Wieść gminna niesie, że ma zostać zlikwidowany liniowy podatek dochodowy od działalności gospodarczej, a marginalna stawka w skali podatkowej ma zostać podwyższona powyżej obowiązującej dziś 32 proc. „Eksperci" uważają, że budżet mógłby zyskać na tym nawet 16 mld zł. Na podatku sklepowym miał zyskać 3 mld. Stanęło na 600 mln – a i to niepewne.
Podobno do niespełna półmilionowej grupy podatników płacących 19 proc. PIT od działalności gospodarczej należą najlepiej zarabiający Polacy. To nieprawda. Najlepiej zarabiający Polacy nie płacą w Polsce podatku dochodowego w ogóle, bo są rezydentami podatkowymi za granicą – w Monako, Liechtensteinie, Szwajcarii.
Podobno rekordziści mają dochód roczny na poziomie „ponad 80 mln zł". To akurat może być prawda. Ciekawe tylko, skąd ta informacja – przecież w oficjalnych statystykach o rozliczeniu podatku dochodowego jej nie ma. Wiadomo jednak, po co się pojawiła: zobacz, ludu, jacy bogacze – trzeba ich opodatkować „sprawiedliwie". Nie podano jednak, ilu jest tych, którzy zarobili „ponad 80" ani ilu zarobiło ponad 8 mln, ani nawet ponad 800 tys. Wiadomo natomiast, że przeciętnie zarobili oni raptem 205 tys. zł. Rocznie, oczywiście!
Można ich opodatkować wyższą stawką. Ciekawe, czy zapłacą. Bo ośmielam się twierdzić, że dziś płacą w Polsce głównie dlatego, że jest to 19 proc. Jak się zarabia „ponad 80 mln", łatwo zostać rezydentem podatkowym za granicą. Zresztą jak się zarabia 8 mln – też.
W 2004 roku, po wprowadzeniu przez „postkomunistów" z SLD podatku liniowego i wejściu Polski do Unii Europejskiej, grupa prawie pół miliona Polaków przestała koncentrować się na kombinowaniu, jak nie płacić 40-proc. haraczu państwu, a skupiła na działalności gospodarczej. Wzrost gospodarczy po 2005 roku nie wziął się z niczego.