Po latach oczekiwania w życie wchodzi nowy unijny kodeks celny

O celach nowego kodeksu, którymi są m.in. przyspieszenie i uproszczenie procedur, skuteczniejsze pobieranie cła, wprowadzenie elektronicznego obiegu dokumentów oraz ujednolicenie przepisów w krajach członkowskich mówią Dorota Pokrop, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego EY, oraz Marta Kolbusz-Nowak, menedżer tego działu, w rozmowie z Michałem Kołtuniakiem.

Publikacja: 15.04.2016 07:00

Po latach oczekiwania w życie wchodzi nowy unijny kodeks celny

Foto: 123RF

Rz: Długo czekaliśmy na to, aby przepisy nowego kodeksu celnego zaczęły obowiązywać...

Dorota Pokrop: To prawda. Warto przypomnieć, że nowy kodeks celny Unii Europejskiej został opublikowany i formalnie wszedł w życie w październiku 2013 r. Jego art. 286 uchylił wówczas tzw. zmodernizowany kodeks celny (który wszedł w życie w 2008 r., ale tak naprawdę nigdy nie był stosowany) i jednocześnie do połowy 2016 r. pozostawiał w mocy dotychczasowe przepisy, w tym przede wszystkim wspólnotowy kodeks celny. Teraz po upływie dwóch i pół roku nowy kodeks rzeczywiście zacznie obowiązywać.

To ewolucja czy rewolucja?

Dorota Pokrop: Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, co było celem wprowadzenia nowych regulacji. A na pewno było nim przyspieszenie i uproszczenie procedur, skuteczniejsze pobieranie cła, wprowadzenie elektronicznego obiegu dokumentów oraz ujednolicenie przepisów w krajach członkowskich. Jednak kodeks ma być także jednym z instrumentów służących uszczelnieniu systemu podatkowego w państwach unijnych. Jeżeli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to okazuje się, że w pewnych obszarach zmiany są naprawdę duże.

To proszę o przykłady. Kto powinien się przygotować do tych zmian?

Marta Kolbusz-Nowak: Na pewno do nowych regulacji muszą się przygotować przedsiębiorstwa importujące towary od spółek powiązanych. Kodeks przewiduje bowiem zmiany w zakresie ustalania wartości celnej importowanych towarów nabywanych przez spółki od innych podmiotów z grupy kapitałowej. W szczególności na te zmiany powinni się przygotować lokalni dystrybutorzy towarów znanych globalnych marek. Kolejną grupą są firmy stosujące zawieszające procedury celne – na przykład uszlachetnianie (przetwarzanie), tranzyt, składowanie. Bez odpowiedniego przygotowania koszty prowadzenia działalności tych podmiotów mogą wzrosnąć.

A w innych obszarach też wzrosną?

Marta Kolbusz-Nowak: Przepisy wprowadzają np. obowiązek złożenia zabezpieczenia zapłaty cła i podatków, które mogą powstać, i to nawet wtedy, jeśli cło jest zawieszone. Co prawda, tak jak i dziś, nadal będzie można uzyskać pozwolenie na wykonywanie pewnych operacji bez uiszczania cła, ale trzeba będzie taką ewentualną zapłatę zagwarantować, na wypadek gdyby coś poszło niezgodnie z planem. W praktyce oznacza to dodatkowe koszty dla przedsiębiorców, bo firmy będą musiały złożyć do urzędu np. gwarancję bankową. Przykładowo, do tej pory przedsiębiorcy, którzy zajmowali się przetwarzaniem importowanych towarów w Polsce, czyli tak zwanym uszlachetnianiem czynnym, a następnie wysyłali towary poza obszar Unii Europejskiej, mogli robić to bez zapłaty cła i VAT i nie musieli składać zabezpieczeń. Od 1 maja to się zmieni. Kwota zabezpieczenia będzie liczona na podstawie całego długu celnego i należnych opłat, które mogłyby powstać, gdyby ten towar nie wyjechał z Polski. Zakładając, że towar jest wart 10 mln zł, a stawka celna wynosi 4 proc., oraz uwzględniając VAT, zabezpieczenie musiałoby obejmować kwotę ok. 2,5 mln zł. Oczywiście przedsiębiorca nie musi wykładać takich pieniędzy, ale przyjmując koszt usługi bankowej (udzielenia gwarancji) na poziomie 5 proc., dodatkowe obciążenie wyniesie przeszło 120 tys. zł. Dobra wiadomość jest taka, że w określonych warunkach (przechodząc „test wiarygodności") przedsiębiorcy będą się mogli ubiegać o obniżenie zabezpieczenia, nawet do zera.

A co z określaniem samej wartości celnej towaru, czyli tej podstawy, od której liczy się zobowiązania firmy?

Dorota Pokrop: Także w tym obszarze pojawiają się pewne zmiany. Oczywiście, tak jak dotychczas, trzeba pamiętać, że wartość celna towaru nie jest zwykle tożsama z kwotą uwidocznioną na fakturze. Dochodzą tutaj takie koszty jak transport czy ubezpieczenie, ale także mniej oczywiste elementy, jak opłaty licencyjne, których koszty ponoszą np. firmy sprzedające importowane towary znanych marek. Zmiany w tym obszarze mogą skutkować wyższą podstawą cła. Dodatkowo w tym obszarze kluczowa jest także kwestia towarów importowanych od podmiotów powiązanych. W przypadku takich transakcji będzie weryfikowane, czy w rozliczeniach między podmiotami w ramach grupy mają one rzeczywiście wartość rynkową. Nowe przepisy przewidują także, że kurs wymiany walut stosowany dla celów ustalania wartości celnej będzie obowiązywał przez cały miesiąc, niezależnie od wahań kursów walut.

Ustalanie wartości celnej towaru to jedno z wyzwań stojących przed przedsiębiorcą. Czasami jest tak, że tę wartość może znać, ale nie wie, jaką klasyfikację taryfową należy zastosować, aby wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Czy tak jak do tej pory będzie można wystąpić o wiążącą informację w tym zakresie?

Dorota Pokrop: Tak, chociaż posiadacze wiążącej informacji taryfowej, czyli dokumentu potwierdzającego klasyfikację towarów dla potrzeb celnych, też powinni się przygotować na zmiany. Po pierwsze, ochrona wynikająca z WIT będzie trwała krócej – nie sześć, lecz tylko trzy lata. Po drugie, WIT będą wiążące dla organu celnego i dla przedsiębiorcy. Oznacza to, że nie będzie można stosować kodu celnego innego niż wskazany na WIT, jeśli taki dokument mamy. Dziś taka dowolność jest dopuszczalna. Określone działania powinni podjąć także ci najbardziej „celnie" zaawansowani, tj. przedsiębiorcy posiadający status AEO, czyli upoważnionego przedsiębiorcy. Zmiany dla eksporterów dotyczą bowiem także wystawiania świadectw pochodzenia oraz definicji samego eksportera.

Rozumiem, że sama instytucja upoważnionego przedsiębiorcy (AEO) pozostaje?

Marta Kolbusz-Nowak: Pozostaje i pewnie to tej grupie będzie stosunkowo najłatwiej dostosować się do nowych przepisów. Przypomnijmy, że są to przedsiębiorstwa, które dostosowały swoje procedury celne, zostały pozytywnie zweryfikowane przez urzędników celnych, otrzymały certyfikat i na co dzień korzystają już z ułatwień w procedurach, także poza Unią Europejską, ponieważ status ten jest uznawany, np. w Stanach Zjednoczonych. W przypadku takiej firmy po wejściu nowych przepisów wysokość zabezpieczenia będzie mogła być obniżona (nawet do zera). Przedsiębiorca będący AEO będzie mógł też korzystać z samoobsługi celnej oraz z odprawy w jednym urzędzie celnym. Trzeba jednak pamiętać, że firmy, które obecnie posiadają status upoważnionego przedsiębiorcy, po wejściu w życie zmian w prawie celnym będą także podlegały obowiązkowej kontroli pod kątem nowych kryteriów, takich jak kompetencje zawodowe osób, które odpowiadają za operacje celne. Oznacza to, że AEO będzie dużym ułatwieniem, jednak automatycznie nie oznacza tych samych uprawnień w nowej rzeczywistości prawnej i trzeba będzie się liczyć z możliwością kontroli.

A czy nowe przepisy nadążają za cyfryzacją codziennego życia, w tym widoczną w sferze gospodarczej?

Marta Kolbusz-Nowak: Już od wielu lat postępuje cyfryzacja urzędów i samej obsługi celnej. Wiele dokumentów i procedur przeprowadza się właśnie przy użyciu dokumentów elektronicznych, co oczywiście nie znaczy, że nie stosuje się dokumentów papierowych. Nowy kodeks nie tylko nie odwraca tego procesu, ale idzie nawet dalej. Można powiedzieć, że docelowo w sferze operacji celnych ma funkcjonować całkowicie elektroniczny obieg dokumentów. Oznacza to, że wszelka wymiana informacji – także między państwami członkowskimi – oraz przechowywanie danych będą się odbywały drogą elektroniczną. Ma to przyspieszyć odprawy celne i ułatwić przedsiębiorcom funkcjonowanie. W sumie zostało przewidzianych aż 16 systemów IT, które mają być wprowadzone do końca 2020 r. Pierwszy – dla zarejestrowanych eksporterów (REX) – ma zacząć funkcjonować od początku 2017 r. Drogą elektroniczną będzie można nie tylko wysłać deklarację celną, ale też złożyć wniosek czy otrzymać decyzję. Trzeba jednak zaznaczyć, że żadna rewolucyjna zmiana w systemach informatycznych nie nastąpi od razu od 1 maja.

podstawa prawna: Unijny Kodeks Celny został wprowadzony na mocy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 952/2013 z 9 października 2013 r. (DzU UE nr L 269 z 10 października 2013 r.)

Rz: Długo czekaliśmy na to, aby przepisy nowego kodeksu celnego zaczęły obowiązywać...

Dorota Pokrop: To prawda. Warto przypomnieć, że nowy kodeks celny Unii Europejskiej został opublikowany i formalnie wszedł w życie w październiku 2013 r. Jego art. 286 uchylił wówczas tzw. zmodernizowany kodeks celny (który wszedł w życie w 2008 r., ale tak naprawdę nigdy nie był stosowany) i jednocześnie do połowy 2016 r. pozostawiał w mocy dotychczasowe przepisy, w tym przede wszystkim wspólnotowy kodeks celny. Teraz po upływie dwóch i pół roku nowy kodeks rzeczywiście zacznie obowiązywać.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją