartości dodanej. Brak odpowiedniej polityki przemysłowej państw V4 oraz pozostawienie decyzji o strukturze produkcji jedynie w gestii zachodnioeuropejskich koncernów spowoduje, że gospodarkom państw V4 pozostanie rola zaplecza gospodarczego. W takim wypadku produkcja tych krajów może być dostosowywana do potrzeb m.in. gospodarki niemieckiej. Nie będziemy mieli też co marzyć o doganianiu Zachodu pod względem innowacyjności i zarobków, gdyż zostaniemy zamknięci w pułapce średniego dochodu.

Szansa na realne partnerstwo

W debacie w Polsce na temat potencjału współpracy Grupy Wyszehradzkiej istnieje tendencja do podkreślania rozbieżności w interesach czterech krajów w odniesieniu do Rosji, podczas gdy nie zauważa się znacznej wspólnoty interesów regionu w stosunkach z Niemcami. Z perspektywy Niemiec można w zasadzie mówić o V4 jako jednym makroregionie gospodarczym. Niestabilność polityczna i gospodarcza na świecie zwiększa znaczenie gospodarek państw Wyszehradu dla Niemiec. Bliskość geograficzna tego regionu zapewnia, że współpracy z nimi nie zakłócają problemy geopolityczne i nie ma ryzyka przerwania ciągłości dostaw.

Poza tym, ze względu na kryzys strefy euro, zintensyfikował się spór o przyszły kształt polityki gospodarczej w UE. Niemcy potrzebują sojuszników, którzy będą popierać wolnorynkowy model Unii oparty na zasadach dyscypliny fiskalnej, w starciu z bardziej etatystyczną wizją UE reprezentowaną przez Francję, ale prawdopodobnie także przez rządzone przez partie lewicowe Grecję, Portugalię i – być może – Hiszpanię. Wciąż nie wiadomo, czy Berlin w tym sporze będzie mógł liczyć na Londyn.

Pola współpracy i konfliktów

Z analizy stosunków gospodarczych Niemiec i Europy Środkowej można wyciągnąć zatem kilka wniosków praktycznych dla współpracy politycznej państw naszego regionu. Po pierwsze, grupa V4 powinna wspólnie zabiegać o uwzględnienie interesów szerzej rozumianej Europy Środkowej w procesie reformy unii walutowej. Przykładowo: projekt unii bankowej może oddać banki regionu pod kontrolę Europejskiego Banku Centralnego.

Po drugie, rozwój obopólnie korzystnej współpracy z Niemcami będzie zależny od zachowania konkurencyjności naszych gospodarek, której warunkiem jest dostępność taniej energii i pewność jej dostaw. Dlatego należy działać wspólnie na rzecz takiego kształtu sektora energetycznego UE, który nie doprowadzi do deindustrializacji państw V4. Wspólnie łatwiej stawiać też czoła negatywnym wpływom niemieckiej reformy energetycznej (Energiewende) na nasz region. Niemcy z pewnością będą zainteresowani naszymi planami wspierania rozwoju technologii związanych z samochodami elektrycznymi, zwłaszcza że sami zamierzają podjąć działania w tym samym kierunku.

Po trzecie – problem migracyjny, który mocno podzielił politycznie Niemcy i państwa Europy Środkowej, ma także swój aspekt ekonomiczny. Będące jego konsekwencją ryzyko rozpadu strefy Schengen stawia przed dużym wyzwaniem gospodarki RFN i państw V4. Utrudnienia przepływu komponentów między fabrykami niemieckich koncernów zlokalizowanymi w Niemczech i Europie Środkowej oznaczałyby dla nich duże dodatkowe koszty. Ograniczony zostałby bowiem ważny atut tych zakładów, czyli możliwość elastycznego dopasowywania produkcji do zapotrzebowania na rynku.

O pogłębianiu współpracy z największym partnerem gospodarczym państw Europy Środkowej łatwiej będzie rozmawiać, jeśli także Niemcy będą mieli świadomość, że to od naszego regionu w dużej mierze zależy kondycja ich gospodarki.

Konrad Popławski jest analitykiem zespołu Niemiec i Europy Północnej w Ośrodku Studiów Wschodnich. Autor raportu „Rola Europy Środkowej w gospodarce Niemiec. Konsekwencje polityczne" dostępnego na stronie www.osw.waw.pl

Zasady gry w relacji na linii Grupa Wyszehradzka – Niemcy ustalają bowiem w 100 procentach nasi zachodni sąsiedzi. Efekt? Trwałe zredukowanie regionu do taniego zaplecza produkcyjnego i magazynowego metropolii.

W klasyfikacji najważniejszych partnerów handlowych Niemiec państwa V4 są już w ścisłej czołówce. Polska plasuje się wyżej niż Szwajcaria i Belgia, Czechy – wyżej niż Rosja czy Hiszpania, Węgry – wyżej niż Japonia i Szwecja, a Słowacja wyżej niż Korea Południowa. Jeśliby potraktować kraje Wyszehradu jako jedno państwo, to byłoby ono od 11 lat najważniejszym dostawcą towarów do Niemiec, a od dwóch lat także największym rynkiem zbytu dla niemieckich towarów, dystansując takie kraje jak: Stany Zjednoczone, Chiny, Francja czy Wielka Brytania.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację