Kuź: Samotny Berlin i zręczny Macron

Niektórzy śmiali analitycy wkrótce po zwycięstwie Donalda Trumpa wieszczyli, że nowym liderem zachodniego świata będą Niemcy.

Publikacja: 29.04.2018 00:01

Nasza dzisiejsza rozmowa otwiera drogę do nowego porozumienia z Iranem – powiedział Emmanuel Macron

Nasza dzisiejsza rozmowa otwiera drogę do nowego porozumienia z Iranem – powiedział Emmanuel Macron po spotkaniu z Donaldem Trumpem

Foto: AFP

Potem część z nich podobne nadzieje pokładała we Francji Emmanuela Macrona. Dziś można już powiedzieć, że żadna z tych przepowiedni się nie spełniła. Przy wszystkich zastrzeżeniach do polityki Trumpa liderem pozostaje Ameryka.

To dlatego Wielka Brytania i Francja nie zawahały się poprzeć amerykańskiej operacji w Syrii. Niemcy tymczasem takiego poparcia odmówiły. Przy okazji ostatniej wizyty Macrona w USA prasa niemiecka nie szczędziła mu zaś kąśliwych uwag, z cytowaniem opinii o tym, iż jest „kanapowym pieskiem" Trumpa, włącznie.

Nie chodzi tu tylko o aktualnego prezydenta USA. Polityka niemiecka coraz bardziej oddala się od proatlantyckiego wektora. Przyglądając się zdobywającym popularność politykom młodszego pokolenia, można wręcz przypuszczać, że paradoksalnie Angela Merkel jest ostatnim tak proamerykańskim kanclerzem. Ktokolwiek będzie rządził po niej, z lewicy czy prawicy, prawdopodobnie zdystansuje się od USA jeszcze bardziej. Jednocześnie najważniejsi partnerzy Niemiec, czyli Francja i Polska, mają wciąż wyraźnie proatlantyckie podejście. Choć przyznać należy, że Macron zręczniej balansuje między Berlinem a Waszyngtonem.

Obecne strategiczne osamotnienie Niemiec rysuje bardzo niewesołe scenariusze na przyszłość. Z czasem Berlin może bowiem szukać zewnętrznych punktów oparcia – tam, gdzie z punktu widzenia Polski robić tego nigdy nie powinien. Popuśćmy wodze fantazji. Wyobraźmy sobie, że za kilka lat już istniejące na prawicy pęknięcia doprowadzą do rozpadu CDU. Wtedy bawarska CSU, część chadecji i FDP łamie polityczne tabu i porozumiewa się z AfD. Kolejny rząd przesuwa się na całej linii w prawo i ogłasza nowe otwarcie w stosunkach z Rosją i Chinami, przy czym tu akurat popiera go też lewica z SPD i Die Linke. Batalię o Nord Stream 2 będziemy wtedy w Polsce wspominać z rozrzewnieniem.

Na razie jednak obstawianie konkretnych scenariuszy nie ma sensu. Pozostaje zręcznie balansować jak Macron.

Autor jest politologiem z Uczelni Łazarskiego i Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Potem część z nich podobne nadzieje pokładała we Francji Emmanuela Macrona. Dziś można już powiedzieć, że żadna z tych przepowiedni się nie spełniła. Przy wszystkich zastrzeżeniach do polityki Trumpa liderem pozostaje Ameryka.

To dlatego Wielka Brytania i Francja nie zawahały się poprzeć amerykańskiej operacji w Syrii. Niemcy tymczasem takiego poparcia odmówiły. Przy okazji ostatniej wizyty Macrona w USA prasa niemiecka nie szczędziła mu zaś kąśliwych uwag, z cytowaniem opinii o tym, iż jest „kanapowym pieskiem" Trumpa, włącznie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny