Z końcem kwietnia zakończono wielomiesięczne prace nad powołaniem Polskiej Grupy Górniczej. Spółka ta zastąpiła funkcjonującą od 2003 r. Kompanię Węglową SA. Utworzenie PGG budzi ogromne zainteresowanie nie tylko na Śląsku, ale też w całym kraju. Spółka ta będzie mieć bowiem strategiczne znaczenie dla gospodarki i bez niej nie byłaby możliwa akcja ratunkowa dla największej firmy górniczej w Europie, która kontroluje znaczną część polskiego rynku węgla kamiennego.
Podstawy prawne i finansowe inwestycji
Powołanie Polskiej Grupy Górniczej, najpierw w drodze porozumienia, a następnie umowy inwestycyjnej, odbyło się na podstawie jednej z fundamentalnych zasad polskiego prawa prywatnego, a mianowicie zasady swobody umów statuowanej przez art. 353[1] Kodeksu cywilnego. Strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Finansowo stało się to możliwe dzięki 1,8 mld złotych, z których lwia część pochodzi z sektora, który w przeciwieństwie do górnictwa węgla kamiennego jest w doskonałej kondycji i posiada znaczne nadwyżki finansowe, pomimo że w znacznej mierze w sposób bezpośredni jest uzależniony od wytwórców węgla. PGG bowiem zostanie sfinansowana przez krajową czołówkę firm energetycznych, z których każda wniesie do przedsięwzięcia po 500 mln zł. Chodzi tu o PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA (właściciel m.in. elektrowni Bełchatów, Turów, Opole, Dolna Odra, elektrociepłowni Bydgoszcz, Lublin, Rzeszów i kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie i Turowie), Energa Kogeneracja sp. z o.o. (np. elektrociepłownie w Elblągu, Kaliszu i Winnicy) i PGNiG Termika SA (spółka warszawska będąca jednym z większych w Polsce producentów ciepła i energii elektrycznej, właściciel kilku dużych zakładów, w tym ciepłowni Kawęczyn i elektrociepłowni Siekierki oraz Żerań). 300 mln zł zaś zainwestuje w PGG Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw. W ramach przedsięwzięcia przewidziano też udziały w PGG dla Towarzystwa Finansowego Silesia sp. z o.o. oraz Węglokos SA w zamian za konwersję wierzytelności wobec Kompanii Węglowej. Ponadto w porozumieniu ustalono, że w przedsięwzięciu uczestniczyć będą poprzez objęcie nowych obligacji wyemitowanych przez PGG banki obligatariusze Kompanii: Alior Bank, BGK, BGZ BNP, Paribas, PKO BP, BZ i WBK.
PGG jako następca Kompanii Węglowej to 11 kopalń, cztery zakłady, setki firm współpracujących, 32 tys. pracowników, a razem z ich rodzinami i firmami okołogórniczymi – blisko 100 tys. osób. Jednocześnie to także pasywa w postaci zobowiązań z tytułu pożyczek, kredytów i emisji obligacji, szacowane na ok. 1,748 mld zł.
Głoszone obawy i zagrożenia
Skala przedsięwzięcia, w tym przytoczone liczby, nie mogą nie budzić emocji, niekiedy skrajnych. A skrajności, jak powszechnie wiadomo, nikomu nie służą i zazwyczaj pozostają w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem i rzeczową analizą, w tym prawną. Wyrazem takiego zbyt emocjonalnego podejścia do tematu są twierdzenia, że prezesi spółek inwestujących w PGG poniosą nieuchronną odpowiedzialność za trwonienie pieniędzy akcjonariuszy w nierentowny, bo obarczony długami projekt. Decyzja ta miałaby też rzekomo szkodzić tysiącom pracowników PGE, Energi, PGNiG i milionom ich klientów („Za ratowanie kopalń pieniędzmi spółek prezesi mogą mieć procesy", Gazeta Wyborcza z 17 marca br.). W tekście posłużono się także opiniami przedstawicieli środowiska prawniczego, którzy wskazując podstawy tej przyszłej, ewentualnej i niepewnej odpowiedzialności zarządów spółek energetycznych, odwołali się do sformułowanego w Kodeksie spółek handlowych wymogu prowadzenia spraw spółki z zachowaniem profesjonalnej staranności, którego naruszenie mogłoby być podstawą do osobistej odpowiedzialności odszkodowawczej członka zarządu z powództwa spółki lub jej akcjonariuszy domagających się odszkodowania tytułem utraty wartości akcji lub braku spodziewanej dywidendy. We wspomnianym tekście lansowana jest wręcz teza, że z racji obawy przed „wielkimi krajowymi koncernami" pozwy powinny być wniesione przez podmioty zagraniczne niepowiązane biznesowo z Polską i niebojące się konfrontacji ze Skarbem Państwa (sic!).
Jako kolejna podstawa przyszłej odpowiedzialności wskazywany jest art. 296 Kodeksu karnego, w myśl którego kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.