Brakuje nam czynników mobilizujących wzrost gospodarczy. O ile w zeszłym roku odwrócono niekorzystny trend w nierównowadze fiskalnej i zahamowano narastanie długu publicznego, to niepokojące sygnały dochodzą z sektora prywatnego.
Wzrost gospodarczy wymaga kapitału, pracy i innowacji. Wzrost kapitału zależy od oszczędności krajowych i importu kapitału. Zasoby pracy uzależnione są od sytuacji demograficznej i salda migracji. A skala innowacji od dostępności finansowania, poziomu szkolnictwa wyższego, wreszcie od chęci przedsiębiorców do wprowadzania nowych rozwiązań.
Katalog słabych punktów
W ostatnich kilku latach obserwujemy niepokojącą tendencję obniżania stopy oszczędności krajowych oraz zmniejszanie napływu środków finansowych do sektora prywatnego. Stopa oszczędności jest najniższa w regionie, a import kapitału w formie FDI, zakupu akcji polskich firm, finansowania banków itp. znacząco się zmniejsza. Ze średnio- i długookresowego punktu widzenia oznacza to osłabienie dynamiki inwestycji prywatnych i ograniczenie tempa wzrostu. Sytuacja demograficzna również się komplikuje. Niedobrze jest z innowacjami. Polska wydaje relatywnie najmniej na R&D w Europie, jakość szkół wyższych i poziom kadry naukowej są niskie. W ostatnim dwudziestoleciu importowaliśmy i imitowaliśmy technologie, nie dodając z własnej strony wartości dodanej. Niski poziom innowacyjności, w sytuacji zmniejszającego się napływu kapitału zagranicznego, może obniżyć konkurencyjność polskiej gospodarki i podobnie jak niskie oszczędności krajowe zmniejszy dynamikę wzrostu PKB.
Płynny kurs złotego jest automatycznym stabilizatorem koniunktury i ułatwia utrzymywanie zrównoważonego wzrostu
Wstępne dane GUS wskazują na obniżenie spożycia publicznego w drugiej połowie 2011 r. Wyraźnie widać, że zacieśnienie fiskalne zaczyna wywoływać negatywne skutki dla popytu indywidualnego. Wiele rodzin chroni poziom konsumpcji, wykorzystując oszczędności. Zjawisko to najprawdopodobniej pogłębi się, bo GUS już odnotował wzrost udziału wydatków na żywność w budżetach gospodarstw domowych. To po pierwsze odwrócenie wieloletniej tendencji. A po drugie może oznaczać powolny spadek popytu na usługi, zwłaszcza niematerialne. Taka perspektywa jest tym bardziej realna, że osoby indywidualne będą ponosiły relatywnie wyższe wydatki na utrzymanie mieszkań, w szczególności na media energetyczne. Silnym szokiem może być dla wielu wejście w życie pakietu klimatyczno-energetycznego UE.