Kontrowersje wzbudzał jeszcze przed uchwaleniem. Bo terenem zabudowanym bywa np. pięć domów stojšcych wzdłuż drogi, nie tylko ulica w miecie. Czym innym jest też jazda 100 km/h w godzinach szczytu, a czym innym o wschodzie słońca, gdy często na drodze można się poczuć wręcz samotnym.
Rychło okazało się, jak nieżyciowy to przepis. Parę domów, trasa dobrze znana, warunki drogowe super. To jedziemy 97 km/h. Ryzykujemy mandat, ale nie zatrzymanie prawa jazdy. Czy o takš poprawę bezpieczeństwa chodziło autorom przepisu? Czy mieli na celu automatyczne odbieranie uprawnień do prowadzenia auta tym, którzy pędzili z chorym do szpitala? Albo strażakom, którzy prywatnym samochodem gnali na miejsce zbiórki swojego oddziału, by wyjechać do pożaru?
Teraz ma być lepiej. Jeli dozwolonš prędkoć w terenie zabudowanym przekroczymy w stanie wyższej koniecznoci, prawa jazdy nam nie zatrzymajš. Ale przepis nie przestaje być nieżyciowy znajšc pomysłowoć polskich kierowców, wmawiane policjantom stany wyższej koniecznoci zasilš niejeden kabaretowy skecz.
Czytaj także: Pasażer z zawałem uchroni przed utratš prawa jazdy