Tomasz Pietryga: GetBack, czyli chwila próby

Niejasna sytuacja GetBacku, który nie wykupił części obligacji, a jego giełdowy kurs runął, doprowadzając do tymczasowego zawieszenia obrotu na warszawskiej giełdzie, coraz bardziej niepokoi rynek, a wraz z nim nawet 30 tys. indywidualnych inwestorów. Trafiła do nich większość wyemitowanych przez spółkę obligacji o łącznej wartości blisko 2 mld zł.

Aktualizacja: 23.04.2018 10:58 Publikacja: 22.04.2018 17:46

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Nie wiemy, co dzieje się z jedną z największych firm na rynku wierzytelności. Ten zaś huczy od plotek. Do redakcji „Rzeczpospolitej" i „Parkietu" spływają rozpaczliwe listy ludzi, którzy ulokowali w GetBacku swoje oszczędności. Obawiają się, że mogą nie odzyskać zainwestowanych pieniędzy. Czy ta historia czegoś nam nie przypomina?

Nie wiem, czy w GetBacku doszło do jakichś nieprawidłowości. Nie ośmieliłbym się postawić takiej tezy. Gdzie jednak podziewa się nasze państwo? Co robi Komisja Nadzoru Finansowego, utrzymywana m.in. po to, aby reagować w tego rodzaju sytuacjach? Czy pracują w niej chłopcy w krótkich spodenkach czy ludzie odpowiedzialni za państwo i jego rynek finansowy? To odpowiedni moment, aby powiedzieć zaniepokojonym inwestorom albo że wszystko jest w porządku, że doszło po prostu do drobnej turbulencji, albo że problem jest poważny. Dla rynku, podobnie jak dla zwykłych zjadaczy chleba, którzy często zainwestowali oszczędności życia, najgorsza jest niepewność.

Zawirowania wokół GetBacku trwają już blisko tydzień. W tym czasie rządzący nabrali wody w usta i udają, że ta sprawa ich nie dotyczy. PiS długo śmiał się z istniejącego tylko teoretycznie państwa Donalda Tuska, z sienkiewiczowskiej „kamieni kupy". Wydawało się przez chwilę, że rządzący wyciągnęli wnioski z tamtych błędów.

Okazuje się, że w sytuacji kryzysowej, kiedy zapanowała powszechna niepewność, nadal nie ma ludzi odpowiedzialnych, którzy byliby w stanie zmierzyć się z problemem. Łatwo brylować na zagranicznych sympozjach i konferencjach, snuć rozważania o rynkach kapitałowych, strategiach i o tym, co się może wydarzyć za 20 lat. Dużo trudniej gasić finansowe pożary.

Perturbacje, które przechodzi GetBack, mogą zachwiać całym systemem finansowym i spowodować ogromną niepewność wśród inwestorów. Dlatego oczekujemy od rządu natychmiastowych reakcji, a nie stworzenia komisji śledczych za pięć lat.

Dziś mówię: sprawdzam. Pytam, czy dzisiejsze państwo jest realne, czy istnieje tylko teoretyczne i nie wyszło z systemowej dysfunkcji, która ujawniła się przed kilkoma laty.

Nie wiemy, co dzieje się z jedną z największych firm na rynku wierzytelności. Ten zaś huczy od plotek. Do redakcji „Rzeczpospolitej" i „Parkietu" spływają rozpaczliwe listy ludzi, którzy ulokowali w GetBacku swoje oszczędności. Obawiają się, że mogą nie odzyskać zainwestowanych pieniędzy. Czy ta historia czegoś nam nie przypomina?

Nie wiem, czy w GetBacku doszło do jakichś nieprawidłowości. Nie ośmieliłbym się postawić takiej tezy. Gdzie jednak podziewa się nasze państwo? Co robi Komisja Nadzoru Finansowego, utrzymywana m.in. po to, aby reagować w tego rodzaju sytuacjach? Czy pracują w niej chłopcy w krótkich spodenkach czy ludzie odpowiedzialni za państwo i jego rynek finansowy? To odpowiedni moment, aby powiedzieć zaniepokojonym inwestorom albo że wszystko jest w porządku, że doszło po prostu do drobnej turbulencji, albo że problem jest poważny. Dla rynku, podobnie jak dla zwykłych zjadaczy chleba, którzy często zainwestowali oszczędności życia, najgorsza jest niepewność.

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją