Brzytwa Ockhama w wymiarze sprawiedliwości - Maciej Nawacki o zmianach w strukturze sądów

Zmiany muszą służyć przywróceniu sądów obywatelom. Uproszczenie struktury nie może zatem polegać na likwidacji ośrodków sądowych – uważa sędzia Maciej Nawacki członek KRS.

Aktualizacja: 21.06.2018 11:33 Publikacja: 21.06.2018 07:27

Brzytwa Ockhama w wymiarze sprawiedliwości - Maciej Nawacki o zmianach w strukturze sądów

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Jest to klarowne ujęcie tzw. brzytwy Ockhama, zwanej też zasadą ekonomii myślenia. Sentencja ta oddaje trafnie istotę tego rozumowania. Rozwiązania proste, o mniejszej ilości elementów są w praktyce korzystniejsze od złożonych.

Ekonomia myślenia z trudnością przebija się w stanowieniu i stosowaniu prawa. Odpowiedzią na problemy nie tylko prawne jest mnożenie ustaw i rozporządzeń – tworzenie nowych instytucji, procedur, złożonych struktur administracji i zarządzania. Nie bez winy pozostaje Unia Europejska, która w swojej manii regulacji chce normować wszystko, włącznie z przysłowiową już krzywizną banana.

Przywołane negatywne zjawiska powodują wzrost ilości spraw w sądach. Ten szeroki strumień spraw wpływa do niewydolnej struktury, która sama cierpi na przerost bytów. Obywatel, wnosząc pozew, zamiast z przyjaznym, otwartym sądem, zetknie się z rozwiązaniami sprzecznymi z logiką.

Kłopoty z właściwością

Rażącym przykładem może być podział właściwości między sądy pracy i ubezpieczeń społecznych. Ofiara wypadku przy pracy mieszkająca w Nidzicy powództwo o ustalenie przyczyn wypadku zgodnie z właściwością wniesie do wydziału pracy Sądu Rejonowego w Szczytnie. Odwołanie od decyzji ZUS odmawiającej odszkodowania za ten sam wypadek będzie zmuszona wnieść do Sądu Rejonowego w Olsztynie. Odwołanie zaś od decyzji ZUS w zakresie renty wypadkowej rozpozna w pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Olsztynie, wydział pracy i ubezpieczeń społecznych. Apelacja od wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie zostanie przekazana już poza teren województwa do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Jeśli zaś wypadek spowodowany został przestępstwem, sprawę karną rozstrzygać będzie Sąd Rejonowy w Nidzicy.

W sprawie tego samego wypadku mogą orzekać w pierwszej instancji cztery różne sądy dwóch szczebli, wydając sprzeczne, wykluczające się wyroki.

Przykład spraw z zakresu pracy i ubezpieczeń społecznych nie jest odosobniony. Podobne sztuczne podziały występują w sprawach cywilnych, gospodarczych, karnych. Mimo widocznych kosztów społecznych i budżetowych ustawodawca utrzymuje sztuczne podziały na sądy trzech szczebli: rejonowy, okręgowy, apelacyjny. Bogate jest państwo, bogate pieniędzmi i czasem swoich obywateli, które pozwala sobie na taką rozrzutność.

Poczyniono jednakże już znaczące kroki w kierunku usprawnienia wymiaru sprawiedliwości, które uprawniają do optymizmu. System losowania spraw, niezmienność składów orzekających, wyrównanie obciążeń sędziów liniowych i funkcyjnych, sprawne zarządzanie przez nowych prezesów pozwoliły na uwolnienie rezerw w poszczególnych sądach. Czas teraz na dalszą reformę, na wyzwolenie potencjału całego sądownictwa powszechnego poprzez dokonanie radykalnego uproszczenia struktury. Węzeł gordyjski można przeciąć brzytwą Ockhama.

Zmiany muszą służyć przywróceniu sądów obywatelom. Uproszczenie struktury nie może zatem polegać na likwidacji ośrodków sądowych. Zmiana zachowująca obecną siatkę ośrodków powinna polegać na spłaszczeniu struktury sądownictwa do dwóch szczebli. W miejsce znoszonych sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych powstałyby w dotychczasowych siedzibach nowe sądy apelacyjne i okręgowe. Nowe sądy apelacyjne zajmowałyby się wyłącznie rozpoznawaniem środków zaskarżenia, które obecnie trafiają do sądów apelacyjnych i wydziałów odwoławczych sądów okręgowych. Nowe sądy okręgowe byłyby zaś właściwe do rozpoznawania wszystkich spraw z własnych okręgów. Skończyłaby się żonglerka sprawami między sądami I instancji różnych szczebli, powielanie tych samych czynności, dowodów.

Spłaszczona struktura byłaby również dostosowana do podziału terytorialnego kraju. Sądy okręgowe i apelacyjne mieściłyby się w granicach województw.

Reforma nie oznacza zmarnowania dorobku sędziów, którzy specjalizują się w określonych dziedzinach prawa. Zdecydowanie różne obszary życia wymagają dedykowanych procedur i doskonale wykształconych sędziów. W sądach I instancji obok podstawowych wydziałów cywilnych, karnych mogłyby być tworzone wydziały funkcjonalne – gospodarcze, upadłościowe, karne ds. zbrodni, pracy i ubezpieczeń społecznych. W wydziałach funkcjonalnych rozpoznawane byłyby wszystkie sprawy z danej dziedziny, które obecnie trafiają według arbitralnych kryteriów do sądów okręgowych i rejonowych. Do wydziałów tych kierowani byliby sędziowie specjaliści o określonym stażu orzeczniczym. Już obecnie w sądach rejonowych funkcjonują tego rodzaju wydziały, jak upadłościowe, rozpoznające sprawy z obszarów sąsiednich sądów. Tworzenie większych wydziałów funkcjonalnych pozwalałoby na zachowanie specjalizacji sędziów i zapewniałoby sprawiedliwy, losowy przydział spraw.

Problemu z sędziami nie będzie

Nowy ustrój nie wymaga ponownych powołań tysięcy sędziów na urząd sędziego sądu powszechnego. Wszyscy już jesteśmy sędziami sądów powszechnych, za czym przemawia treść art. 187 Konstytucji RP. Przepis ten wyróżnia odrębną kategorię sędziów sądów powszechnych. Ustawa zasadnicza nie posługuje się zaś terminami sędzia sądu rejonowego, okręgowego czy apelacyjnego. Oznacza to, że każdy sędzia przy pierwszym powołaniu na urząd stał się w rzeczywistości sędzią sądu powszechnego i nie może utracić tego statusu w efekcie zniesienia trzech szczebli sądów. Odmienna interpretacja godziłaby w zasadę nieusuwalności sędziów wyrażoną w art. 180 ust. 1 Konstytucji. Uwalniając potencjał sądownictwa powszechnego, nie można marnować potencjału sędziów, którzy odeszliby z zawodu. Byłoby to ze wszech miar nieracjonalne.

Jednolity status sędziego sądu powszechnego pozwoliłby na zrównanie sędziów w ich prawach i obowiązkach, na otwarcie wszystkich stawek awansowych dla dotychczas dyskryminowanych sędziów rejonowych i okręgowych, umożliwiałby rezygnację z odrębnych powołań przez Prezydenta kandydatów na urząd sędziego na kolejnych poziomach sądów. Przejście do sądu drugiej instancji odbywałoby się zaś na zasadach zbliżonych do zmiany wydziału w sądzie. Z przeniesieniem nie wiązałby się awans finansowy, a jedynie prestiż orzekania w drugiej instancji. System pozbawiony dodatkowych gratyfikacji pieniężnych z tytułu przejścia do sądu apelacyjnego, niepowodujący też radykalnego spadku obciążenia awansującego sędziego skończyłby z wyścigiem sędziów o miejsca pracy lżejszej i lepiej płatnej. Skupienie na wynikach statystycznych, na zabiegach o zdobycie poparcia wśród członków ciał opiniujących kandydatury zastąpiłoby skupienie sędziów na istocie służby – na orzekaniu.

Jednokrotność powołania rodzi jednakże większą odpowiedzialność za prawidłowy dobór do służby osób o nieskazitelnym charakterze. Należy zatem rozważyć, czy powołanie nie powinno być poprzedzone okresem asesury, obowiązkowej również dla kandydatów z zawodów prawniczych.

Nieusuwalność sędziego ściśle jest związana z jego nieprzenaszalnością. Efekt tożsamy do usunięcia ze służby można uzyskać, przenosząc sędziego na drugi koniec kraju. Wyznaczenie miejsca służbowego dopuszczalne by było zatem wyłącznie w nowym sądzie w miejscowości położonej w okręgu, w którym sędzia orzekał.

Przykładem przekształcenia sądownictwa zgodnego zasadami nieprzenaszalności i nieusuwalności sędziów jest likwidacja ośrodków zamiejscowych Naczelnego Sądu Administracyjnego. Trybunał Konstytucyjny, orzekając w wyroku z dnia 7 listopada 2005 r. (sygn. P 20/04) o zgodności z Konstytucją mechanizmu wskazywania nowego miejsca służbowego przez Prezesa NSA, stwierdzał, iż norma wyrażona w art. 180 ust. 5 Konstytucji dopuszcza możliwość przeniesienia sędziów do innego sądu w razie zmiany ustroju sądów. Na zmianę miejsca służbowego należy patrzeć z punktu widzenia konstytucyjnej dyrektywy zapewnienia sprawnego działania sądów oraz prawa do sądu (art. 45 ust. 1 Konstytucji). Wynika z tego wprost potrzeba dostosowywania obsady kadrowej sądów do organizacji sądownictwa, a nie petryfikacja stanu rzeczy istniejącego w danej chwili. Wymagania wynikające z zasady niezawisłości sędziowskiej chronią pozostawanie sędziego w służbie sędziowskiej, natomiast przenoszenie sędziów na inne stanowiska jest konstytucyjnie dopuszczalne na daleko mniej rygorystycznych zasadach niż zwolnienie ze służby.

Rola prezesów

Podobnie wskazanie sędziom miejsc służbowych w nowych sądach powszechnych mogłoby zostać powierzone prezesom sądów apelacyjnych, powołanym po uzyskaniu pozytywnej opinii Krajowej Rady Sądownictwa. Gwarancją prawidłowości procesu byłaby zaś możliwość wniesienia odwołania od decyzji prezesa do Krajowej Rady Sądownictwa. Z racji wynikającego z art. 186 ust. 1 Konstytucji obowiązku stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów to właśnie Rada jest właściwym organem, by czuwać nad procesem zmiany ustroju sądów.

Zmiany mogą rodzić konflikty, powodują przejściowe problemy organizacyjne. Brzytwą Ockhama można się pokaleczyć. Proponowany model reformy, korzystający z doświadczeń przekształceń sądów administracyjnych, szanujący konstytucyjne zasady nieusuwalności i nieprzenaszalności sędziów, nie powinien budzić wątpliwości co do jego zgodności z Konstytucją. Wprowadzenie uproszczonej struktury organizacyjnej, zrównanie obciążeń sędziów, zebranie tych samych rodzajowo spraw w wydziałach funkcjonalnych sądów pierwszej instancji, rozpoznawanie wszystkich spraw mieszkańców w województwie, rezygnacja z drogiej machiny nominacyjnej na wyższe stanowiska, utrzymanie dotychczasowych poziomu kosztów powinny umożliwić realizację założonego celu reformy, tj. uzyskanie rychliwych i sprawiedliwych sądów. A wtedy będzie można odwiesić brzytwę Ockhama lub użyć jej w innej słusznej sprawie.

Autor jest sędzią, przewodniczącym Komisji do spraw reformy wymiaru sprawiedliwości Krajowej Rady Sądownictwa

Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Jest to klarowne ujęcie tzw. brzytwy Ockhama, zwanej też zasadą ekonomii myślenia. Sentencja ta oddaje trafnie istotę tego rozumowania. Rozwiązania proste, o mniejszej ilości elementów są w praktyce korzystniejsze od złożonych.

Ekonomia myślenia z trudnością przebija się w stanowieniu i stosowaniu prawa. Odpowiedzią na problemy nie tylko prawne jest mnożenie ustaw i rozporządzeń – tworzenie nowych instytucji, procedur, złożonych struktur administracji i zarządzania. Nie bez winy pozostaje Unia Europejska, która w swojej manii regulacji chce normować wszystko, włącznie z przysłowiową już krzywizną banana.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adam Glapiński przed Trybunałem Stanu. Jakie jest drugie dno
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Podwójna waloryzacja? Wiem, że nic nie wiem