Tak, jak szulerzy. Mam prawo was tak nazwać. Zasługujecie, żeby was wytarzać w smole i pierzu, a potem pognać ulicami ku uciesze gawiedzi. Wiecie za co? Za to, co zrobiliście przy pracach nad nowelizacją ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.
Jej projekt pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji w ostatnich dniach października. Trafił do obowiązkowych – jak każdy projekt rządowy – konsultacji w Radzie Dialogu Społecznego. Pracodawcy wnieśli do niego liczne zastrzeżenia. Po konsultacjach na stronie RCL pojawił się „poprawiony" projekt... tyle że to nie był już ten sam dokument co w październiku! Zupełnie jak szuler wyciągający kartę z rękawa – ktoś ze strony rządowej dopisał całkiem nowy fragment dotyczący rzekomo outsourcingu pracowniczego, którego wcześniej w ogóle nie było! Strona społeczna nie mogła ani się z nim zapoznać, ani tym bardziej skomentować. Nie przeszkodziło to jednak urzędnikom w poinformowaniu Rady Ministrów – do której projekt przesłano – że do dokumentu załączono odpowiedzi na uwagi pracodawców. To kłamstwo. Podeptano przepisy o Radzie Dialogu Społecznego. Złamano prawo.
Czy wy, urzędnicy, liczyliście na to, że nie zauważymy tych lewych kart? Że pracodawcy nie potrafią czytać? Zapewniam was, że umiemy. Lata systematycznego podważania naszego zaufania do administracji nauczyły nas, że trzeba wam patrzeć na ręce.
Zapytacie Państwo, dlaczego urzędnicy chcieli ukryć te przepisy. A dlatego, że ich treść to kolejny przekręt! Rzecz dotyczy sytuacji, w której dla firmy X pracę wykonuje firma Y i jej pracownicy. Firma X jedynie wykupuje usługę w firmie Y – i to ta druga jest podmiotem zatrudniającym, płacącym wszelkie świadczenia. Jednak zmiana, którą próbowano przemycić, pozwala ZUS zażądać opłacenia składek pracowniczych – gdyby się okazało, że są jakieś braki – od firmy X! I to jeszcze za wiele lat wstecz, z odsetkami!
Nawet Rządowe Centrum Legislacji skrytykowało ten zapis. Powód jest prosty: ustalenie, kto powinien zapłacić składkę, nie może być administracyjną decyzją urzędnika. W państwie prawa należy zawsze do kompetencji sądu! Dlatego cała ta ustawa musi wrócić do RDS, zostać poddana konsultacjom zgodnie z prawem. Zwyczajami niegodnymi procesu tworzenia prawa przesiąknęła nawet sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny, która omawiała projekt... siedem minut! Nie dopuszczono na niej do żadnej dyskusji.