Potrafię być jednak bardzo elastyczny i proponuję godziny wieczorne czy wręcz sobotę – w szczególności osobom spoza Warszawy. Nie mam również problemu z udaniem się w okolice pracy kandydata, aby wykorzystać jego przerwę obiadową na zamienienie z nim kilku słów w pobliskiej kawiarni.
Uważam bowiem, że bezpośrednie spotkanie i rozmowa z kandydatem są absolutnie niezbędne do jego poważnej oceny. To po prostu klucz do sukcesu mojej pracy head huntera.
Młodzi ludzie unikają jednak takich spotkań i prą za wszelką cenę do przeprowadzenia wywiadu przez telefon. Co gorsze, nie godzą się również na rozmowy poprzez Skype'a, zrzucając to na karb braku stosownego oprogramowania (żart!) lub też kamerki w laptopie. Na stwierdzenie, że nie potrzebują laptopa, gdyż w każdym smartfonie jest kamerka, a ściągnięcie oprogramowania Skype'a trwa dwie minuty, najczęściej reagują przysłowiowym odłożeniem słuchawki i wyłączeniem telefonu.
Zacząłem się więc poważnie zastanawiać nad tym, czy to ze mną jest coś nie tak , czy może mam zbyt groźny wygląd na zdjęciu na stronie firmowej. Skąd te obawy młodych wobec spotkań?
Według mnie podstawowym problemem jest to, że młodzi ludzie mają problem z wysławianiem się. Szkoła przyzwyczaiła ich do wyrażania myśli zgodnie z wyznaczonym kluczem, kasując w ten sposób dużą część kreatywności i możliwości ćwiczenia elokwencji. W relacjach z rówieśnikami czują się swobodnie, używając swoich skrótów myślowych i współczesnej internetowej nowomowy. Ze starszym, bardziej doświadczonym życiowo rozmówcą nie potrafią sobie poradzić, gdyż są świadomi ogromnych różnic, jakie ich dzielą.