Próba konstytucyjna - komentuje Tomasz Pietryga

Nie ma wątpliwości, że prezydent jest najwłaściwszą osobą w państwie do zainicjowania dyskusji o zmianie konstytucji. W czwartek w święto 3 maja Andrzej Duda rozwiał wszelkie wątpliwości, zapowiadając, że złoży w Senacie wniosek o przeprowadzenie 10 i 11 listopada 2018 r. referendum konsultacyjnego ws. ustawy zasadniczej.

Aktualizacja: 03.05.2018 20:10 Publikacja: 03.05.2018 19:44

Próba konstytucyjna - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Skierowanie uwagi publicznej na sprawy ustrojowe, czyli dyskusja o fundamentach państwa, jest wartością samą w sobie. Podobnie jak wykorzystanie do tego celu referendum; instytucji najbliższej ideałowi demokracji bezpośredniej, często wykorzystywanej na Zachodzie, a w Polsce właściwie martwej.

Zupełnie inaczej wygląda jednak kwestia, czy w Polsce istnieje dziś realna szansa, aby konstytucję zmienić. Aby dokonać tak poważnej zmiany, w państwie musi być spełniony przynajmniej jeden z dwóch warunków.

Pierwszy – nazywany przez ekspertów momentem konstytucyjnym, można zdefiniować jako rodzaj społecznego napięcia, oddolnej obywatelskiej energii, która politycznie skanalizowana da siłę do przeprowadzenia fundamentalnych zmian. Taką energię mogą wytworzyć zachodzące ważne procesy społeczne czy polityczne, które wskazują, że coś się w państwie zacięło, źle działa i żeby to zmienić, trzeba dotknąć jego fundamentów.

We Francji np. taki moment, a następnie zmiany ustrojowe, wywołał w 1958 r. kryzys algierski. W Polsce tylko przez chwilę wydawało się, że taki moment może wytworzyć przeciągający się spór o Trybunał Konstytucyjny, który ma destrukcyjny wpływ na działanie państwa. Tak się nie stało. Również problemy społeczne okazały się rozwiązywalne bez sięgania po argument zmian w konstytucji. Dziś nie widać więc niczego, co takie obywatelskie emocje mogłoby wyzwolić.

Drugi warunek to porozumienie polityczne, na tyle szerokie, aby zmiany przeprowadzić, przygotowując ku temu odpowiedni społeczny grunt. Kiedy 2015 r. Andrzej Duda mówił o zmianach w konstytucji, a obóz prawicy zdecydowanie wygrał wybory parlamentarne, wydawało się, że jedynymi kwestiami spornymi mogą być odmienne spojrzenia na kształt ustrojowych zmian. A wspólne zaangażowanie PiS i prezydenta sprawi, że takie referendum będzie miało szanse na frekwencyjny sukces, co w rezultacie uruchomi odpowiednie działania polityczne w parlamencie.

Tak się nie stało. Rozdźwięk w tej sprawie między PiS a głową państwa wydaje się duży. Kiedy w kwietniu w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości czołowi politycy PiS, marszałek Sejmu i Senatu brali udział w prezentacji efektów prac specjalnego zespołu ds. zmian w konstytucji, ani razu nie została wymieniona inicjatywa prezydenta. To znak, że zasieki w tej sprawie są wysokie. A ich obniżaniu na pewno nie pomogło zawetowanie przez prezydenta tzw. ustawy degradacyjnej. Swoją decyzją uderzył bowiem w jeden z najważniejszych prawicowych dogmatów i trudno przynajmniej dziś zakładać, że politycy PiS pomysłowi Andrzeja Dudy przyklasną. Oczywiście do referendum zostało ponad pół roku, a to w polityce bardzo dużo. Ale z każdym dniem maleją szanse na wskrzeszenie społecznych emocji wokół tej inicjatywy.

Sprawa pozostaje otwarta, jednak nawet gdyby nie udało się zbudować odpowiedniego poparcia społecznego, trudno będzie mówić o porażce prezydenta. Taką polityczną klęską może być nieuchwalenie obiecanej ustawy dla frankowiczów, a nie fundamentalnych zmian, które siłą rzeczy wymagają szerokiego społeczno-politycznego porozumienia, jakie nigdy nie będzie wynikiem woli jednej osoby.

Skierowanie uwagi publicznej na sprawy ustrojowe, czyli dyskusja o fundamentach państwa, jest wartością samą w sobie. Podobnie jak wykorzystanie do tego celu referendum; instytucji najbliższej ideałowi demokracji bezpośredniej, często wykorzystywanej na Zachodzie, a w Polsce właściwie martwej.

Zupełnie inaczej wygląda jednak kwestia, czy w Polsce istnieje dziś realna szansa, aby konstytucję zmienić. Aby dokonać tak poważnej zmiany, w państwie musi być spełniony przynajmniej jeden z dwóch warunków.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?