Zaskakująca to postawa wobec Ukraińców, którzy przelewając w Donbasie krew za swój kraj, w pewnym sensie walczą też w naszej obronie.

Jestem ostatnim, który wystąpiłby przeciwko polskim przedsiębiorcom. Ale w przypadku relacji z Kijowem są sprawy ważne i ważniejsze. Tą ważniejszą jest istnienie między Rosją i Polską niepodległej, przyjaźnie nastawionej do naszego kraju Ukrainy. A to zależy od siły tamtejszej gospodarki. Skoro więc w myśl idei Giedroycia pogodziliśmy się z utratą Lwowa, możemy chyba pogodzić się z tym, że polskie produkty spożywcze konkurować będą na polskim i unijnym rynku z produktami znad Dniepru.

Popyt kreowany przez pół miliarda konsumentów to najlepsze, co Europa może zaoferować ukraińskiej gospodarce, i – pośrednio – sposób na umocnienie niepodległości naszego sąsiada. Dlatego głupio, gdy idee Giedroycia przegrywają z przecierem pomidorowym.